Orban złożył w Chinach hołd. Premier Węgier kontynuuje swoją "pokojową misję"
- Orban nauczył się robić, co chce i robi, co chce. Dotychczas uchodziło mu to płazem, więc myśli, że nadal tak będzie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Bogdan Góralczyk. Premier Węgier, nie oglądając się na krytykę swoich zachodnich partnerów, kontynuuje swoją "pokojową misję". Odwiedził już Kijów i Moskwę, a obecnie przebywa w Chinach.
- Orban walczy o profity w Chinach. Złożył tam "hołd wasalny" mówiąc, że niedawna wizyta Xi Jinpinga w Budapeszcie będzie pamiętana przez pokolenia - ocenia prof. Bogdan Góralczyk, były ambasador w państwach Azji i dyplomata na Węgrzech. - Kiedy Orban jest w Pekinie, w Budapeszcie jest szef CATL, wielkiej państwowej chińskiej firmy, która za 7,3 mld dolarów będzie budować fabrykę akumulatorów do samochodów elektrycznych pod Debreczynem - dodaje.
Prof. Góralczyk komentuje ofensywę dyplomatyczną Viktora Orbana, który po wizytach w Kijowie i Moskwie, dotarł w poniedziałek do Pekinu na spotkanie z prezydentem Chin. Służby prasowe węgierskiego premiera wizyty nazywają "misją pokojową", tymczasem jego aktywność spotkała się z krytyką ze strony państw Unii Europejskiej oraz sojuszników z NATO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Orban nauczył się robić, co chce i robi, co chce. Dotychczas uchodziło mu to płazem, więc myśli, że nadal tak będzie - komentuje "szarżę" węgierskiego premiera prof. Góralczyk. - Swoich planów nie konsultował z nikim, co widać po reakcji zachodnich partnerów. Stosunkowo dobrze odebrano jego wizytę u Zełenskiego, pierwszą od wybuchu wojny, natomiast już wyjazd do Moskwy chyba najlepiej skomentował ambasador USA w Budapeszcie - dodaje ekspert.
Chodzi o słowa Davida Pressmana, który na platformie X napisał, że "w podróży premiera Węgier Viktora Orbana do Moskwy nie chodzi o pokój, tylko o zyski; przynosi ona szkodę dla relacji Węgier z ich sojusznikami". Wspomina jeszcze ocenę premiera Szwecji Ulfa Kristerssona, który Orbana nazywa nieodpowiedzialnym i nielojalnym.
Orban na Kremlu dostał czarną polewkę
Prof. Bogdan Góralczyk w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się również do wywiadu udzielonego "Bild" i "Die Welt" przez Viktora Orbana po wizycie w Moskwie, a tuż przed wylotem do Pekinu. Polityk mówił w nim m.in. że "Europa powinna mieć własne podejście do wojny", wskazywał na racjonalność Rosji i konieczność dialogu z Putinem.
- Orban cały czas mówi, że jest za pokojem, ale to pokój na rosyjskich warunkach. Ukraińcy mieliby stracić Krym i Donbas i okupowane ziemie. Nie mówi tego wprost, ale traktuje to jako rzecz oczywistą - ocenia. - Jednak na Kremlu dostał czarną polewkę. Jego inicjatywa, żeby rozpocząć negocjacje pokojowe od przerwania ognia, została przez Putina natychmiast odrzucona i dano mu do zrozumienia, że to nie on będzie decydował o pokoju tylko Moskwa - dodaje prof. Góralczyk.
Będzie prezentowany jako wielki wódź
Sinolog i znawca polityki międzynarodowej podkreśla przy tym, że aktywności Orbana nie można oceniać w oderwaniu od sytuacji wewnętrznej na Węgrzech. Przypomina wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wskazuje, że pierwszy raz od 2010 roku, od kiedy Orban ma konstytucyjną większość, pojawiła się na Węgrzech realna alternatywa, która "mobilizuje" Orbana do działania.
- W ostatnich wyborach do PE drugi wynik przypadł partii TISZA Petera Magyara, który wszedł do polityki przebojem kilka miesięcy temu i "zjadł" opozycję. Zdobyła 29,7 proc. głosów - przypomina prof. Góralczyk. - Oponent Orbana wskazywał na korupcję i nepotyzm urzędującego premiera. Początkowo ignorował on Magyara, ale szybko zrozumiał, że wyzwanie jest poważne. Orban przeszedł więc do ataku i wykorzystał do tego okazję w postaci europejskiej prezydencji Węgier - dodaje.
- W oczach narodu węgierskiego, co eksponują kontrolowane przez Orbana media, będzie on prezentowany teraz jako wielki wódź, orędownik pokoju, który na równi rozmawia z Trumpem, Putinem, Załenskim, Xi Jinpingiem. Gdzie takiego Węgra na świecie znaleźć? Wobec tego, kim dla niego jest Magyar? W ten sposób swojego przeciwnika politycznego może długo i skutecznie grillować.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski