Giertych trafiony. Poseł KO mu przypomniał
Roman Giertych ma wystartować w nadchodzących wyborach parlamentarnych z listy Koalicji Obywatelskiej w województwie świętokrzyskim. Kandydatura, ogłoszona przez Donalda Tuska, wzbudziła wiele kontrowersji. Posypały się pytania, a jedno z nich zadał poseł KO Franciszek Sterczewski.
28.08.2023 | aktual.: 28.08.2023 12:18
Wyborczy plan Romana Giertycha, byłego prezesa Ligii Polskich Rodzin, byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, ministra resortu edukacji i wicepremiera w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, ogłosił Donald Tusk. Wiadomość o umieszczeniu mecenasa Giertycha na listach KO była odpowiedzią na informację o tym, że Jarosław Kaczyński nie zamierza startować z okręgu w Warszawie.
Lider KO wbił Kaczyńskiemu szpilę i zarzucił ucieczkę motywowaną strachem przed konfrontacją. Przypomnijmy, że sam startuje z Warszawy. Wyprowadził też inny cios w Kaczyńskiego, który - nieoficjalnie - miałby pojawić się na liście PiS-u w regionie świętokrzyskim. - Żebyś nie czuł się samotny, żebyś poczuł się trochę lepiej, wystawię na liście twojego wicepremiera Romana Giertycha na ostatnim miejscu - powiedział Tusk podczas wiecu w Sopocie.
To była szokująca wiadomość. Na reakcje nie trzeba więc było długo czekać. "Jeśli zostanie pan posłem, to, jak rozumiem, zagłosuje pan za ustawą legalizującą aborcję do 12. tygodnia" - zapytał prawnika poseł KO Franciszek Sterczewski w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpis posła odnosi się do deklaracji Donalda Tuska, który zapowiadał, że dla przeciwników aborcji na życzenie nie będzie miejsca na parlamentarnych listach wyborczych KO. Nawiązuje też do znanego powszechnie stanowiska Romana Giertycha.
Giertych kandyduje do Sejmu. Poseł KO ma pytanie w sprawie światopoglądu
Polityk zapewniał, że od trzech dekad jest zagorzałym przeciwnikiem "zabijania nienarodzonych dzieci" i krytykował Platformę za jej podejście do sprawy legalizacji zabiegów przerywania ciąży.
Według Franciszka Sterczewskiego pytanie to rodzi się w wielu głowach. To dlatego, że Giertych w 2016 roku ogłaszał "nowy kompromis" w sprawie aborcji.
Chciał radykalnego zaostrzenia przepisów i zakazu usuwania ciąży będącej wynikiem gwałtu. Sugerował również, że w przypadkach zagrożenia życia ciężarnej, czy też ciężkiego uszkodzenia płodu, lekarze mają określone procedury wynikające z "wyższej konieczności", więc aborcja nie podlegałaby sankcjom prawa karnego, ale "nie byłaby wykonywana w szpitalach legalnie i na koszt społeczeństwa".