Harvestery wyjadą z puszczy. Oto zaskakujący powód wycofania niesławnych maszyn
Dyrektor Lasów Państwowych, Konrad Tomaszewski zagrał na nosie urzędnikom z Brukseli i protestującym ekologom. Ogłosił właśnie, że słynne harvestery - czyli maszyny, które niezwykle sprawnie wycinały drzewa, zostały wycofane z Puszczy Białowieskiej. Dlaczego? Już wykonały zadanie.
21.11.2017 16:15
Cieli, cieli i już wycięli ile potrzeba. Zanim konflikt o wycinkę w Puszczy Białowieskiej rozstał definitywnie rozstrzygnięty (na forum UE miało to nastąpić 12 grudnia) maszyny zostały wycofywane z terenów puszczy. Zrobiły już swoje. Tym samym znikł jeden z najgorętszych punktów sporu pomiędzy Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i obozem ekologów, a ministrem środowiska Janem Szyszko i podległymi mu Lasami Państwowymi. Nie będzie już wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej na tak masową skalę, jak dotychczas.
Znając dynamikę podejmowania decyzji przez unijnych urzędników można się było tego spodziewać. Dyskusja i protesty przeciwko wycince na terenach lasów Puszczy Białowieskiej trwają od kilku miesięcy. Unijni urzędnicy wyrażali zaniepokojenie, apelowali, wyrażali sprzeciw, grozili sankcjami, karami finansowymi 100 tys. euro dziennie. Tymczasem jeden harvester ze sprawnym operatorem potrafił położyć nawet 200 drzew dziennie.
Według ekologów pięć takich maszyn po raz pierwszy w historii wjechało na tereny puszczy. Nie udało się im na stałe zablokować ich pracy. "20-tonowy harvester kompletnie dewastuje ekosystem puszczański, taranując i łamiąc drzewa, niszcząc leśną glebę i siedliska zwierząt” - brzmiał zarzut ekologów blokujących niedawno siedzibę Lasów Państwowych.
"To najbezpieczniejsze dla robotników leśnych rozwiązanie w sytuacji pracy w terenie, gdzie stoją setki tysięcy zamarłych, suchych świerków. Maszynę obsługuje tylko jedna osoba, która jest chroniona przez wzmocnioną kabinę, mając zarazem pełną kontrolę nad kierunkiem obalania drzew. Nie mówimy o usuwaniu „jakiegoś” martwego drzewa przy „jakimś szlaku”, lecz o sytuacji zupełnie wyjątkowej, o pracy osób z zakładów usług leśnych na powierzchniach z drzewostanami zamarłymi nawet w całości lub w większości, gdzie suche świerki łamią się i wywracają regularnie" - czytamy w odpowiedzi Lasów Państwowych.
Dziś okazało się, okazało się, że tego problemu już nie ma. - Prace przy wycinaniu martwych świerków dokończą pilarze - oświadczył Tomaszewski. 21 listopada Lasy Państwowe ujawniły kompletną informację na temat działań w Puszczy Białowieskiej. Ten sam zestaw argumentów trafił do przedstawicieli Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Obszerne opracowanie obala wszystkie mity jakie pojawiły się wokół sprawy z wycinaniem puszczy. Podsumowując leśnicy wykazują w nim, że nie ma cięć na terenach parku.
Rozmiar pozyskania drewna w nadleśnictwach w Puszczy ( dokładniej tzw. lasach gospodarczych) w obecnych planach urządzania lasu (na lata 2012-2021) jest najniższy niż w jakiejkolwiek dekadzie po II wojnie światowej.
Przypomnijmy, że po inwazji kornika drukarza na terenie puszczy obumarło milion świerków. Z ujawnonych przez leśników dokumentów wynika, że w 2008 roku do wycięcia było niewiele ponad 20 drzew. Do cięć zapobiegających rozszerzeniu się plagi owada, nie doszło ze względu na protest jednej z organizacji ekologicznych.