Dramat lokalnej firmy. 6 milionów długu z winy węgierskiego kontrahenta
Rodzinne przedsiębiorstwo z Opolszczyzny, Chemia Bomar z Chróściny pod Skorogoszczą, znalazło się na krawędzi z powodu decyzji opolskiej skarbówki i sporu z międzynarodowym koncernem. Właściciel twierdzi, że węgierski kontrahent i polscy urzędnicy narazili go na stratę 6 milionów złotych.
Co musisz wiedzieć?
• Problem pojawił się w wyniku umowy z węgierskim partnerem.
• Urząd Celno-Skarbowy z Opola podważył jakość dostarczonego surowca.
• Firma wobec konieczności spłaty ogromnego długu stanęła na skraju bankructwa.
Czytaj też: Incydent pod biurem PO. "Osobnik zatrzymany"
Chemia Bomar, znany producent chemii samochodowej z Opolszczyzny, boryka się z poważnymi trudnościami finansowymi. Problemy zaczęły się w 2018 roku, kiedy to firma podpisała umowę z węgierskim przedsiębiorstwem na dostawę alkoholu technicznego. Wówczas wydawało się, że wszystkie formalności, wymagane przez przepisy UE, zostały dopełnione.
Przeczytaj również: Kara dla TVN24 za niedozwoloną reklamę alkoholu. Jest decyzja sądu
Jak doszło do zakwestionowania dostaw?
Pół roku później Urząd Celno-Skarbowy w Opolu podważył jakość dostarczanego alkoholu, uznając, że nie spełniał norm skażenia. Produkty już trafiły do instytucji publicznych, kiedy urząd zarzucił firmie brak wystarczającej ilości substancji bitrex w surowcu, na co przecież polski producent nie miał wpływu.
Pojechaliśmy pierwszym Pendolino do Zakopanego. Oto co czekało na miejscu
- Dali mi świadectwo jakości o dobrym skażeniu. Firma sama wystawia taki dokument. Oni pobierają próbki, po sześciu godzinach przychodzą, plombują cysternę i dają kierowcy świadectwo jakości. Każdy transport jest zgłaszany w SENT (System Elektronicznego Nadzoru Transportu), żeby było wiadomo, przez jakie przejście graniczne przejedzie moja cysterna. Wszystko było zgłoszone odpowiednim służbom i zaplombowane przez producenta. Mimo tego skarbówka po pół roku doliczyła mi akcyzę - wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Edward Marciniak, właściciel firmy.
76-letni przedsiębiorca mówi, że całe życie prowadził firmę uczciwie i nigdy nie miał problemów z fiskusem, a dziś jest traktowany jak przestępca. Podkreśla, że on sam nie miał żadnej możliwości sprawdzenia chemicznych parametrów dostarczonego towaru. Tylko jedno laboratorium w Polsce posiada odpowiedni sprzęt do takich analiz.
Decyzja urzędu skutkowała gigantycznym długiem sięgającym 6 mln zł. Mimo próby ratowania sytuacji przez pożyczkę od węgierskiego kontrahenta, sądy utrzymały decyzję w mocy. W dodatku londyński sąd arbitrażowy oddalił pozew Bomaru przeciwko partnerowi z Węgier, co dodatkowo skomplikowało sytuację.
Czy firma ma szanse na przetrwanie?
Obecnie wszyscy zatrudnieni w Chemii Bomar, w tym rodzina właściciela i ponad 50 pracowników, stoją w obliczu dramatycznej sytuacji. Węgrzy domagają się spłaty pożyczki, a urząd skarbowy zajął środki z zaliczki na poczet długu. Polski przedsiębiorca obawia się, że dług spadnie na jego dzieci i wnuki.
Źródło: "GW", opowiecie.info