Śmierć Kamilka. "3 metry od dziecka" i nie zrobił nic? RPD komentuje
- Czy można wpisać w przepis wrażliwość człowieka, który był 3 metry od poparzonego Kamilka z Częstochowy i nie zauważył jak to dziecko wygląda? (...) Czy można wpisać zakaz ślepoty w przepis? Gotuje to krew, burzy całą Polskę - komentuje tragedię dziecka Mikołaj Pawlak.
- Sprawa Kamilka z Częstochowy wykracza poza jakiekolwiek wyobrażenie o tym, jak można znęcać się nad człowiekiem. (...) My mamy stawiać tamy, instytucje. Tu instytucje były, byli wszyscy, ale okazało się, że byli ślepi. Czy można wpisać zakaz ślepoty w przepis? Gotuje to krew, burzy całą Polskę. Brutalność, czas jej trwania i niedziałanie instytucji - powiedział w czasie konferencji prasowej Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.
- Czy można wpisać w przepis wrażliwość człowieka, który był 3 metry od poparzonego dziecko i nie zauważył jak to dziecko wygląda? Rozważamy, jak jeszcze mocniej chronić dzieci w Polsce. Przepisy antyprzemocowe są precyzyjne, dostosowane. (...) Kwestia zawsze jest taka, że chodzi też o wrażliwość ludzi - podkreślił Pawlak, nie podając jednak konkretniejszy informacji na temat tego kim była osoba, która widząc Kamilka już poparzonego, nie zareagowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeżyła piekło przemocy w dzieciństwie. "Pamiętam siniaki, pręgi na skórze i ten wstyd"
Sprawa Kamilka z Częstochowy. Niebieska karta
Wiadomo, że d sierpnia 2022 r. do lutego 2023 r. Kamilek mieszkał z matką i ojczymem w Olkuszu. Ośrodek Pomocy Społecznej założył Magdalenie B. i jej mężowi niebieską kartę z powodu zaniedbywania dzieci. Małżeństwo wynajmowało mieszkanie, jednak nie płaciło za najem. Narobiło długów, a 8-letni Kamilek zaczął uciekać z domu. Miał być częściej bity przez ojczyma Dawida B., więc znów zainteresował się nimi sąd rodzinny.
W czasie pobytu w Olkuszu chłopiec uciekał z domu kilka razy. Matka wzywała wówczas policję. W listopadzie ubiegłego roku Kamil trafił do szpitala, bo siedział wychłodzony na przystanku autobusowym w samej piżamce.
Tragedia Kamilka z Częstochowy, chłopiec nie żyje
O sytuacji Kamilka 3 kwietnia, kiedy biologiczny ojciec dziecka zaalarmował służby. W czasie interwencji policji stan dziecka był już ciężki i zostało ono śmigłowcem przetransportowane do szpitala. Nad dzieckiem znęcał się ojczym - 27-letnie Dawid B. Polewał dziecko wrzątkiem i kładł je na rozgrzanym piecu.
Skatowany przez ojczyma 8-letni Kamilek z Częstochowy na początku kwietnia trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarze ponad miesiąc walczyli o jego życie. Niestety, w poniedziałek rano zespół medyczny przekazał smutną wiadomość.
Śmierć Kamilka z Częstochowy. Śledztwo
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, która uzyskała z GCZD informację o śmierci Kamila. Jej rzecznik Tomasz Ozimek powiedział, że prokurator polecił szpitalowi zabezpieczenie ciała dziecka do sekcji zwłok. Jej przeprowadzenie jest obligatoryjnym działaniem w podobnych sytuacjach. Chodzi o dokładne ustalenie przyczyny zgonu.