PolskaJadwiga Staniszkis: Lao Che, naród, Powstanie Warszawskie

Jadwiga Staniszkis: Lao Che, naród, Powstanie Warszawskie

Głęboko poruszający, sobotni koncert zespołu Lao Che oglądałam mając z tyłu głowy, równie poruszający, niedawny wywiad jednego z liderów zespołu. Mówił tam o wysiłku emocjonalnym jaki towarzyszył powstawaniu płyty o Powstaniu Warszawskim. O własnym znużeniu patosem. Ale i o fascynacji żywą reakcją młodych słuchaczy na słowa mówiące o wolności, ojczyźnie, ofiarności - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla WP.PL. I dodaje: "nie zgadzam się w tym kontekście z komentarzem prof. Marcina Króla ze świątecznej GW o przejściowym tylko, zanikającym charakterze narodu jako formuły wyrażającej wspólnotę".

Jadwiga Staniszkis: Lao Che, naród, Powstanie Warszawskie
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk


Oczywiście – kultura masowa (i płytkość masowej edukacji), przyzwyczajenie do życia chwilą, a także - destrukcja narracji łączącej fragmenty życia społecznego w całość, zmieniają sposób odczuwania świadomości narodowej. Ale wciąż niezmienne jest, iż to w tej właśnie skali ludzie – do dziś – przeżywają własną odmienność doświadczenia historycznego w długim horyzoncie czasowym. Bo głębokie (i istniejące do dziś) różnice kulturowe (nawet w ramach tzw. Zachodu) powstały w toku historii. I towarzyszącej jej - odmiennej - refleksji intelektualnej. To nie narody budowały państwo, ale formowały się równolegle z wyłanianiem się państwa.

Tak więc Niemcy organizowali się w państwo narodowe używając reformacji jako jednego z narzędzi. Identyfikacja z „całością” (kompletnością) jako „właściwe istnienie”, ocena moralnego sensu działań w zależności od tego czy podejmowano je w imię owej całości, czy partykularnej „uzurpacji” wreszcie formuła „świętego narodu” czy – używając sformułowania Lutra - „ludu nabytego” (wybranego przez łaskę wiary) miało spoić mozaikę składającą się z wielu niezależnych fragmentów. Późniejsze, świeckie filozofie polityczne (m.in. Hegla formuła „obywatela” jako kogoś, kto rozumie konieczność państwa i prawa dla realizacji własnych interesów) stworzyły „tożsamość konstytucyjną” wzmacniającą jeszcze post-protestancką identyfikację z „całością”. Oddzielając równocześnie Kościół od państwa, bo ten pierwszy miał, po reformacji, tylko „nauczać”.

To doświadczenie do dziś stanowi oczywisty (i już nie artykułowany wprost) fundament instytucji i polityki. Protestantyzm, uświadamiający jednostce jej niemoc (z „właściwym istnieniem” dopiero po łasce identyfikacji z „całością”) tworzy zasadniczo odmienną antropologię od katolickiego, tomistycznego przekazu o przyrodzonej, (nie wymagającej dodatkowej łaski) godności osoby ludzkiej. Antropologii, dodajmy, do dziś tworzącej - choćby w Polsce - ramy wspólnoty istniejącej niezależnie od państwa i prawa.

Stany Zjednoczone z kolei to wspólnota polityczna traktowana jako dobrowolny, wieloetniczny związek obywateli, spajany umową społeczną. I dumą ze wspólnych, konstytucyjnych wartości. Z wolnością jednostki na czele.

I choć dzisiejsze, skomplikowane, realia (gdy potrzeba bezpieczeństwa ogranicza wolność) burzą ten mit, to taka właśnie koncepcja narodu jest wciąż w USA źródłem poczucia narodowej wyjątkowości.

Każdy naród więc stanowi kapsułę unikalnego doświadczenia i jego kulturowych racjonalizacji. Ani globalizacja, ani nowe formy integracji (np. UE) tego nie zmieniają. Obecna korozja państw powoduje, że poczucie odmienności narodowej staje się jedyną płaszczyzną odniesienia przy określaniu własnego miejsca w historii.

I to fundamentalne odmienności narodów stanowią ukryty mechanizm, do dziś wyjaśniający funkcjonowanie światowej sceny politycznej.

Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (292)