Co się stało na dnie Bałtyku? Dania ujawnia szczegóły
Wybuchy w pobliżu bałtyckich rurociągów nie były przypadkowe. Sejsmolodzy z Danii i Szwecji przekazali, że w okolicach przecieku doszło do eksplozji, w której wykorzystano nawet 100 kg dynamitu. Niemiecki minister skomentował sprawę mówiąc, że były to "celowe ataki na infrastrukturę". Eksperci i politycy uważają, że za sprawą stoi Kreml.
W ciągu ostatnich dwóch dni doszło do wycieków gazociągu Nord Stream 1 i 2. Według ekspertów "to rodzaj sabotażu". Specjaliści będą ustalać szczegóły niebezpiecznych incydentów na Bałtyku.
Jak donosi Reuters, sejsmolodzy w Danii i Szwecji przekazali, że w poniedziałek zarejestrowane zostały dwie eksplozje w miejscu wycieków. Według szwedzkich badaczy z Uniwersytetu w Uppsali drugi wybuch "odpowiadał ponad 100 kilogramom dynamitu".
Sygnały nie przypominają wykresów trzęsień ziemi. Przypominają te, które zwykle rejestrowane są podczas wybuchów - przekazał Instytut Badań Geologicznych dla Danii i Grenlandii cytowany przez agencję.
Eksplozje w Bałtyku. Nie awaria, a celowe działanie
- Teraz ważne jest, aby zbadać wydarzenia i w pełni zrozumieć, co się stało i dlaczego. Jakakolwiek celowa ingerencja w europejską infrastrukturę energetyczną jest niedopuszczalna i doprowadzi do najsilniejszych możliwych reakcji - napisała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na Twitterze.
Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck potwierdził wczoraj, że eksplozje w okolicach bałtyckich rurociągów to celowy atak na infrastrukturę.
- Nie były one spowodowane naturalnymi zdarzeniami lub zmęczeniem materiału, ale rzeczywiście doszło do ataków na infrastrukturę - powiedział niemiecki wicekanclerz.
Do sprawy odnieśli się też premierzy Szwecji i Danii, którzy również wykluczyli awarię. Premier Danii Mette Frederiksen powiedziała, że były to "celowe działania" i podkreśliła, że "to nie atak na Danię, nawet jeśli do wycieków doszło w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii oraz Szwecji. To są wody międzynarodowe".
Szef grupy badawczej NATO Arnold Dupuy zaznaczył, że rurociągi zostały uszkodzone albo przez Rosję, albo jej wrogów. W drugim przypadku powodem może być próba eskalacji konfliktu między Moskwą a Zachodem.
- Wydaje się, że jest to celowa próba sabotowania gazociągów. Mogą to być grupy przeciwne Kremlowi, może z Ukrainy lub gdzie indziej. Według prorosyjskich aktywistów lub personelu może to być również dobry sposób na zapewnienie, że gaz nie dotrze do Europy - powiedział Dupuy w "Iltalehti".