"Coś się dzieje". Kraj UE oczekuje "grillowania" Węgier za Orbana
W środę ambasadorowie krajów członkowskich Unii Europejskiej będą omawiać niedawne wizyty premiera Węgier, Viktora Orbana, w Kijowie, Moskwie i Pekinie. Podróże, które Orban określa jako "misję pokojową", budzą coraz większe obawy wśród stolic europejskich, że "coś się dzieje za ich plecami i niezgodnie z ich wolą".
Orban rozpoczął swoją podróż 2 lipca od wizyty w Kijowie, po czym nieoczekiwanie udał się do Moskwy, a następnie do Pekinu. Węgierski premier określa swoje podróże jako "misję pokojową". We wtorek dołączy do innych przywódców krajów NATO na szczycie w Waszyngtonie.
Po objęciu przez Węgry przewodnictwa w Radzie UE 1 lipca międzynarodowa aktywność Orbana zmusiła przywódców UE do wydania oświadczeń na ten temat. W związku z wizytą Orbana w Moskwie przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, odpowiedzialny za relacje UE z krajami trzecimi na szczeblu szefów państw i rządów, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, reprezentujący wspólnotę na poziomie ministrów, oświadczyli, że Orban nie ma mandatu do reprezentowania Unii na zewnątrz. Rzecznik Komisji Europejskiej Eric Mamer dodał, że Budapeszt nie poinformował Brukseli o planowanych wizytach szefa węgierskiego rządu.
W związku z tym, węgierskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odwołało zaplanowaną na poniedziałek w Budapeszcie wizytę szefowej niemieckiej dyplomacji Annaleny Baerbock.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekin pojawił się przy plaży. Po chwili zaatakował cztery osoby
W wyniku tych działań, jak podało Polskiej Agencji Prasowej źródło dyplomatyczne, "jeden z krajów członkowskich" zaczął domagać się, aby ambasadorowie zajęli się sprawą "misji pokojowej" Orbana na posiedzeniu w środę. Węgrzy sami zaproponowali, aby środowe spotkanie poświęcić omówieniu wizyt węgierskiego premiera. Ambasadorowie jednak chcą kontynuować dyskusję na temat roli, jaką Węgry odgrywają podczas swojej prezydencji, a nie tylko skupiać się na wizytach Orbana.
Dyplomata z innego kraju członkowskiego oczekuje "grillowania" Węgier. Przypomniał, że podobną "misję pokojową" podjął się prezydent Francji Nicolas Sarkozy w 2008 r., kiedy w trakcie francuskiej prezydencji negocjował plan pokojowy z Rosją po jej inwazji na Gruzję. Ruch Sarkozy'ego wywołał krytykę w Polsce i krajach bałtyckich, bo pomijał kwestię integralności terytorialnej Gruzji, a zapisane w nim zobowiązania Moskwy były niejasne. Orban dzisiaj ma jednak o wiele mniejsze kompetencje niż Sarkozy, ponieważ w odróżnieniu od niego nie ma ani tytułu, ani uprawnień przewodniczącego Rady Europejskiej - po wejściu w życie traktatu z Lizbony utworzono bowiem niezależne stanowisko, które dzisiaj sprawuje Michel, a wcześniej - Donald Tusk i Herman van Rompuy.
Według dyplomaty, konsekwencje wypraw Orbana są takie, że już na samym początku węgierskiej prezydencji wśród stolic wzrośnie wobec Budapesztu "obawa, że coś się dzieje za ich plecami i niezgodnie z ich wolą".
Rozmówca PAP zwrócił uwagę, że przed objęciem przewodnictwa w Radzie UE przez Węgry wiele mówiło się o tym, że Budapeszt wykorzysta prezydencję do poprawy swojego wizerunku; sprawowanie roli "uczciwego pośrednika" obiecywali też sami Węgrzy.
- Jednak biorąc pod uwagę te dwie kontrowersyjne wizyty - najpierw na Kremlu, a teraz w Pekinie - i wcześniej w Kijowie, gdzie Orban próbował wywrzeć presję na Zełenskiego w sprawie pokoju, naprawienie stosunków Węgier z innymi państwami członkowskimi i instytucjami UE nie wygląda obiecująco - podkreślił.
Niepokój budzi brak jasnego komunikatu ze strony Orbana, że reprezentuje wyłącznie swój własny kraj. Zwraca się uwagę np. na to, że w publikowanych w mediach społecznościowych komunikatach Węgry posługują się logo swojego przewodnictwa w Radzie UE. Dyplomaci podkreślają też, że wizyty nie były ani konsultowane, ani przygotowywane w ramach wspólnoty i "UE nie ma z nimi nic do czynienia".
Środowa dyskusja o węgierskiej prezydencji ma być pierwszą, ale nie ostatnią na temat podejmowanych samodzielnie przez Węgry inicjatyw na forum międzynarodowym. W przyszłym tygodniu ambasadorowie mają powrócić do rozmowy o blokowanych przez Budapeszt 6,6 mld euro na zakup broni dla Ukrainy w ramach Instrumentu na rzecz Pokoju. Węgry są jedynym krajem, który się temu sprzeciwia, więc "jeśli chcą coś konsultować w tej sprawie, to powinni konsultować się sami ze sobą" - podkreśliło źródło dyplomatyczne.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski