Fałszywy alarm bombowy na katowickim dworcu PKP
Kilkaset ewakuowanych osób, wstrzymany ruch
pociągów - to efekt fałszywej informacji o podłożeniu wieczorem ładunku wybuchowego na dworcu PKP w Katowicach.
Bomby nie znaleziono, dworzec jest przywracany do normalnego funkcjonowania - podała rzeczniczka katowickiej policji Magdalena Szymańska - Mizera.
Po godz. 19.00 anonimowy sprawca zadzwonił na numer miejskiego centrum powiadamiania ratunkowego mówiąc, że dworcu jest bomba, która wybuchnie za dwie godziny. Natychmiast ewakuowano podróżnych, pracowników kolei i osoby pracujące w działających na dworcu sklepach i stoiskach. Wstrzymano też ruch kilkunastu pociągów. Policjanci przeszukali budynek z pomocą psa wyszkolonego w tropieniu ładunków wybuchowych. Ładunku nie znaleziono. Trwają poszukiwania sprawcy zamieszania.
To kolejny w ostatnich miesiącach fałszywy alarm bombowy na katowickim dworcu. Poprzedni miał miejsce w Sylwestra, sparaliżował ruch kolejowy w mieście na 3 godziny. Sprawcę zatrzymano kilka dni temu. To 22-letni mężczyzna bez stałego miejsca zameldowania, który na co dzień trudni się żebractwem. Przyznał się do wywołania fałszywego alarmu i wyjaśnił, że wszczął go dla żartu. W tym czasie miał się znajdować pod wpływem środka odurzającego.
Policjanci ustalili, że ten sam człowiek wcześniej wywołał również alarm bombowy w jednym z mysłowickich hipermarketów. Wówczas decyzją prokuratora został objęty policyjnym dozorem. Teraz odpowie za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, może mu grozić nawet do 8 lat pozbawienia wolności.