Fatalna prognoza dla Polski lokalnej. W siedmiu regionach IV fala pobije wcześniejsze rekordy
Rekordowe 28 tys. zakażeń koronawirusem, o których w środę poinformowało Ministerstwo Zdrowia, to nie koniec złych informacji wokół epidemii COVID-19 w Polsce. Według nowej analizy ekspertów ICM UW w siedmiu województwach IV fala będzie wyższa od poprzednich.
Województwa lubelskie i podlaskie jako pierwsze doświadczyły IV fali epidemii COVID-19 w Polsce. Odnotowano tam rekordy zakażeń, hospitalizacji, a w następstwie setki ofiar. W podobny sposób prawdopodobnie potoczą się wydarzenia w województwach: lubuskim, łódzkim, podkarpackim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim.
Informują o tym eksperci Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego, którzy opracowali analizę regionalnego przebiegu epidemii.
W pięciu województwach: dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, mazowieckim, świętokrzyskim oraz wielkopolskim IV fala może dorównywać poprzednim.
Jedynie na Śląsku, Pomorzu oraz w Małopolsce i woj. opolskim zakażeń ma być mniej niż poprzednio.
- Przebieg epidemii w województwach zależy od liczby mieszkańców, którzy nabyli odporność po szczepieniu przeciwko COVID-19 lub są ozdrowieńcami. Województwa lubelskie i podlaskie prawdopodobnie osiągnęły już szczyt zakażeń. W najbliższych tygodniach epidemia przetoczy się po kraju ze wschodu na zachód - powiedział WP dr Franciszek Rakowski, szef zespołu przygotowującego prognozy epidemii ICM UW.
Rozmówca WP podkreślił, że osoby, które przeszły zakażenie wiele miesięcy temu, mogą być ponownie podatne na infekcję. Nowa fala infekcji jest związana z bardziej zaraźliwym wariantem koronawirusa Delta. W opracowaniu wzięto też pod uwagę regionalny poziom zaszczepienia mieszkańców, a także skuteczność wykrywania infekcji w poprzednich miesiącach.
- Aktualne dane Ministerstwa Zdrowia o zakażeniach mieszczą się w zakresie opracowanej wcześniej prognozy. Nadal spodziewamy się rekordów dziennych mogących wynieść około 33 tys. przypadków - dodał dr Rakowski.
Już 80 tys. nadmiarowych zgonów. Koszt zapaści służby zdrowia
Z danych GUS wynika, że do połowy listopada 2021 roku w Polsce odnotowano 80 tys. tzw. zgonów nadmiarowych (powyżej średniej wieloletniej). Eksperci urzędu szacują, że około 60 proc. zmarłych stanowią bezpośrednie ofiary epidemii, czyli osoby ze zdiagnozowaną przyczyną śmierci jako COVID-19, ale także ci, którzy z różnych względów nie mieli testu wykonanego testu.
Pozostałe zgony to skutek niewydolności służby zdrowia w szczycie pandemii i powikłań w nieleczonych chorobach przewlekłych.
Przypomnijmy, że z tego powodu rośnie krytyka działań rządu w trakcie IV fali epidemii. Przy wzbierającej IV fali w woj. lubelskim i podlaskim, nie były tam wprowadzane lokalne obostrzenia.
Inaczej niż w większości krajów europejskich - rządzący nie zdecydowali się na wprowadzenie ograniczeń dla osób niezaszczepionych w korzystaniu z restauracji, kin, hoteli, dyskotek i siłowni.
W środę marszałek Sejmu Elżbieta Witek zaprosiła opozycję do rozmów na temat współpracy przy ustaw, które mogłyby ograniczyć epidemię. Chodzi m.in weryfikację szczepień pracowników przez pracodawców. PiS stracił poparcie dla tego rozwiązania we własnych szeregach i szuka go u opozycji.
Według relacji Krzysztofa Gawkowskiego z Lewicy, na spotkaniu Witek oświadczyła, iż takiego projektu ustawy nie widziała i to ona oczekuje konkretnych propozycji ustaw od opozycji. - W takiej sytuacji nie było sensu rozmawiać. Przecież to oni mają wszystkie karty w ręku. Co dotąd zrobił minister zdrowia? Dwa miesiące bezczynności. W tym tygodniu umarło 2000 osób - mówił Gawkowski.
Chwilę później do dziennikarzy w Sejmie wyszedł Marek Pęk (PiS), który powiedział, że opozycja nie przedstawiła konkretnych rozwiązań problemu epidemii.