Rekordy zakażeń i zgonów. Prof. Krzysztof Tomasiewicz: Przeciwnicy szczepień nie zmieniają podejścia
- To jest zadziwiające, przerażające, że ludzie mimo takich doświadczeń mówią, że i tak się nie zaszczepią. Te postawy są tak głęboko zakorzenione, że sam nie wiem, co ja mam robić, żeby tych ludzi przekonać - mówi Wirtualnej Polsce prof. dr hab. n. med. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
Rzecznik rządu mówi: "Odpowiednich środków należy używać adekwatnie do zaistniałej sytuacji". Dziś mamy znów rekord zakażeń, ale reakcji rządu – brak.
Prof. Krzysztof Tomasiewicz, członek Rady Medycznej przy premierze: Sytuacja wygląda źle, a możemy spodziewać się dalszych wzrostów liczby zakażeń.
Rząd powinien szarpnąć cuglami, czerpać z doświadczeń krajów europejskich?
Od dawna o tym mówimy. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w których nie tworzy się rozwiązań dla zaszczepionych i niezaszczepionych. Rząd twierdzi, że nie wszystkim by się to spodobało. Ale to nie ma się wszystkim podobać. Przecież my mówimy o bezpieczeństwie ludzi, populacji, narodu. Powinniśmy bezwzględnie pójść drogą krajów europejskich.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska powiedział, że szczyt czwartej fali przypadnie na początek grudnia, dlatego nie mamy się co martwić o okres świąteczny.
Nie wiem, na jakiej podstawie pan minister przewiduje ten szczyt na początek grudnia. To się nie musi sprawdzić. Nie myślmy teraz o tym, co będzie pod koniec grudnia, tylko o tym, co jest tu i teraz. Musimy sobie poradzić z sytuacją w ciągu dwóch, trzech tygodni. Bo dziś na przekształcaniu oddziałów w oddziały covidowe tracą już niecovidowi pacjenci. Kolejne województwa będą doświadczać tego, co województwa podlaskie i lubelskie na początku czwartej fali.
Osoby niezaszczepione powinny mieć zakaz czasowego uczestnictwa w życiu publicznym? Takie rozwiązanie wprowadzono choćby w Czechach.
Ten udział powinien być maksymalnie ograniczony.
Posłowie PiS zaprezentowali w środę ustawę o umożliwieniu pracodawcom sprawdzania, czy ich pracownik jest zaszczepiony.
Myśmy to sygnalizowali od dawna. Zaprezentowano to dopiero teraz, a widzimy już, z jak silnym oporem spotkał się ten pomysł w samej partii rządzącej.
A czy opór antyszczepionkowców w społeczeństwie przełamuje umieralność na COVID-19? Krótko mówiąc: czy ci, którzy trafiają pod respirator albo którzy widzą, że 99 proc. zmarłych to niezaszczepieni, zmieniają swoje podejście?
Niestety, ze smutkiem stwierdzam, że u wielu przeciwników szczepień podejście się nie zmienia. To jest zadziwiające, przerażające, że ludzie mimo takich doświadczeń mówią, że i tak się nie zaszczepią. Te postawy są tak głęboko zakorzenione, że sam nie wiem, co ja mam robić, jak tych ludzi przekonać. Przecież widzimy, jak przebiega choroba u osób, które są zaszczepione, a jak u tych osób, które nie są. Nie znam drugiego takiej kraju, w którym na tak podatny grunt trafiałby przekaz przeciwników szczepionek. Edukacja odnośnie szczepionek okazała się nieskuteczna.
Ludzie myślą prosto. Aktor Piotr Gąsowski, wcześniej zaszczepiony, i tak uległ zakażeniu i trafił do szpitala. Opublikował zdjęcie w mediach społecznościowych. No i antyszczepionkowcy dostali argument: O, proszę! Niby zaszczepiony, a i tak go powaliło.
Argument kulą w płot. To argument na zasadzie: ktoś jechał prawidłowo samochodem, przestrzegając zasad ruchu drogowego, a i tak miał wypadek. Czyli niepotrzebnie przestrzegał zasad ruchu. Jest to kompletnie nietrafione. Przeważająca liczba osób zaszczepionych, którą nawet dotknie zakażenie, nie trafia do szpitala.
1115 zgonów na COVID-19 w trzy dni. Przodujemy w tzw. zgonach nadmiarowych. Jak to zatrzymać?
Po pierwsze: szczepienie i przestrzeganie zasad. Po drugie: wprowadzenie nowych zasad. To są jedyne metody. Nie ma innych.
Spotkałem się z dość drastyczną opinią: "Pandemia zabije, kogo ma zabić, a później spokojnie opadnie". Tak stwierdził Tomasz Terlikowski. Zgadza się pan z tym?
Nie sądzę, by tak brutalne myślenie istniało u polityków. Nie chcę w to wierzyć.
Dziwi pana nieobecność ministra Adama Niedzielskiego? Długo nie było go w mediach.
Nie wiem, co robi pan minister, wiem jednak, że wcześniej sygnalizował, że pewne obostrzenia powinny być wprowadzone wprost proporcjonalnie do wzrostu zakażeń. Ale podkreślmy, że to nie jest odpowiedzialność samego ministra, tylko klasy politycznej w ogóle. Koronawirus nie ma barw partyjnych. Zgoda na wprowadzenie obostrzeń powinna być ponadpolityczna, ponadpartyjna.
Kiedy ostatni raz spotkała się Rada Medyczna przy premierze?
Nie do końca pamiętam… Około dwóch tygodni temu.
Czyli im gorsza sytuacja epidemiczna, tym rzadziej obraduje rada.
Mimo to wciąż tworzymy stanowiska i przekazujemy je do premiera i ministra zdrowia. Nasze sugestie są wysyłane cały czas. Nie widzimy jednak ich realizacji. Ale na to jako lekarze nie mamy już wpływu.