Horror na festiwalu w Izraelu. Relacja ocalałej z rzezi Hamasu
Co najmniej 260 osób zginęło, a dziesiątki mogły zostać uprowadzone przez bojowników Hamasu na pustyni Negew w trakcie trwania festiwalu muzycznego Supernova. Gdy nad ranem w sobotę rozpoczął się atak terrorystów Hamasu na terytorium Izraela, 5 km od granicy ze Strefą Gazy nadal trwał festiwal muzyki rave, gdzie bawiły się tysiące osób. Jak przekazał w poniedziałek izraelski portal Tablet, terroryści gwałcili kobiety, tuż przy ciałach ich znajomych, a następnie je zabijali, nie mając też skrupułów strzelać do każdego, kogo spotkali na swojej drodze. Agencja AP dotarła do Izraelki, która szczęśliwie ukryła się przed radykalnymi Palestyńczykami wraz ze swoim chłopakiem. Noa Kalash opowiedziała przed kamerą swoją wstrząsającą historię i przyznała, że gdyby nie pomysł jej chłopaka, mogłoby już jej nie być na tym świecie. Para ukryła się w gęstych krzakach napotkanych podczas ucieczki i przeczekała w bezruchu osiem godzin, dopóki na teren masakry nie weszło izraelskie wojsko. - Po prostu słyszeliśmy odgłosy i zdecydowaliśmy się ruszyć do ucieczki. Myślę, że to był moment, w którym zrozumiałam, że może to już być koniec i umrę tu. Byliśmy w tych krzakach osiem godzin. Przez osiem godzin w całkowitej ciszy, niezdolni do mówienia czy oddychania - przyznała Kalash w rozmowie z AP. "Wydaje się, że niektóre z ofiar gwałtu zostały później stracone. Inne zostały przewiezione do Strefy Gazy. Na zdjęciach opublikowanych w internecie można zobaczyć kilka z nich prowadzonych ulicami miasta, z krwią spływającą spomiędzy nóg" - informował portal Tablet, relacjonując wstrząsające kulisy ataku bojowników Hamasu.