Falenta napisał do Morawieckiego. Zapytaliśmy KPRM o szczegóły
Mamy oficjalne potwierdzenie. 4 czerwca do Kancelarii Premiera wpłynął list napisany przez Marka Falentę do premiera Mateusza Morawieckiego. Jak ujawnia KPRM, to pierwsza taka korespondencja biznesmena adresowana do szefa rządu.
04.07.2019 | aktual.: 04.07.2019 12:50
- List pana Marka Falenty wpłynął do biura podawczego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów 4 czerwca 2019 r. Jego treść jest bliska listom tego nadawcy przesyłanym w ostatnich miesiącach do różnych osób. Odpowiedź w przedmiotowej sprawie nie była przygotowywana. Jednocześnie zaznaczamy, że nie zanotowano żadnej wcześniejszej korespondencji od tego nadawcy – informuje Wirtualną Polskę Centrum Informacyjne Rządu. Była to prywatna korespondencja, a z nieoficjalnych informacji wynika, że zawarto w nim więcej szczegółów niż w piśmie, które otrzymał od Falenty prezydent Andrzej Duda.
Przypomnijmy, że to "Rzeczpospolita” jako pierwsza ujawniła, że biznesmen zwrócił się do szefa rządu. Treści listu jednak do tej pory nie upubliczniono.
Więcej szczegółów poznaliśmy przy okazji innych listów: do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy. W pierwszym z nich, Falenta twierdzi, że był w siedzibie PiS, spotkał się ze skarbnikiem Stanisławem Kostrzewskim, a także pokazał mu nagrania, jeszcze przed wybuchem afery. Według Falenty to właśnie Kostrzewski skontaktował go z agentami służb CBA z Wrocławia i ABW z Katowic, którym otwarcie pokazał, "jaki materiał pozyskał. Treść listu opublikowano w "Gazecie Wyborczej”.
Z kolei w liście do prezydenta biznesmen rzuca mocne oskarżenia pod adresem osób z kręgu PiS. Jego zdaniem miały one zachęcać go do nielegalnego nagrywania. Podobnie jak w liście do prezesa Kaczyńskiego wymienia nazwisko skarbnika Stanisława Kostrzewskiego. Falenta stawia ultimatum prezydentowi: jeśli nie zostanie ułaskawiony, to przekaże "kolejną kopię wszystkich nagrań", w tym dotąd nieupublicznionych. - Nie zamierzam umierać w samotności - pisał Falenta.
Przypomnijmy, jak ujawniła czwartkowa "Rzeczpospolita” Falenta trafił na badania psychiatryczne. Mogą potrwać nawet trzy tygodnie. Biznesmen nie zgodził się na pobyt w ośrodku diagnostycznym, ale został do tego zmuszony decyzją sądu penitencjarnego. Badanie nie ma na celu ustalenia poczytalności Falenty.
Biznesmen w przeszłości miał zmagać się z wieloma problemami psychicznej natury. Przebywał w kilku placówkach, a lekarze zdiagnozowali u niego m.in. "reakcję depresyjno-lękową" i ciężką depresję z myślami samobójczymi. W związku z tym trafił do jednoosobowej celi z monitoringiem.
Marek Falenta został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia, w związku z tzw. aferą podsłuchową. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 roku. Kiedy na początku lutego nie stawił się do odbywania kary wystawiono za nim list gończy. 5 kwietnia zatrzymano go w Hiszpanii i przewieziono do Polski. Obecnie przebywa w Zakładzie Karnym.
Według nieoficjalnych informacji TVN24, Falenta w czwartek jest przesłuchiwany w praskiej prokuraturze. Ma usłyszeć kolejne zarzuty w sprawie afery taśmowej. Z informacji portalu wynika, że chodzi o "nawet ponad dwa tysiące godzin" zarejestrowanych rozmów, które dotąd nie były znane opinii publicznej. Częścią z nich ma już dysponować Centralne Biuro Antykorupcyjne i Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl