"Gestapo", "faszyści" wołały usuwane przez policję pielęgniarki
Funkcjonariusze policji siłą usunęli pikietujące pielęgniarki z
jezdni przed kancelarią premiera. Ruch kołowy w Alejach Ujazdowskich, który od wtorkowego południa był zablokowany, został przywrócony. Pod adresem policji padały krzyki "gestapo", "faszyści". Usuwane z jezdni pielęgniarki śpiewały hymn narodowy.
20.06.2007 | aktual.: 20.06.2007 12:10
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )
Lekarze i pielęgniarki walczą o podwyżki
Pielęgniarki zapowiadają, że nadal będą protestować i liczą na wsparcie innych pracowników służby zdrowia oraz warszawiaków, czekają na związkowe władze.
Według wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, działanie pielęgniarek ma charakter polityczny, a okupacja przez nie Kancelarii Premiera jest naruszeniem prawa. Według niego, pielęgniarki oczekują rzeczy niemożliwych do spełnienia. "Mamy do czynienia ze złą komunikacją. Jak można przeprowadzać takie działania (okupacja jednaj z sal w Kancelarii Premiera - PAP) na dzień przed ważnym dla Polski szczytem UE?" - pytał Piecha.
Pielęgniarki skarżą się na brutalność policji. Mówią, że wiele z nich zostało poturbowanych, dwóm pomocy udzieliło pogotowie. Jedna z kobiet została przewieziona do szpitala. Część osób, które policja zepchnęła z jezdni, nie mogło znaleźć swoich rzeczy osobistych m.in. plecaków i torebek.
Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski zapewnia, że nie doszło do użycia siły. Kordon policjantów przesuwał się krok po kroku, aby pielęgniarki same zeszły z drogi. Nie używano środków bezpośredniego przymusu, ani siły - powiedział.
Od wtorkowego popołudnia całą noc rozmawialiśmy z pielęgniarkami, by odblokowały jezdnię. Chodziło jedynie o to, aby nie było dodatkowych utrudnień w ruchu - dodał.
Także rzeczniczka komendanta głównego policji Danuta Wołk-Karaczewska podkreśliła, że policjanci nie mogli pozwolić na dalsze blokowanie jednej z głównych arterii komunikacyjnych Śródmieścia. Przy trwających remontach innych głównych ciągów komunikacyjnych oznaczałoby to ogromne kłopoty dla tysięcy warszawiaków jadących do pracy - dodała. Osoby protestujące nie miały zgody na blokowanie ulicy i swoim działaniem naruszały prawo - podkreśliła.
Dodała też, że funkcjonariusze zabezpieczając manifestację przez całą noc, czuwali także nad bezpieczeństwem samych pielęgniarek.
Protestujący utrzymują jednak, że wezwano ich do usunięcia się z jezdni jedynie raz i dano im jedynie minutę na wykonanie polecenia. Później błyskawicznie otoczono ich kordonem i "zepchnięto" na trawnik. Doszło do przepychanek i utarczek słownych. Pod adresem policji padały okrzyki "gestapo", "faszyści"; pielęgniarki śpiewały hymn narodowy.
Pikietujące deklarowały, że martwią się o swoje koleżanki, które od wtorkowego popołudnia przebywają w kancelarii premiera, gdzie pozostały po tym jak miały złożyć petycję. Jak poinformował rzecznik rządu Jan Dziedziczak, w gmachu kancelarii przebywają cztery pielęgniarki, które "w każdej chwili mogą opuścić budynek". Także rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski zaprzeczył informacjom o zatrzymaniu kobiet.
Dziedziczak zaznaczył ponadto, że protestujący przebywający w gmachu zostali we wtorek wieczorem, na prośbę premiera, poczęstowani kolacją.
Pielęgniarki za pośrednictwem mediów zaprosiły w środę rano na rozmowy małżonkę prezydenta Marię Kaczyńską. Jeśli przyjdzie będziemy mieli jej wiele do powiedzenia - zapewniała Krystyna Ciemniak z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP).
Od rana pikietujących odwiedzali politycy opozycji m.in. Ryszard Kalisz i Katarzyna Piekarska. Z pikietującymi spotkała się także prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. We wtorek natomiast byli m.in. Marek Borowski i Wojciech Olejniczak.
Gronkiewicz-Waltz zapewniła, że jest gospodarzem miasta i czuwa nad pikietującymi, i nie chce aby odbierane to było w kategoriach politycznych.
50 pielęgniarek spędziło noc przed kancelarią premiera domagając się m.in. podwyżek i wzrostu nakładów na służbę zdrowia; powstało "mini miasteczko" namiotowe na jezdni. Na ogrodzeniu widniały transparenty: "bunt białych niewolników" oraz "dość pokory i dość nędzy, chcemy godnych nas pieniędzy!". Pikietujący chronili się przed chłodem pod kocami i termicznymi foliami.
Pielęgniarki pytane o powody swojej determinacji mówiły dziennikarzom m.in.: idą wakacje, jak powiedzieć dzieciom, że nigdzie nie pojadą, bo mama za mało zarabia; powinnyśmy jak górnicy przyjechać do Warszawy, obrzucić kamieniami i farbą parę budynków, wtedy z nami może też by się liczono; czujemy się oszukane, wiele z nas protestuje któryś raz z kolei, za każdym razem władza, niezależnie od opcji nie wywiązuje się z obietnic.
Tymczasem kilkudziesięciu związkowców z "Sierpnia 80" wyruszyło ze Śląska, by wesprzeć protestujące przed kancelarią premiera pielęgniarki. Informują, że zwrócili się z prośbą o interwencję "w sprawie brutalnej pacyfikacji protestu" do szwedzkich europosłów.
Użycie tak dużych sił policyjnych wobec kobiet jest niedopuszczalne, szczególnie, że wcześniej nie podjęto negocjacji z protestującymi pielęgniarkami. Tylko słabi mężczyźni rozmawiają z kobietami za pomocą pałki policyjnej. Polski rząd stał się dla nas damskim bokserem - podkreślił Jakub Puchan z "Sierpnia 80".
Wyjaśnił, że jego związek oraz Polska Partia Pracy, jako organizacje współpracujące ze szwedzką Partią Lewicy i obecną w Parlamencie Europejskim frakcją Konfederacja Zjednoczonej Lewicy, poprosiły już deputowanych Evę-Britt Svensson oraz Jensa Holmesa o potępienie polskiego rządu, m.in. za użycie siły wobec protestujących oraz brak dialogu społecznego.
Przewodniczący "Sierpnia 80", Bogusław Ziętek, powiedział, że związki zawodowe powinny rozważyć przygotowania do strajku generalnego. Tylko działając razem pracownicy służby zdrowia, nauczyciele i górnicy mogą skutecznie przeciwstawić się władzy, która nie ma zamiaru rozwiązywać najważniejszych problemów społecznych - ocenił.
Pielęgniarki poparł także Związek Zawodowy Górników w Polsce i Związek Nauczycielstwa Polskiego.
"Jesteśmy pełni podziwu dla determinacji i walki o swoje prawa pielęgniarek, przeciw którym rząd skierował niewspółmierne do zagrożenia siły policyjne. Użycie siły wobec bezbronnych kobiet uważamy za łamanie prawa niedopuszczalne w demokratycznym kraju. Ostrzegamy rząd, że takie działania doprowadzą do eskalacji protestów innych grup zawodowych solidaryzujących się z pielęgniarkami, w tym górników" - napisała Rada Krajowa Związku Zawodowego Górników w Polsce w oświadczeniu.
We wtorek późnym wieczorem zakończyło się spotkanie premiera Jarosława Kaczyńskiego z przedstawicielami służby zdrowia. Po spotkaniu premier powiedział dziennikarzom, że mamy do czynienia "z akcją polityczną w najgorszym stylu; stylu, który trzeba określić jako szkodliwy i haniebny dla Polski". Podkreślił jednak, że jest gotów rozmawiać ze związkowcami, ale nie odstępując od tego co jest określane realiami ekonomicznymi.
Poinformował też, że następne spotkanie z przedstawicielami służby zdrowia zaplanowano na najbliższy poniedziałek.