Sienkiewicz o aukcji w Niemczech. "Jestem zdumiony"
- Państwo polskie ma w tej sprawie bardzo dobrze ustawione radary. To nie była zasługa ani tego rządu, ani poprzedniego, ani jeszcze poprzedniego, po prostu pewne rzeczy w Polsce działają, jak należy - ocenił w niedzielę były minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, mówiąc o głośnej sprawie aukcji w Niemczech.
Niemiecki dom aukcyjny anulował licytację pamiątek i dokumentów po więźniach niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Majdanku oraz ofiar zbrodni katyńskiej dokonanej przez sowietów. W sprawie działania podjęły wcześniej MSZ i MKiDN, działań domagał się też pałac prezydencki.
Aukcja liczącej 623 artefakty prywatnej kolekcji "System terroru część II 1933-1945" miała się odbyć w poniedziałek w Domu Aukcyjnym Felzmann w Neuss.
W wyniku reakcji polskich władz licytacja została anulowana. Dom Aukcyjny zdjął ją ze strony internetowej, nie zamieścił jednak żadnego wyjaśnienia czy komentarza.
Artyleria czy drony? Generał: "To bardzo drogi rodzaj wojska"
Sienkiewicz mówił o aukcji w Niemczech. "Mamy bardzo dobrze nastawione radary"
W niedzielę na antenie TVN24 gościł były minister kultury i dziedzictwa narodowego, obecnie europoseł KO Bartłomiej Sienkiewicz, który został zapytany o sprawę.
- Ja chcę powiedzieć, że to rzadko można usłyszeć w tym naszym medialno-politycznym jazgocie, ale w Ministerstwie Kultury od lat przez wiele ekip budowana jest taka zdolność do wyszukiwania takich rzeczy na terenie Niemiec. My mamy bardzo dobrze nastawione radary, zajmują się tym od lat wyspecjalizowani ludzie, bardzo często w kontakcie na przykład z policją, która ma swój międzynarodowy wydział odzyskiwania dzieł sztuki - powiedział Sienkiewicz.
Jak podkreślił, "to nie była zasługa ani tego rządu, ani poprzedniego, ani jeszcze poprzedniego". - Po prostu pewne rzeczy w Polsce działają, jak należy - kontynuował, podsumowując: - Zdarzają się czasami, oczywiście wypadki, ale one są rzadkością.
Europoseł zwrócił też uwagę na szybkie działania Ministerstwa Kultury i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak podkreślił: - Sprawa jest absolutnie skandaliczna i prawdę mówiąc jestem zdumiony odpowiedzią strony niemieckiej, a trochę nie jestem zdumiony - ocenił Sienkiewicz.
- Otóż strona niemiecka mówi "tak, tak, oczywiście, to bardzo niefortunne, tak nie powinno być, ale przecież nie będziemy tego zakazywać, bo zepchniemy to do podziemia" - powiedział były minister, odnosząc się do głosów z Niemiec, w których przekazywano, że zakaz handlu takimi dokumentami ma nie być wyjściem, bo mógłby doprowadzić jedynie do przeniesienia aukcji do szarej strefy lub za granicę.
- No to zepchniecie do podziemia i będziecie to zwalczać metodami policyjnymi, ponieważ rozmawiamy o niemieckiej winie i waszym obowiązkiem jest zmierzyć się z tą winą właśnie w taki sposób - kontynuował Sienkiewicz, dodając, że stanowisko Niemiec "jest umyciem rąk".
Nawiązując do swoich wcześniejszych słów europoseł przekazał, że nie dziwi go to "dlatego, że podstawowy problem, jaki mamy z Niemcami, to to, że Niemcy w sposób - jego zdaniem - celowy nie chcą przyjąć do siebie ogromu zbrodni, jakie dokonały się w II wojnie światowej na terytorium Polski". - To jest problem, który trwa od dawna, sygnalizowany od dawna - przekazał.
- Zapewnienia niemieckich elit, które słyszeliśmy wielokrotnie na uroczystościach w Polsce, że Niemcy uznają swoją winę, sprawdzają się właśnie w takich momentach jak ten ostatni - jeśli uznajecie swoją winę, to zakażcie handlu przedmiotami i pamiątkami z czasów okupacji niemieckiej na swoim terytorium. A wtedy słyszymy, że to jest niemożliwe - podkreślił były minister.
Źródło: TVN24, WP Wiadomości, PAP