Jak się dowiedzą, że jestem kryminalistą, to będą same skargi

Ma 69 lat. 35 z nich spędził za kratami. Józef Grzyb, był jednym z gości debaty dotyczącej empatii, zorganizowanej przez Komitet Dialogu Społecznego KIG

Jak się dowiedzą, że jestem kryminalistą, to będą same skargi
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Krzysztof Olszewski

07.04.2017 09:33

Krzysztof Olszewski: Kiedy wyszedł Pan z więzienia?

Józef Grzyb, bohater książki "Całe życie kradłem": Październik 2007

A więzieniach spędził Pan?

W sumie 35 lat odsiedziałem. Mam teraz 69 lat. Ale siedziałem z przerwami. Inaczej bym chyba zwariował. Wyroki były duże. Po 5, 6 lat się siedziało i to się zsumowało. Z prawem zapoznałem się już jako dziecko. Siedziałem w schroniskach, zakładach wychowawczych, poprawczych. W wieku 17 lat pobiłem faceta i trafiłem już do więzienia. A jak się z więzienia wyszło, to znowu trafiało się do kolegów, wracało do swojego środowiska. I do więzienia.

Od prawie 10 lat jest Pan jednak na wolności. Coś więc się jednak w Panu zmieniło

W 2007 roku byłem już innym człowiekiem. Zdecydowałem, że nie chcę już ćpać, pić i wchodzić z interesy z dziwnymi ludźmi. Wtedy też dowiedziałem się o Fundacji Sławek z Warszawy, pomagającej byłym więźniom. Dzięki nim po wyjściu zgłosiłem się do ośrodka pod Mińskiem Mazowieckiem, prowadzonego przez byłego więźnia.

Niestety początki nie były łatwe. Miałem duży problem ze sobą. Byłem przyzwyczajony do więziennego porządku i nie dawałem sobie rady na wolności, nie byłem w stanie sobie zorganizować dnia. Próbowałem dostać się nawet leczenie zamknięte do Tworek, ale tam usłyszałem, że są gorsze przypadki niż ja.

Zaraz po tym w 2007 roku w zamieszkałem w baraku przy biurze fundacji. Pomagałem przy ogrodzie, gotowałem, jeździłem po więzieniach z prezesem fundacji „Sławek”, Markiem Łagodzińskim, by opowiadać o swoim życiu. To on dodał mi wiary, że będzie trudno, ale trzeba walczyć o nowe życie.

Ale wciąż szukałem domu i spokoju. Dzięki pisaniu wielu papierów, udało się zdobyć mieszkanie socjalne na Pradze.

Kiepskie miejsce, by odciąć się od kolegów podobnych do tych, których spotyka się w więzieniu.

Pani w urzędzie, która pomagała mi przy załatwianiu mieszkania powiedziała, że nie mogą mnie zakwaterować w normalnym bloku bo jak się dowiedzą, że jestem kryminalistą, to będą same skargi.
Zamieszkałem więc na Środkowej, gdzie wokół było pełno złodziei, ćpunów. Ale jakoś udało mi się z nimi dogadać. Skończyłem prywatne liceum międzynarodowe, a potem zrobił kurs w studium terapii uzależnień – to dzięki stypendium z PFRON, bo jestem osobą niepełnosprawną.

Jeździłem też wciąż po więzieniach opowiadając swoją historię, by udowodnić, że nawet po tylu latach za kratami, można zacząć normalne życie.

Kobiety?

Poznałem w między czasie jedną panią. To dzięki niej życie nabiera nowego smaku. Ona mnie do wszystkiego mobilizuje. Udało mi się też zmienić mieszkanie na nieco lepsze, z normalną, a nie wspólną łazienką. To nie takie dziwne, bo 30 lat miałem tylko wspólne sedesy więzieniu.

Praca?

Nie mogę pracować, stać przez osiem godzin, Jestem niepełnosprawny. Dorabiam co najwyżej roznosząc czasem ulotki, ankiety. Przede wszystkim jeżdżę po zakładach dając świadectwo, że można zmienić swoje życie.

Co trzeba zrobić, by osoby podobne do Pana po wyjściu z więzienia mogły normalnie ułożyć sobie życie? Nie każdy ma przecież tyle siły co Pan

Osobie, która wychodzi z więzienia nikt nie wierzy. Nikt nie chce jej pomóc. A żeby sobie poradzić trzeba mieć siłę, szczęście i wolę życia. Mnie tego życie nauczyło.
By byli więźniowe nie musieli przechodzić tego co ja, powinna być dla nich zapewniona praca w zakładzie. To ważne, że ludzie za kratami się czegoś uczą i mogą dorobić. Potrzebne jest również wspieranie organizacji pozarządowych, które wspierają więźniów. Skazani powinni jeździć z nimi po zakładach i dawać świadectwo, że za kratami można normalnie życie. Trzeba tym ludziom pokazać, że jest alternatywa, że jest życie po więzieniu.

Debata o empatii

Józef Grzyb, był jednym z gości konferencji dotyczącej empatii i wykluczenia społecznego. Organizatorem debaty był Komitet Dialogu Społecznego KIG, którego misją jest poprawa wzajemnych relacji społecznych. W spotkaniu brali udział również:

Maciej Witucki – przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego
Magdalena Wolnik – Wspólnota Sant’Egidio
Piotr Goc – psycholog i psychoterapeuta
Marcin Wojdat – sekretarz m.st. Warszawy

Dyskusję poprowadził sekretarz Komitetu, Konrad Ciesiołkiewicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)