"Byli zszokowani" . Przestają wierzyć Putinowi, zostaje sam

Osoby z najbliższego otoczenia Władimira Putina nie wierzą, że za zamachem na Crocus City Hall stała Ukraina - pisze Bloomberg. Źródła agencji podają, że urzędnicy Kremla byli "zszokowani" niepowodzeniem rosyjskich służb wywiadowczych. W ataku zginęło blisko 140 osób, a 182 zostało rannych.

Car ma problem. Jego otoczenie mówi o "szoku". "Nie wierzą"
Car ma problem. Jego otoczenie mówi o "szoku". "Nie wierzą"
Źródło zdjęć: © East News | MIKHAIL METZEL
Mateusz Czmiel

Według jednego z rozmówców agencji Putin uczestniczył w spotkaniach, podczas których urzędnicy "zgodzili się, że nie ma powiązań terrorystycznych z Ukrainą". Jednak rosyjski dyktator w dalszym ciągu "zamierza wykorzystać tę tragedię, aby zjednoczyć Rosjan w wojnie z Ukrainą" - pisze Bloomberg.

Liczba ofiar może być znacznie większa

Źródła agencji podają, że urzędnicy Kremla byli "zszokowani" niepowodzeniem rosyjskich służb wywiadowczych w zapobiegnięciu atakowi na Crocus City Hall. Jak podaje Moskwa, zginęło 139 osób, a 182 zostały ranne. Liczba ofiar może być znacznie większa, niż podaje Kreml.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Prawie nikt z elit politycznych i biznesowych Rosji nie wierzy, że za atakiem stoi Ukraina - mówią rozmówcy Bloomberga, którzy pragną zachować anonimowość.

Odpowiedzialność za atak wzięło na sobie tzw. Państwo Islamskie.

Władimir Putin już dwukrotnie publicznie próbował powiązać atak terrorystyczny z Ukrainą. W swoim pierwszym przemówieniu, wygłoszonym 19 godzin po ataku na Crocus City Hall, powiedział, że sprawcy ataku terrorystycznego zostali zatrzymani w drodze na Ukrainę, gdzie strona ukraińska rzekomo przygotowała dla nich "okno" na przekroczenie granicy.

Następnie stwierdził, że należy odpowiedzieć na pytanie, "dlaczego terroryści po popełnieniu przestępstwa próbowali przedostać się na Ukrainę, kto tam na nich czekał".

Putin chce wrobić Ukrainę

Według Putina, mimo że atak terrorystyczny został przeprowadzony "rękami radykalnych islamistów", Stany Zjednoczone starają się przekonać inne kraje, że "w moskiewskim ataku terrorystycznym rzekomo nie ma śladu Kijowa, że ​​krwawy terrorysta ataku dokonali wyznawcy islamu".

26 marca sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew i dyrektor FSB Aleksander Bortnikow wypowiadali się na temat zaangażowania Ukrainy w atak terrorystyczny. Ten ostatni twierdzi, że informacje o "ukraińskim śladzie" potwierdzają zeznania rzekomych terrorystów, którzy zostali skatowani podczas przesłuchania.

- Potwierdzają to podstawowe dane, które otrzymaliśmy od zatrzymanych. Dlatego będziemy dalej dopracowywać informacje, które powinny nam pokazać, czy obecność i udział strony ukraińskiej jest realna, czy też nie. W każdym razie na razie istnieją podstawy, by twierdzić, że tak właśnie jest - stwierdził Bortnikow.

"Chora i cyniczna istota"

Ukraina zaprzecza jakiemukolwiek udziałowi w ataku terrorystycznym na Crocus. Wołodymyr Zełenski, mówiąc o twierdzeniach Putina, nazwał rosyjskiego dyktatora "chorą i cyniczną istotą".

- Wszyscy, których ma, są terrorystami, z wyjątkiem niego samego, chociaż od dwudziestu lat żywi się terrorem. To on jest największym oknem na terror. On i jego służby specjalne - powiedział prezydent Ukrainy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjaukrainazamach
Wybrane dla Ciebie