Immunitet Wosia w rękach Hołowni. Od tygodnia trwa analiza
Od tygodnia u marszałka Sejmu trwa analiza wniosku o uchylenie immunitetu Michałowi Wosiowi w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Bez decyzji Szymona Hołowni posłowie nie mogą ruszyć dalej z procedurą, a zainteresowany nie może zapoznać się z pełną treścią dokumentu.
Prokurator generalny w ubiegły wtorek przekazał marszałkowi Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie Michała Wosia do odpowiedzialności karnej. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, od tego czasu Szymon Hołownia wciąż prowadzi analizę formalną treści dokumentu. Dopiero zielone światło marszałka Sejmu da możliwość przekazania go do komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych, co rozpocznie kolejny etap uchylania immunitetu.
- Trwa jeszcze procedura sprawdzania przez marszałka Sejmu, czy wniosek w sprawie uchylenia immunitetu pana posła Wosia spełnia wymogi formalne, czy też trzeba go odesłać do wnioskodawcy do poprawienia lub uzupełnienia - przekazała nam we wtorek Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Hołowni.
W krótkim oświadczeniu Karpa-Świderek podkreśliła, że "dopiero, gdy zostanie stwierdzone, że wniosek spełnia wymogi formalne, marszałek kieruje go do komisji, zawiadamiając jednocześnie posła o jego treści".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Woś dopytywał u Hołowni o wniosek
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, Michał Woś już w ubiegłą środę dopytywał o treść wniosku w sekretariacie marszałka Sejmu, szefa Kancelarii Sejmu oraz dyrektora generalnego kierującego gabinetem marszałka Sejmu. Usłyszał wówczas, że do czasu zakończenia formalnej analizy nie jest możliwe zapoznanie się ze szczegółową treścią wniosku.
Poseł Suwerennej Polski, któremu ma być uchylony immunitet, wydaje się zniecierpliwiony okresem oczekiwania. "Minął już tydzień od zapowiedzi Adama Bodnara, a ja wciąż nie znam treści wniosku o uchylenie mojego immunitetu" - napisał we wtorek w mediach społecznościowych, podkreślając, że jedyna informacja to komunikat prokuratury. Poseł w wiadomości przesłanej w środę dziennikarzowi WP przekazał, że wniosek o uchylenie immunitetu nie został mu jeszcze doręczony.
Zarzuty dotyczą nadużycia funkcji
W ubiegłym tygodniu Bodnar poinformował, że wniosek liczy 28 stron. Jak wytłumaczył, zarzuty dotyczą nadużycia funkcji przez funkcjonariusza publicznego, nadużycia zaufania i wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. - To są czyny zagrożone karą od roku do 10 lat - podkreślił minister.
- Cała rzecz dotyczy wydatkowania środków na zakup oprogramowania typu Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości, a także wydatkowania środków publicznych na zakup licencji na korzystanie z systemu Pegasus - podkreślił.
- Wniosek prokuratora krajowego bazuje na całym szeregu dowodów, które zostały zebrane. To są zarówno zeznania świadków, jak również materiały zebrane przez Najwyższą Izbę Kontroli, także wyjaśnienia podejrzanego Tomasza Mraza - mówił Bodnar. - Nie było podstaw prawnych do zakupu tego oprogramowania ze środków Funduszu Sprawiedliwości - dodał.
Prokuratura o szczegółach wniosku
Śledczy w komunikacie piszą o uzasadnionym podejrzeniu, że Woś, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami, będąc zobowiązany na podstawie przepisów prawa, nie dopełnił powierzonych mu obowiązków zajmowania się sprawami majątkowymi, a w tym sprawowania nadzoru nad zarządzaniem, rozdysponowaniem i rozliczeniem środków finansowych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości poprzez zawarcie z Szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego umowy o przekazanie Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu z tego Funduszu kwoty 25 mln zł na zakup środków techniki specjalnej.
Prokuratorzy zwracają uwagę na to, że CBA "nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła" i dodają, że Woś przekroczył swoje uprawnienia, polecając Dyrektorowi Biura Administracyjno-Finansowego Ministerstwa Sprawiedliwości dokonanie wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz Centralnego Biura Antykorupcyjnego środków pieniężnych w łącznej kwocie 25 mln zł, tj. popełnienia czynu z art. 231 § 1 i 2 K.k. w zb. z art. 296 § 3 K.k. w zw. z art. 11 § 2 K.k". Były wiceminister sprawiedliwości utrzymuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia i działał zgodnie z prawem. Dotychczas nie odpowiedział wprost na pytanie, czy dobrowolnie zrzeknie się immunitetu.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski