"Nowy etap wojny". Wiadomo, co teraz zrobi Putin
Wojna w Ukrainie wkracza w nowy etap. Eksperci twierdzą, że wydarzenia na Bałtyku tylko to potwierdzają, a NATO powinno przygotować się na każdy możliwy scenariusz. Co jeszcze może się wydarzyć?
28.09.2022 | aktual.: 28.09.2022 19:03
- Jeżeli uszkodzenie Nord Stream I i Nord Stream II było celowym i świadomym działaniem, to wpisze się jako przykład niszczenia infrastruktury krytycznej poza terenem stron, które prowadzą ze sobą wojnę. To jest poszerzanie trwającego konfliktu o kolejny wymiar: wojny zastępczej pomiędzy Rosją a Zachodem. Niezależnie od tego - czy to była dywersja jednej ze stron, czy operacja pod tzw. fałszywą flagą - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Stanisław Koziej.
W jego ocenie wojna hybrydowa dochodzi do nowej fazy bezpośrednich starć. - Możemy się spodziewać, że Putin będzie to wykorzystywał. Pierwsze, co zrobi, to podczas najbliższego wystąpienia wskaże, że Rosji grożą niebezpieczeństwa. Zdarzenie na Bałtyku na pewno zostanie wykorzystane w ramach wojny informacyjnej - dodaje.
Zdaniem naszego rozmówcy powinniśmy spodziewać się kolejnych incydentów. - Takie akcje są wpisane w hybrydowe formy prowadzenia wojny podprogowej. Będą wzajemne walki jednej strony z drugą. Możemy liczyć, że dojdzie do kolejnych ataków lub awarii, które nie będą miały konwencjonalnej formy tylko np. cybernetyczną. Znalezienie winnego w takim przypadku jest bardzo trudne, a wręcz niemożliwe - mówi.
Generał twierdzi, że Putin może wykorzystać wydarzenia na Bałtyku do realizacji swoich celów. - Rosja i tak wstrzymywała dostawy gazu. Teraz padnie kolejny argument, żeby go nie dostarczać lub uwarunkować jego przepływ od pomocy w zakresie usunięcia skutków dywersji - podsumowuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie "czy" tylko "kiedy?"
Z kolei pułkownik Andrzej Kruczyński uważa, że NATO powinno zareagować i wzmocnić zabezpieczenia. - To, że dojdzie do czegoś na morzu, było dawno do przewidzenia. Konieczne jest wprowadzenie strefy bezpieczeństwa na Bałtyku podobnej do tej w strefie powietrznej, która jest świetnie chroniona. Być może takie decyzje już zapadły, dlatego powinniśmy poczekać kilka dni, zanim informacje trafią do opinii publicznej - mówi.
W jego ocenie musimy być czujni. - Bo nawet na naszym polskim podwórku może dojść do prowokacji. W tym momencie to nie pytanie "czy", tylko "kiedy". Strona przeciwna na pewno jest mocno zainteresowana naszą infrastrukturą krytyczną. Rosja jest nieobliczalna, może wydarzyć się wszystko - dodaje.
Kruczyński jednocześnie uspokaja, że nie spodziewa się ataków na Baltic Pipe czy infrastrukturę na Oceanie Atlantyckim, która służy do komunikacji pomiędzy USA a Europą. Ale gdyby do tego doszło, to zdaniem obu naszych ekspertów, takie działanie może być uznane za atak na infrastrukturę krytyczną NATO i wywołać konflikt na pełną skalę.
Uszkodzenie Nord Stream I i II
W poniedziałek wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim rozpoznał myśliwiec F-16 duńskich sił powietrznych. Do wycieków doszło w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od Bornholmu oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholmu.
Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała tego samego dnia dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wycieki. "Nie ma wątpliwości, że to eksplozje" - zaznaczył Bjoern Lund z SNSN. Sygnały nie przypominają wykresów trzęsień ziemi. Przypominają te, które zwykle rejestrowane są podczas wybuchów - przekazał Instytut Badań Geologicznych dla Danii i Grenlandii .
Według szwedzkich badaczy z Uniwersytetu w Uppsali drugi wybuch "odpowiadał ponad 100 kilogramom dynamitu".
Po poniedziałkowych wydarzeniach, w rejonie Bałtyku wzrasta napięcie. Szef ministerstwa obrony Danii, po rozmowie z szefem NATO, podkreślał, że aktywność militarna Rosji na tym obszarze jest duża. - Rosja utrzymuje znaczącą obecność militarną w regionie Morza Bałtyckiego i spodziewamy się, że będzie nadal potrząsała szabelką - ocenił.
Bodskov dodał, że może minąć tydzień lub dwa, zanim obszar wokół miejsc, w których doszło do przecieków, stanie się na tyle spokojny, że będzie można rozpocząć badanie tej sprawy.
"Teraz ważne jest, aby zbadać wydarzenia i w pełni zrozumieć, co się stało i dlaczego. Jakakolwiek celowa ingerencja w europejską infrastrukturę energetyczną jest niedopuszczalna i doprowadzi do najsilniejszych możliwych reakcji" - napisała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na Twitterze.
Z kolei szef grupy badawczej NATO Arnold Dupuy twierdzi, że rurociągi zostały uszkodzone albo przez Rosję, albo jej wrogów. W drugim przypadku powodem może być próba eskalacji konfliktu między Moskwą a Zachodem.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski