Gigantyczny pożar nieopanowany. Nad miastem kłęby żółtego dymu
- Nie ma czym oddychać, jeszcze taki upał, zero wiatru i zawisła chmura dymu nad nami - mówi Wirtualnej Polsce pani Ania, mieszkanka Krosna. Strażacy od ponad doby próbują opanować potężny pożar marketu budowlanego.
11.07.2024 | aktual.: 11.07.2024 13:49
Strażacy przez całą noc walczyli z ogniem w Krośnie. Akcja gaśnicza trwa nieprzerwanie od ponad 24 godzin. Przed godziną 9 rano na miejscu działało 277 strażaków, 77 pojazdów pożarniczych PSP i OSP.
Akcją zarządza podkarpacki komendant wojewódzki PSP st. bryg. Tomasz Baran wraz zastępcą bryg. Adamem Wiśniewskim. Jak informuje rzecznik prasowy jednostki, nadal trwa gaszenie ognia w części magazynowej.
- Na potrzeby akcji woda dostarczana jest z rzeki Lubatówka poprzez dwie magistrale wężowe o długości około 1 900 metrów - mówi WP bryg. Marcin Betleja ze straży pożarnej w Rzeszowie.
Strażacy nie ukrywają, że to najtrudniejsza akcja gaśnicza w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat na terenie Podkarpacia. Są przekonani, że czeka ich jeszcze wiele godzin pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żółty dym unosi się nad Krosnem
W związku z akcją gaśniczą nieczynna jest sąsiadująca z marketem galeria VIVO!. Występują też utrudnienia na DK 28 w kierunku Miejsca Piastowego. Policja kieruje ruchem i apeluje, by unikać okolicznych dróg i zapewnić płynny przejazd straży do miejsca pożaru.
W nocy mieszkańcy Krosna dostali alerty o możliwym zanieczyszczeniu powietrza z prośbą o pozamykanie okien i pozostanie w domach.
"Grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego PSP z Leżajska przeprowadziła szczegółowe badania i analizę powietrza. Zanieczyszczenia są charakterystyczne dla tego typu pożarów" - informuje miasto.
Zobacz także
"Jest masakra", "nie ma czym oddychać"
Nad znaczną częścią miasta unosi się żółty, gęsty dym. Powietrze ma gryzący zapach. Pod Starostwem Powiatowym w Krośnie, które znajduje się w bliskiej odległości od pożaru, pojawiło się od rana wiele ludzi.
- Nie ma czym oddychać, jeszcze taki upał, zero wiatru i zawisła ta chmura dymu nad nami - mówi Wirtualnej Polsce pani Ania. - Ja mieszkam tu po sąsiedzku w blokach, jest masakra. Okna pozamykane, a i tak leci ten dym - dodaje pan Wojciech.
W okolicy nie brakuje też rodzin z małymi dziećmi, które przyjechały, by pokazać dzieciom pożar. Policjanci nieustannie odsyłają ich do domu, przypominając, że w powietrzu unoszą się też substancje chemiczne.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj również: Przyjechał Kaczyński. W nocy doszło do awantury