Frekwencja na Marszu Miliona Serc. Były policjant nie ma wątpliwości
Tłumy ludzi przeszły ulicami Warszawy w Marszu Miliona Serc. Według ratusza było milion uczestników. - Z pewnością była to jedna z największych manifestacji w Warszawie od dziesięcioleci. Jeśli nie największa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski.
01.10.2023 | aktual.: 01.10.2023 18:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
- Mamy cztery kilometry i czterysta metrów trasy w całości wypełnionej. Uczestnicy są także na bocznych ulicach - przekazała w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza.
Polska Agencja Prasowa o godz. 14 poinformowała, że zdaniem policji na trasie przemarszu jest do 100 tys. osób. Rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji podinsp. Sylwester Marczak, pytany o te informacje przez WP, przekazał, że policja "od wielu lat nie podaje żadnych liczb".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jedna z największych manifestacji od dziesięcioleci"
- Z pewnością była to jedna z największych, jak nie największa, manifestacja w Warszawie od dziesięcioleci. Porównywalne mogłoby to być tylko z marszem 4 czerwca - uważa były rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski.
Podkreśla, że dane podawane przez Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa powinny być najbardziej dokładne. - Mając dostęp do nagrań z monitoringu, z drona, są w stanie bardzo dokładnie oszacować, ile osób brało udział w manifestacji - mówi.
- Liczy się to, ile osób dojeżdża spoza Warszawy, ile osób dojeżdża pociągami, ile może być busów, aut prywatnych. Patrzy się na pojemność ulic, przepustowość placów. Na tej podstawie policjanci szacują liczbę osób, która uczestniczy w zdarzeniu - mówi były policjant w rozmowie z WP.
Sokołowski uważa, że osób było bardzo dużo, gdyż marsz był "rozciągnięty na kilka kilometrów". - Kiedy czoło docierało do ronda Radosława, to nie wszyscy opuścili rondo Dmowskiego. To pokazuje skalę tego przedsięwzięcia - mówi.
Politycy naciskali na policję?
Podkreślił, że ma nadzieję, iż niewielkie szacunki policji - które nieoficjalnie podała Państwowa Agencja Prasowa - "nie są efektem nacisku politycznego, by zaniżać takie dane".
- Niekiedy politykom przychodziło do głowy, by takie naciski wywierać. To nie jest dobre dla policji, która powinna się temu przeciwstawiać - powiedział nam Sokołowski.
Wspomina, że kiedy on był rzecznikiem, policja zawsze podawała oficjalnie szacunki liczby uczestników takich wydarzeń, choć nie wszystkim się to podobało. - Doprowadziliśmy jednak do sytuacji, kiedy nie dyskutowano z tymi danymi, gdyż były podobne do tych, jakie podawało miasto oraz instytucje - mówił.
Przyznał, że zdarzały się jednak sytuacje, gdy organizatorzy wywierali naciski na funkcjonariuszy. - Pamiętam marsz Ligi Polskich Rodzin w 2006 lub 2007 roku, kiedy były próby nacisku na to, by podano takie lub inne liczby. My podaliśmy takie, jakie przyszły ze sztabu - mówił.
Zdaniem Sokołowskiego w przypadku Marszu Miliona Serc należy stołeczną policję pochwalić za zabezpieczenie. - To sukces, marsz szedł bardzo spokojnie, bez żadnych incydentów - stwierdził były rzecznik KGP.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: