Główny wróg Putina. Jest w gułagu, w strasznych warunkach
Jeden z najzagorzalszych krytyków Kremla. Odsiaduje karę 25 lat pozbawienia wolności za krytykę reżimu. W lutym został przeniesiony do syberyjskiej kolonii karnej o obostrzonym rygorze. Władimir Kara-Murza dwa lata temu trafił za kraty po tym, jak nazwał rządy Władimira Putina "reżimem morderców". Po śmierci Aleksandra Nawalnego dziennikarz jest najważniejszym więźniem w Rosji.
Putin pozbywa się każdego, kto publiczne odważy się krytykować jego władzę. Jednak despota unicestwia swoich wrogów według różnych scenariuszy. Jedni giną zabici w podstępny sposób, inni są likwidowani w białych rękawiczkach, ale w spektakularny sposób, który ma stanowić ostrzeżenie dla innych buntowników.
Ci, którzy przeżywają zamachy, dziwne wypadki komunikacyjne i zatrucia nowiczokiem, często lądują w ciasnej, zimnej celi i codziennie mierzą się z niebezpieczeństwem. Jak opisuje "Daily Mail", tak właśnie żyje w celi numer dziewięć kolonii więziennej IK-6 w syberyjskim mieście Omsk dziennikarz i polityk Władimir Kara-Murza. Od czasu śmierci w podobnej kolonii karnej w Arktyce Aleksieja Nawalnego jest on najważniejszym przywódcą rosyjskiej opozycji.
Kolonia karna
Pobudka w jego celi jest o godzinie 5 rano w formie rosyjskiego hymnu narodowego rozbrzmiewającego z głośnika. Po pięciu minutach zjawiają się strażnicy, żeby zabrać mu poduszkę i materac. Kilkanaście minut później metalowa rama jego łóżka, przymocowana do ściany, zostanie zamknięta, tak że nie będzie mógł korzystać z łóżka przez resztę dnia.
Czasem może wyjść na spacer po małym dziedzińcu. Jednak często panuje taki mróz, że odbycie spaceru jest niemożliwe. Mimo ciągłego nadzoru kamer dwa razy dziennie musi odbyć rewizję osobistą.
Podobnie jak zamordowany niedawno Nawalny, Kara-Murza mógł zostać na zachodzie i żyć z dala od rosyjskiego mroku. Zdecydował się wrócić, by być częścią rosyjskiej przemiany i końca terroru Putina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem to jednak zwycięża despota. Kara-Murza, jako opisuje brytyjski dziennik, żyje słuchając z więziennego głośnika patriotycznych propagandowych pieśni lub odczytywanego monotonnym głosem regulaminu kolonii karnej.
Kara-Murza to teraz dla Kremla wróg numer 1
Przy każdym kontakcie z obsługą penitencjarnej placówki więzień musi wygłaszać urzędową formułę: "Kara-Murza, Władimir Władimirowicz, data ur. 7 września 1981 r., skazany na podstawie art. 284 ust. 1 część pierwsza, 207 ust. 3 część druga, 275. Data rozpoczęcia kary 22 kwietnia 2022 r. Data zakończenia wyroku 21 kwietnia 2047 r."
Siedzi między innymi za potępienie "specjalnej operacji wojskowej", którą można już oficjalnie w Rosji nazywać wojną. Kara-Murza jednak wciąż odbywa wyrok 25 lat za "rozpowszechnianie fałszywych wiadomości".
Omsk jest jedną z setek siedzib Głównego Zarządu Poprawczych Obozów Pracy. Rosyjskie gułagi, stworzone przez Stalina, po upadku ZSRR podupadły, ale po przejęciu władzy przez Putina znów "odżyły".
Według Olgi Romanowej, kierującej organizacją zajmującą się prawami więźniów w Rosji, w tym kraju łączna liczba skazańców wynosi 430 tysięcy i pozostaje jedną z najwyższych w Europie, obok Białorusi i Turcji. Liczba osadzonych od początku inwazji na Ukrainę wynosi około 100 tysięcy.
Z więzienia wychodzą często przestępcy, którzy decydują się pójść na font. Ale szybko zastępują ich w celach kolejni osadzeni, tym razem ci, którzy - jak Kara-Murza - protestują przeciwko wojnie.
Źródło: "Daily Mail"