"Dziwię się bardzo i jest mi przykro". Prezydent Sopotu starł się z PiS
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski odpowiedział na list, który otrzymał od wojewody pomorskiego na polecenie ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka (PiS). Jest zdziwiony ostrą reakcją PiS na jego deklarację o "wypowiedzeniu posłuszeństwa tej władzy". WP cytuje odpowiedź prezydenta miasta.
13.12.2016 | aktual.: 13.12.2016 15:08
Zaczęło się od tego, że osobistości takie jak Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, ale i prezydenci miast Jacek Karnowski (Sopot) i Jacek Jaśkowiak (Poznań) podpisali się pod listem "Stop dewastacji Polski", który opublikował lider KOD Mateusz Kijowski. Sygnatariusze listu apelowali o udział w strajku obywatelskim zaplanowanym na 13 grudnia. Wśród nich był też Adam Mazguła, który mówił o jego zdaniem "kulturalnym" obliczu stanu wojennego.
- Nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy. 13 grudnia wyjdźmy na ulice wszystkich polskich miast i miasteczek i pokażmy, że nie zgadzamy się na niszczenie Polski - brzmi fragment odezwy. Następnie szef MSZ Mariusz Błaszczak wyraził wobec wojewodów oczekiwanie, aby zażądali oni wyjaśnień od wspomnianych prezydentów miast.
Wojewoda pomorski Dariusz Drelich zwrócił się zatem do Jacka Karnowskiego z prośbą o wyjaśnienie, jak należy rozumieć jego "wypowiedzenie posłuszeństwa władzy". Teraz prezydent Sopotu mu odpisał. WP ma ten list. W swojej odpowiedzi Karnowski napisał: - Dziwię się bardzo i jest mi przykro, że pan minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak i pan - panie wojewodo - macie co do tego wątpliwości na podstawie wyrwanego z kontekstu jednego zdania podpisanego przeze mnie listu - czytamy.
Pisząc o "tym" Karnowski ma na myśli fakt, iż "jako obywatel ma on prawo do wyrażania swoich poglądów". Podkreśla zarazem, że rzeczą oczywistą jest dla niego, to że "ma obowiązki wobec ojczyzny: obowiązek pracy i sumiennego wykonywania spoczywających na nim zadań i powinności".
Zapewnił ponadto wojewodę, że "wszystkie działania i obowiązki prezydenta miasta wykonuje zgodnie z obowiązującym prawem i dla dobra mieszkańców". - Jak każdy Polak, obywatel demokratycznego państwa, mam prawo wyrażać swoje opinie i zaniepokojenie sytuacją w naszym kraju, niszczeniem demokracji i dzieleniem społeczeństwa. Strajk to nie rewolucja, to znana w demokracji forma wyrażania swojej opinii czy protestu - zaznaczył prezydent Sopotu.