Franciszek zniesie celibat? Prof. Stempin: to byłby rewolucyjny krok
Wobec kryzysu powołań kapłańskich otworzenie furtki dla żonatych mężczyzn, którzy mogliby sprawować funkcję kapłańską jest pragmatycznym rozwiązaniem. Kryzys powołań obejmuje praktycznie wszystkie kontynenty, poza Afryką. Ale to nie oznacza szerokiego dostępu do kapłaństwa dla tych, którzy intencjonalnie chcieliby pójść tą drogą. To raczej taki mały wyjątek. I o tym mówił także już Benedykt XVI - zauważa prof. Arkadiusz Stempin w rozmowie z Ewą Koszowską.
14.03.2017 | aktual.: 14.03.2017 13:13
Cztery lata temu nieznany argentyński kardynał został wybrany na papieża. Jaki jest pontyfikat Franciszka?
Trudny, podobnie zresztą jak i jego poprzednika. Ponieważ Franciszek musi mierzyć się z tymi samymi wyzwaniami, którym próbował sprostać Benedykt XVI. Benedykt natrafiał na opór w znacznej części swojego Kościoła; w obrębie Kurii Rzymskiej w zakresie managementu, czyli zarządzania Kościołem światowym, a w kręgach episkopatu światowego (biskupów diecezjalnych), tych bardziej liberalnie zorientowanych, w zakresie doktryny, nauczania czy polityki personalnej (mianowania biskupów). Franciszek z kolei ma problem odwrotny - z konserwatystami, którzy kruszą kopie o wizję Kościoła przeciwstawną do Franciszkowego programu "biednego Kościoła biednych ludzi".
Papież Franciszek zapowiedział, że nie zamierza być zwierzchnikiem Kościoła do końca życia. - Mój pontyfikat będzie krótki. Nie potrwa dłużej niż dwa, trzy lata - powiedział Ojciec Święty. Czy powinniśmy się spodziewać, że lada chwila przejdzie na emeryturę?
Tak, przy jego jednym płucu i problemach z chodzeniem należy spodziewać się tego, że niedługo tą drogą, którą utorował jego poprzednik, przejdzie na emeryturę. Także dlatego, że Franciszek papieża Benedykta otacza wielką estymą.
Coraz częściej mówi się o rozłamie w Kościele. W Watykanie rośnie bunt przeciw decyzjom Ojca Świętego?
Są dwa aspekty. Pierwszy - to obawa Franciszka przed własnymi radykalnym krokami, które mogłoby spolaryzować ten układ, jaki ujawnił się na synodach w Rzymie 2015 i 2016. W ostatnich miesiącach można zauważyć bardziej defensywny styl prowadzenia Kościoła, by nie przekroczyć tego Rubikonu, nie przekroczyć tej czerwonej linii.
Z drugiej strony coraz silniejszy nacisk wywierają przeciwnicy, którzy, w ich przekonaniu, obawiają się rozwodnienia Prawdy Objawionej, jakiej Kościół jest depozytariuszem. Znakomitego przykładu dostarcza kardynał Burke, który wszedł już w otwarty konflikt z papieżem Franciszkiem. Po synodach w 2015 i w 2016 roku i opublikowaniu przez papieża adhortacji apostolskiej "Amoris Laetitia" kardynał Burke pośrednio oskarżył Franciszka o herezję. Powodu dostarczyła kwestia dopuszczenia osób żyjących w kolejnych związkach - po rozwodzie, bez błogosławieństwa Kościoła, czyli w związkach niesakramentalnych - do komunii. Franciszek chciał otworzyć furtkę, zliberalizować reguły, uwzględniając sytuację w każdym indywidualnym przypadku. Na synodzie to się nie udało. Wobec tego w adhortacji apostolskiej Ojciec Święty sformułował parę kontrowersyjnych zapisów, które okazały się czerwoną płachtą na byka dla Burke’a, kardynała Gerharda Müllera (prefekta Kongregacji Doktryny Wiary) i ich sojuszników. Atak był tak sążnisty, że prawicowe portale zasugerowały najpierw raka mózgu, a potem chorobę psychiczną papieża. W efekcie mamy w tej chwili taką niewypowiedzianą wojnę, ponieważ Burke grozi Franciszkowi konsekwencjami kanonicznymi.
Co to znaczy?
Chodzi o przewidziane w "Katechizmie Kościoła Katolickiego" tzw. pouczenie apostolskie (Correctio Fraterna). Czyli przywołanie papieża do porządku przez kardynałów. Co przewidują Katechizm i Biblia (Mt 18,15). Ostatni raz "Correctio Fraterna" przeciwko papieżowi użyto w XIV wieku. Jego obecne zastosowanie obniżyłoby autorytet Franciszka jako Głowy Kościoła. "Takiego ataku na pontyfeksa w najnowszych czasach jeszcze nie było" - skomentował wydarzenie najbardziej znany z włoskich watykanistów Marco Politi. Grono kardynalskie podzieliło się w tej sprawie. Razem z Burkem list do papieża podpisało jeszcze 3 kardynałów, ale stanowisko Głowy Kościoła wsparła garstka. Reszta z ponad 200 purpuratów milczy. Ale w tym przypadku, w naszej epoce - silnego nacisku społeczności internetowych na aktorów politycznych - oznaczałoby silny upadek autorytetu. Być może jest też intencja Burke’a, by papież ustąpił.
Franciszek łamie schematy. Teraz podobno zastanawia się nad zniesieniem reguły obowiązkowego celibatu dla katolickich duchownych.
Tu byłbym bardziej ostrożny. Franciszkowi chodzi o tzw. "viri probati", czyli specjalną kategorię mężczyzn, którzy zawarli związki małżeńskie. Wobec kryzysu powołań kapłańskich otworzenie takiej furtki dla żonatych mężczyzn, którzy mogliby sprawować funkcję kapłańską, jest pragmatycznym rozwiązaniem. Kryzys powołań obejmuje praktycznie wszystkie kontynenty, poza Afryką. Ale to nie oznacza szerokiego dostępu do kapłaństwa dla tych, którzy intencjonalnie chcieliby pójść tą drogą. To raczej taki mały wyjątek. I o tym mówił także już Benedykt XVI.
Od święceń żonatych do całkowitego zniesienia celibatu już bardzo mały krok.
Oczywiście, że tak. Dlatego Benedykt się na to nie zdecydował, wycofał się z tego postulatu. Natomiast w przypadku Franciszka jest to możliwe, jakkolwiek z pewnością napotka też opór jądra katolickiego, nie tylko w Kurii. To byłby jednak rewolucyjny krok.
Czy w związku z kryzysem powołań, Kościół doczeka się święceń kobiet?
To z kolei dotyczy diakonatu kobiet, czyli niższych święceń. O tym również się mówi od dłuższego czasu. Ale ten pomysł także napotyka na silny opór tego jądra Kościoła, które może nie dysponuje w tej chwili kwalifikowaną większością, ale podobnie jak na tych dwóch synodach rzymskich, wystarczającą mniejszością, która zablokuje nowatorskie postulaty. Decyzja o diakonacie kobiet zgodnie z intencją Franciszka zapadłaby na synodzie. I podobnie jak zapisy o rozluźnieniu reguł dotyczących etyki małżeńskiej, prawdopodobnie ze względu na zbyt liczną mniejszość w episkopacie światowym, też by nie przeszła.
*Franciszek wzbudził też wiele kontrowersji, kiedy rok temu w Wielki Czwartek w tradycyjnym geście umył stopy 11 imigrantom we włoskim ośrodku dla uchodźców. Na wielu forach internetowych mogliśmy przeczytać wpisy w stylu: "papieżowi odebrało rozum", "odchodzę z Kościoła". *
Ten gest Franciszka wchodzi już stricte w obszar bieżącej polityk, gdzie ścierają się ze sobą spolaryzowane społeczeństwa, w Polsce, w Europie, a także w Stanach Zjednoczonych. Stanowisko Franciszka zawiera oczywiście odniesienia religijne (samarytańska pomoc bliźniemu), natomiast pokrywa się równolegle z bieżącym konfliktem polityczny: przyjmowania czy też nieprzyjmowania uchodźców. No i ci wszyscy, którzy z politycznych powodów są przeciwnikami przyjmowania imigrantów w Europie, zdecydowanie opierają się postulatowi papieża, formułowanego z pozycji samarytańskich.
Jeszcze większe poruszenie wywołały słowa Franciszka, że dobrzy katolicy nie muszą "być jak króliki". Rafał Ziemkiewicz napisał wtedy na Twitterze: "Papież idiota. Straszne".
Możliwe, że Franciszek nie wypowiada się w sposób tak precyzyjny, tak jasny i wysublimowany, jak jego poprzednik, który to słowo pieścił. I wśród części katolików da się zaobserwować pewną tęsknotę za tą precyzją, trafnością i urokiem słowa Benedykta. Franciszek z kolei, z temperamentem południowca, mniej dba o dyscyplinę słowa. I od czasu do czasu generuje potrzebę, by oficjalny rzecznik Watykanu sprecyzował to, co miał na myśli.
Franciszek swoją wypowiedzią o królikach zakwestionował absolutny prymat rozrodczości w katolickim etosie. Duża liczba dzieci nie może być absolutnym kryterium do oceny bycia dobrym katolikiem.
Co jest słabością tych czterech lat pontyfikatu?
Trudność w budowaniu własnego stronnictwa. Szalenie istotne w konstruowaniu władzy, skoro nawet największy monarcha jest silny tylko siłą swoich pretorianów. Kiedy partia opozycyjna w państwie przejmuje władzę, to już dobry rok czy dwa wcześniej, posiada gabinet cieni i dysponuje alternatywnym programem wobec rządzącej partii. Natomiast wybrany na konklawe papież nie ma na starcie swojego teamu. Musi go sobie skompletować, jakby z marszu. To spore wyzwanie, o które potknął się papież Benedykt XVI. Franciszek, który dokonał dosyć poważnych zmian personalnych na szczytach Kurii, odsuwając z niej ratzingerowców, napotyka na opór średniego szczebla. Opór polegający na pasywnej ignorancji jego posunięć. Można nawet mówić o samotności papieża, gdyż siła jego stronników nie dorównuje sile jego lepiej zorganizowanych oponentów, należących do stałych frakcji, jakie istnieją od pontyfikatu przynajmniej Pawła VI (1963-1978) i jakie wypróbowane triki watykańskie znają jak swoją własną kieszeń.
Czy to jest papież odpowiedni w naszych czasach?
W dużym stopniu uwzględnia on wrażliwość społeczną, na którą dotychczasowa hierarchia kościelna była mniej wrażliwa. To w ogóle pierwszy papież, który pochodzi z wielkiego miasta. Wojtyła pochodził z Krakowa, z mieszczańskiego półmilionowego miasta, Paweł VI z Mediolanu, Ratzinger z Monachium - to wszystko nie są wielkie miasta. Wielkim, kilkunastomilionowym i wielokulturowym miastem z wielkimi pokładami biedy jest Buenos Aires. I ten biotop ukształtował Franciszka. Co widać w najistotniejszych akcentach jego pontyfikatu. Papież Franciszek jest odzwierciedleniem przemian społecznych przełomu XX i XXI wieku. Ja bym nawet w jakiś sposób zaryzykował tezę, że Franciszek jest emanacją tych wszystkich grup antyglobalistycznych, a nawet populistycznych - chociaż on sam występuje przeciwko populizmowi - a już na pewno grup przegranych.
Papież jest autorytetem nie tylko dla katolików?
Najlepszym dowodem na to jest to, że najbardziej chwalą go środowiska lewicowe, ateistyczne czy agnostyczne. To zrozumiałe. Bo jeżeli unika on radykalności, ortodoksji, to wiadomo, że będzie bardziej akceptowany wśród tych, którzy nie mieszczą się w Kościele. Natomiast dla tych, którzy są spod flagi Benedykta, małego, ale ortodoksyjnego Kościoła, Franciszek w jakimś sensie jest nie do zaakceptowania.
Czy postawa Franciszka wpływa na to, jak zmienia się Kościół w Polsce?
Z pewnością tak, zastępy biskupów pokroju bp. Rysia z Krakowa czy kardynała Nycza - rosną. Jakkolwiek na synodzie polscy biskupi identyfikowali się ze środowiskiem oponentów, które odrzuciło liberalizację rozwiązań w zakresie etyki małżeńskiej. Natomiast na Światowych Dniach Młodzieży wiele punktów programu zostało tam wplecionych jakby pod profil pontyfikatu Franciszka. Czyli pojawiły się grupy wykluczonych, ubogich oraz wątki, które w innym przypadku, np. u papieża Benedykta, nie pojawiły się tak silnie zaakcentowane.
Franciszek krytykuje księży za cenniki, za stroje i światowe życie. Polskich biskupów to irytuje?
Najbardziej spektakularnego przykładu dostarczył dwa lata temu nie polski, a niemiecki biskup z Limburga. Za wybudowanie rezydencji biskupiej za 36 mln euro wyleciał ze stanowiska. W Polsce hierarchia jest w jakiś sposób przyzwyczajona do tych zewnętrznych splendorów władzy, tej ornamentyki, która kontrastuje z filozofią papieża i wizją ubogiego Kościoła. Ale jak pani pamięta, podczas tego najbardziej spektakularnego spotkania z polskim Kościołem w czasie ubiegłorocznej pielgrzymki do Polski, papież odnalazł się na Jasnej Górze i nie skrytykował oficjalnie biskupów.
Pamiętam też z tej pielgrzymki słowa Jana Rokity, który o Franciszku powiedział: "to nie jest papież asceta. Sama jego postura, brzuszek i makarony, którymi się obżera, nie wskazują na ascetyczny styl życia. To nie ma nic wspólnego z ascetyzmem. Benedykt XVI był ascetą".
Estetyka nie jest dobrym kryterium do oceny pontyfikatu. Franciszek jeździ starym Fordem Focusem, ubiera zwykłe czarne buty, stoi w kolejce do automatu z kawą w Domu Św. Marty, gdzie mieszka. Nie dba o swój zewnętrzny wizerunek, który miałby ucieleśniać autorytet, jak to czynił papież Benedykt, osobiście bardzo skromny, ale ubiorem, monarchiczną liturgią mszy papieskich podkreślający sakralność urzędu papieskiego. Kulinarne upodobania Franciszka do pasty są rezultatem jego południowej natury. Papież-Ratzinger wyrósł na wegetariańskiej kuchni niemieckiej. Ale to nieistotny element w ocenie pontyfikatu.
Jaki będzie następny papież?
Konia z rzędem temu, kto przepowie nazwisko następcy. W tej chwili obydwie strony, i stronnictwo Franciszka i przeciwstawna mu opozycja, kardynał Burke i prefekt Kongregacji Nauki Wiary Gerhard Müller, przygotowują się do nowego konklawe. Ci ostatni życzyliby sobie, żeby papież Franciszek był wypadkiem przy pracy. Franciszek, oczywiście, swoimi kreacjami kardynalskimi powiększa zastęp tych elektorów, którzy reprezentują jego filozofię i jego punkt widzenia. A personalnie sprawa następcy jest otwarta. Na giełdzie nazwisk największe szanse przyznaje się kardynałowi z Filipin, abp Manili Luisowi Tagle. Jest z ducha Franciszka, jednocześnie byłby do zaakceptowania przez konserwatystów. Jak jednak zawodne jest prorokowanie, dowiodło poprzednie konklawe: wchodzący na nie jako przyszły papież kardynał Angelo Scola, wracał z niego jako kardynał. Natomiast, tak jak rozmawialiśmy na początku, wybór następcy nie jest odległą perspektywą.
Rozmawiała Ewa Koszowska, WP Opinie
Arkadiusz Stempin - historyk, watykanista, politolog, specjalista od najnowszej historii Niemiec, prof. w Wyższej Szkole Europejskiej im. Ks. Tischnera i na Uniwersytecie Alberta Ludwika we Freiburgu (Niemcy).