Intryga i trucie koleżanki z pracy. Polskie Radio zabrało głos
Dwie sprzątaczki zostały zatrzymane przez policję za próbę podtrucia koleżanki z pracy. Okazuje się, że do tej skandalicznej sytuacji doszło w siedzibie radiowej Trójki w Warszawie, chociaż pracownice były zatrudnione przez firmę zewnętrzną. Przedstawiciele Polskiego Radia zabrali głos w odpowiedzi na pytanie "Faktu".
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy doszło do incydentu? W budynku Programu 3 Polskiego Radia przy ul. Myśliwieckiej, od połowy listopada do końca grudnia 2024 r.
- Kto jest zaangażowany? Małgorzata W. i Elżbieta D. zostały zatrzymane za próbę otrucia Agnieszki T.
- Jakie są zarzuty? Małgorzata W. usłyszała zarzut usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a Elżbieta D. zarzut niezawiadomienia służb o przestępstwie.
Jak doszło do próby otrucia?
Według informacji "Faktu", Małgorzata W. i Elżbieta D. pracowały jako sprzątaczki w Polskim Radiu. Kobiety miały nie lubić swojej koleżanki Agnieszki T. i postanowiły ją otruć. Małgorzata W. miała regularnie dolewać toksyczne substancje do herbaty Agnieszki T., co zostało zarejestrowane na nagraniach z ukrytej kamery.
"Sprawa rozpoczęła się kilka miesięcy temu, gdy do komendy przy ulicy Wilczej zgłosiła się 51-letnia kobieta. Z jej relacji wynikało, że koleżanka z pracy systematycznie dolewa chemikalia do jej szklanek i butelek z napojami. Kilka dni wcześniej źle się poczuła i poszła do lekarza. Badania jednoznacznie potwierdziły, że ma ona obrażenia wewnętrzne" - informował mł. asp. Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policyjny pościg ulicami Krakowa. Sceny jak z filmu akcji
Jakie były reakcje Polskiego Radia i firmy sprzątającej?
Rzecznik Polskiego Radia, Piotr Daniluk, stwierdził, że zdarzenie nie dotyczy pracowników radia. - Spółka dochowała wszystkich procedur, a sprawą zajmuje się policja - powiedział Daniluk w rozmowie z "Faktem".
Przedstawicielka firmy sprzątająca, która obsługuje obiekt radiowej Trójki, wyraziła zbulwersowanie sytuacją i podkreśliła, że nie ponosi odpowiedzialności za indywidualne zachowania pracowników.
- Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją i mamy nadzieję, że więcej się ona nie powtórzy - powiedziała "Faktowi" Katarzyna Marszałek, rzeczniczka firmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
DOLEWAŁA KOLEŻANCE Z PRACY ŻRĄCE CHEMIKALIA DO HERBATY
Co dalej z podejrzanymi?
Małgorzata W. została tymczasowo aresztowana, a Elżbieta D. objęta policyjnym dozorem z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzoną. Obie kobiety zostały zwolnione z pracy.
Źródło: "Fakt", PAP