Imigranci z Polski zagrożeniem dla brytyjskich karpi?
Największym zagrożeniem dla brytyjskich karpi i szczupaków nie są już zmiany klimatyczne czy choroby, ale imigranci z Polski, Rumunii i Bułgarii – informuje "Daily Mail". Podczas gdy brytyjscy wędkarze po złowieniu wypuszczają je na wolność, imigranci z przyjemnością pakują karpie i szczupaki do torby i zanoszą do domu na kolacje.
31.07.2007 | aktual.: 31.07.2007 15:17
Posiadający uprawnienia do połowu wędkarze, przyznają że za sprawą imigrantów z krajów wschodniej Europy, liczba kradzieży wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat.
Właściciele stawów rybnych w Wielkiej Brytanii wydają około tysiąca funtów na jednego 12-kilogramowego karpia. Kłusownicy narażają ich na ogromne wydatki.
Przedstawiciele Professional Coarse Fisheries Association przyznają, że zdarzały się przypadki, kiedy złodzieje używali do "połowów" pojemników na śmieci. Kłusownicy byli także widziani jak na brzegu stawu patroszyli ryby, a następnie zabierali je do domu.
Z 60 łowisk, jakie znajdują się na terenie Anglii i Walii, aż 34 ucierpiało z powodu kradzieży ryb. W 25 przypadkach o grabież podejrzewa się imigrantów – podaje "Daily Mail".
Bardzo lubią jeść karpie, podczas gdy nam nie przechodzi to nawet przez myśl. Wielu, z którymi rozmawiam, jest zszokowana, że nie mogą zabrać swojego połowu do domu. Niemożliwe jest określenie ile ryb zostało zabranych, ale mogą to być tysiące – mówi Peter Clif, rzecznik Professional Coarse Fisheries Association.
Aby uchronić ryby przed nieświadomymi kłusownikami, na terenie wielu łowisk zdecydowano się postawić znaki w różnych językach. Mają one informować wędkarzy, że nie mogą zabierać ryb do domu.
W Polsce podstawowym dokumentem uprawniającym do amatorskiego wędkarstwa, jest Karta Wędkarska. Prawo polskie jest jednak w wielu wypadkach dość liberalne, nie ustanawiając żadnych dziennych limitów, ani też nie wprowadzając widełkowego wymiaru ochronnego dla ryb.
Iwona Kadłuczka, MojaWyspa.co.uk