Izrael: Polska łatwo ustąpiła w sprawie ustawy o IPN. Tylko lewica krytykuje Netanjahu
Izraelczycy ujawniają kulisy rozmów z Polską w sprawie ustawy o IPN. Przeważa przekonanie, że Polska uległa. Rząd PiS nie bronił swojej ustawy, bo na szali leżały strategiczne relacje z USA. Tylko izraelska lewica zarzuca premierowi Netanjahu ustępstwa.
Według dziennikarza telewizyjnego kanału "Arutz 10", dwa miesiące temu premier Beniamin Netanjahu uruchomił tajny kanał komunikacji z Polską. Ze strony rządu w Jerozolimie rozmowy prowadzili Yosef Ciechanover, były dyrektor generalny MSZ, i Yaakov Nagel, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego.
Poufność rozmów miało zapewnić pominięcie struktur MSZ, w tym dyplomatów zajmujących się relacjami z Polską. Formalnie resort dyplomacji był jednak reprezentowany, gdyż Beniamin Netanjahu, obok funkcji szefa rządu, jest także ministrem spraw zagranicznych.
Po polskiej stornie rozmowy prowadziło "dwóch parlamentarzystów z partii rządzącej", co oznaczać może jedynie posłów PiS, upoważnionych do prowadzenia rozmów przez premiera Mateusza Morawieckiego. Izraelczycy już na wstępie dali do zrozumienia, że domagają się usunięcia z ustawy o IPN zapisów o odpowiedzialności karnej.
Równolegle do tajnego kanału negocjacji odbyło się kilka rozmów telefonicznych pomiędzy premierami, którzy, m.in., ustalili szczegóły wspólnego wystąpienia. Izraelczycy podkreślają, że Waszyngton wywierał presję na oba kraje w celu zakończenia sporu pomiędzy partnerami Amerykanów, który rzutował na strategiczne interesy USA.
Izraelczycy uważają, że odnieśli pełny sukces, gdyż po dwóch miesiącach Polska zmieniła ustawę w sposób, który w praktyce pozbawia ją znaczenia.
– Przekonanie Polaków nie było trudne – powiedział Chiechanover w rozmowie z wojskowym radiem "Galei Tzahal". – Zrozumieli wagę usunięcia ograniczeń dla publicznej debaty na temat Holokaustu. Spotkania nie odbywały się w Warszawie, tylko w Europie i Izraelu – dodał negocjator
Nagel w rozmowie z publicznym radiem "Reshet B" podkreślił, że premier wyznaczył negocjatorom dwa cele. Jednym było doprowadzenie do anulowania ustawy o IPN w obronie prawdy historycznej, a drugim, utrzymanie dobrych relacji z Polską. Izraelczyk uważa, że oba te cele zostały osiągnięte.
- W uzgodnionym oświadczeniu nie ma ani jednego zdania niezgodnego z prawdą historyczną – podkreśla Nagel. – Nie poszliśmy na żadne ustępstwa wobec Polaków.
Ocena porozumienia w Izraelu w dużej mierze zależy od stanowiska politycznego. Politycy koalicji podkreślają sukces Beniamina Netanjahu, natomiast opozycja go krytykuje.
- To nie jest ustępstwo Polski tylko ustępstwo Izraela – powiedział lewicowy polityk Yair Lapid w rozmowie z izraelskim radiem. - Ostrzegałem premiera przed negocjacjami z Polakami. Anulowali pozbawiony znaczenia zapis o odpowiedzialności karnej. Powinniśmy żądać anulowania całej ustawy. Niepokoi sam fakt, że staliśmy się przyjaciółki takich reżimów. Moja prababcię wysłali do Auschwitz. Auschwitz jest w Polsce. Całe te negocjacje to wstyd – uważa Lapid.
W tym samym duchu swój artykuł utrzymał Ofer Aderet, dziennikarz lewicowej gazety "Ha'aretz", który uważa, że "Netanjahu dał Warszawie prawdziwy skarb: niemal pełne uznanie polskiej narracji na temat Holokaustu". Jego zdaniem wspólne porozumienie uwypukla rolę Polaków w ratowaniu Żydów, a równocześnie umniejsza rolę kolaborantów i odpowiedzialność za współudział w Zagładzie.
Netanjahu: Staliśmy na straży prawdy i wypełniliśmy najwyższy obowiązek obrony prawdy historycznej o Holokauście
Afi Ginsber w felietonie dla dziennika Maariv stwierdził, że prawdziwym powodem nowelizacji ustawy o IPN przez Polskę jest obawa przed pogorszeniem relacji z USA a nie chęć stawienia czoła prawdzie historycznej. Jego zdaniem deklaracja premiera Morawieckiego jest krokiem ważnym, choć niewystarczającym, gdyż nad ludźmi publikującymi opinie niewygodne dla Polski nadal wisieć będzie groźba odpowiedzialności cywilnej.
Felietonista wyraził często spotykaną w Izraelu opinię, że Polska próbuje fałszować historię. Przypomina przy tym przedwojenny antysemityzm, kolaborację w czasie okupacji i powojenne pogromy. Podkreśla, że badania historyczne zawierają "wiele świadectw współpracy części Polaków z nazistowskim okupantem". Według Ginsbera, kolaboracja Polaków polegała na "polowaniu na Żydów", donosicielstwie i bezpośrednim uczestnictwie w mordach. "Dlatego Polska, podobnie jak inne kraje na wschodzie Europy, takie jak Litwa czy Ukraina, powinna podjąć rzetelną próbę poznania przeszłości w oparciu o badania i edukację, a nie poprzez nowelizację takich czy innych ustaw z powodów polityczny i interesów międzynarodowych" - czytamy w dzienniku "Maariv".
Przegląd izraelskich mediów potwierdza, że porozumienie premierów rzeczywiście kończy formalny etap sporu pomiędzy Polską i Izraelem w sprawie ustawy o IPN. Nie rozwiewa jednak obaw Izraelczyków dotyczących wolności słowa, ani w żaden sposób nie poprawia wizerunku Polski po katastrofalnym ciosie, którym było przyjęcie ustawy w Izraelu określanej jako "Hok ha’Shoah" (ustawa o Holokauście).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl