Gniewczyna Łańcucka na Podkarpaciu. W tajemniczym lesie po kolei giną mieszkańcy wsi
Spokojna wieś Gniewczyna Łańcucka koło Przeworska. Czas płynie tutaj swoim własnym rytmem. Ale sielskość tego miejsca co chwila burzą wydarzenia, do których dochodzi w okolicznym lesie. Giną w nim osoby pochodzące z jednej rodziny.
"Sami nie wiemy, co o tym myśleć. Niektórzy boją się jeździć przez ten las" - mówią mieszkańcy wsi w rozmowie z "Super Expressem". I mają ku temu powody. W zagajniku giną po kolei osoby z jednej rodziny, a cała historia zaczęła się 20 lat temu.
Wtedy to pan Władysław spacerował po lesie. Nagle jedno z drzew przewróciło się, przygniatając 65-latka. Pomoc przyszła za późno, mężczyzna zmarł. Kilkanaście lat później jego zięć, Jan, również zginął w tym miejscu. Pracował w fabryce, która znajdowała się na obrzeżach lasu. Zginął przygnieciony jednym z wagonów.
Gniewczyna Łańcucka. W lesie zginął kolejny mężczyzna
Teraz doszło do kolejnej tragedii. 16 czerwca zginął pan Sylwester, syn Jana i wnuk Władysława. Miał tylko 21 lat. Pojechał do dziewczyny, która mieszkała w pobliskiej Jagielle. Wybrał jednak drogę przez las. Stracił panowanie nad autem, zjechał na przeciwny pas i uderzył w drzewo. Zginał na miejscu. Ofiar byłoby więcej, bo jego samochód minął się z innym pojazdem.
W lesie, w którym zginęło trzech mężczyzn z jednej rodziny, stoi kapliczka. Nazywana jest Bożą Męką. Kiedyś zatrzymywały się tam kondukty pogrzebowe. Modlono się za dusze zmarłych osób. Mieszkańcy przyznają, że ze grozą myślą o podróży przez ten las.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl