Ile partie zapłacą za Twój głos? Chcą wydać miliony
Partie robią, co mogą, by zgromadzić na kampanię wyborczą jak największe środki finansowe. Apelują do zwolenników, pobierają specjalne opłaty od kandydatów na parlamentarzystów, a te, które już są w Sejmie, opierają się na kredytach i dotacjach z budżetu państwa. Tyle tylko, że pieniądze nie gwarantują sukcesu wyborczego. Ci, którzy do tej pory wydawali na zdobycie jednego głosu najwięcej, wcale nie osiągnęli najlepszych wyników.
Największe możliwości finansowe mają PO i PiS. Oba ugrupowania chcą wydać na promocję swoich kandydatów po ok. 30 mln zł. Partia Ewy Kopacz miała oszczędności odłożone na wybory, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego musiało zaciągnąć kredyt. Partie mogą sobie na to pozwolić, ponieważ nie muszą się obawiać, że nie dostaną się do Sejmu, a tylko wtedy nie dostałyby zwrotu wydanych pieniędzy.
PSL zaplanowało w budżecie ok. 5,2 mln zł. - Takie są szacunki, po wyborach podliczymy, ile to będzie ostatecznie - mówi WP Jakub Stefaniak, rzecznik ludowców. I dodaje, że regiony na promocję dostaną ok. 4 mln zł, a kampania centralna ma kosztować 1,2 mln zł. Przedstawiciele wszystkich partii przyznają, że najwięcej pochłonie kampania radiowo-telewizyjna, czyli produkcja i zakup czasu antenowego dla spotów. Do tego dochodzi organizacja konwencji. Drugi silnie finansowo wspierany front walki z konkurentami to billboardy i banery.
Zjednoczona Lewica także opiera się na spotach i billboardach, mimo że nowa liderka ugrupowania jest im przeciwna. - Billboardy nie powinny być finansowane z pieniędzy publicznych. To nie jest dobry sposób komunikowania się z wyborcami - mówi WP Barbara Nowacka. Przyznaje jednak, że sama też ma billboardy. Zjednoczona Lewica w sumie chce wydać na kampanię 3-4 mln zł. Na kwotę składają się wszystkie ugrupowania komitetu wyborczego: SLD, Twój Ruch, PPS, UP i Zieloni.
W najgorszej sytuacji są Paweł Kukiz i Janusz Korwin-Mikke. Ich ugrupowania nie miały do tej pory dotacji budżetowych, dlatego środki muszą gromadzić wśród swoich zwolenników. Jak wynika z rejestru wpłat komitetu wyborczego Kukiz '15, muzyk zebrał do tej pory ok. 1,8 mln zł. Część pieniędzy wpłacają kandydaci na posłów i senatorów, którzy - zgodnie z decyzją ugrupowania - 15 proc. kwoty, którą chcą wydać na swoją kampanię, muszą oddać na kampanię komitetu wyborczego.
Partia Janusza Korwin-Mikkego deklaruje, że na kampanię chce wydać milion złotych. - To nasze założenie, ale zobaczymy, ile uda się zebrać. Na kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mieliśmy 600 tys. zł - mówi WP Przemysław Wipler, polityk partii KORWiN. Rejestr wpłat wskazuje, że aktualnie na kampanię zebrano 297,9 tys. zł.
Ugrupowanie Ryszarda Petru w tej chwili na kampanię dysponuje kwotą sięgającą ok. 3,6 mln zł. - Pieniądze cały czas spływają i liczymy na ok. pięć milionów - mówi WP Justyna Majewska z Nowoczesnej. I dodaje, że partia opiera promocję głównie na billboardach.
Jak pokazują poprzednie wybory, miliony na kampanię wcale nie gwarantują większej liczby posłów w Sejmie. Cztery lata temu potwierdziły to wyniki Twojego Ruchu. Partia na kampanię wydała 1,7 mln zł. Przeliczając na liczbę oddanych głosów, jeden głos kosztował ją 1,2 zł. Najgorszy wynik w tym względzie osiągnął SLD - jeden głos kosztował 20,4 zł. PSL - 10,5 zł, PiS - 7 zł, a najmniej PO - 5,1 zł.