Dziennikarz TVP zrobił awanturę w pociągu. "Po co on wyciągał legitymację służbową?"
Łukasz Sitek miał pijany wsiąść do pociągu, w którym się awanturował i wyzywał kierownika pojazdu. Musieli interweniować policjanci, którym... groził utratą pracy. Na podstawie innych głośnych spraw, analizujemy z jaką karą powinien się liczyć gwiazdor TVP.
Sytuację dziennikarza TVP, znanego z ataków na tych, którzy narazili się PiS, opisała "Gazeta Wyborcza". W jeden z sobotnich poranków Łukasz Sitek był widziany, jak leżał pod Subwayem w Gdyni. Potem wsiadł do pociągu Pendolino na stacji Gdynia Główna, który lada moment miał ruszyć w trasę do Krakowa. Przed odjazdem do dziennikarza podszedł kierownik pociągu z prośbą o okazanie biletu.
Redaktor TVP Info chciał kupić bilet do Gdańska Oliwy, rzucając pracownikowi PKP 10-złotowy banknot. Kiedy kierownik pociągu poinformował Sitka, że przejazd kosztuje 170 złotych (łącznie ze stosowną dopłatą), mężczyzna przedstawił się jako dziennikarz Telewizji Polskiej. Kierownik dalej oczekiwał opłaty, więc Sitek zaczął się awanturować. Interweniował funkcjonariusz SOK i policja. Dziennikarz był agresywny, wyzywał zebranych i groził funkcjonariuszom, że stracą pracę.
Pierwszą konsekwencją tego zachowania jest zawieszenie w TVP. Nie została jeszcze podjęta decyzja czy zostanie zwolniony. Jak powiedział nam Krzysztof Ziemiec, który jest członkiem komisji etyki telewizji sprawa zostanie zapewne omówiona na najbliższym posiedzeniu. - Nic więcej na ten temat powiedzieć nie mogę - stwierdził.
Znieważenie funkcjonariuszy
Poza skutkami zawodowymi, dziennikarza mogą dotknąć konsekwencje prawne. Przede wszystkim Sitek zachowywał się wulgarnie wobec policjantów, a to mogłoby oznaczać, że złamał art. 226 pkt. 1 Kodeksu Karnego. Czytamy w nim, że "kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Podejrzany o złamanie tego właśnie artykułu jest dziennikarz "Wyborczej" Wojciech Czuchnowski. W zeszłym roku nie ustąpił pierwszeństwa kolumnie uprzywilejowanej Żandarmerii Wojskowej. Według niego żandarmi wymuszali pierwszeństwo bez uzasadnienia tym samym nadużywając swoich uprawnień. Wywiązała się kłótnia między dziennikarzem a żandarmem, który potem oskarżył Czuchnowskiego o pokazanie mu gestu "fuck you". Sprawa trafiła do sądu.
Czy Czuchnowski myśli, że tak samo skończy się sytuacja z Sitkiem? - Sądzę, że taki musi być normalny rozwój wydarzeń. W końcu doszło do wykroczenia. Nie porównywałbym jednak naszych spraw. Ja działałem jako obywatel w obronie porządku. W końcu tyle razy władza nadużywała prawa do przejazdów uprzywilejowanych. Nie przyszłoby mi do głowy wymachiwać legitymacją prasową. Nie wiem, co siedziało w głowie tego dziennikarza, ale podejrzewam, że to arogancja i poczucie wyższości, cechy niestety popularne wśród przedstawicieli mediów i władzy - mówi nam Czuchnowski.
I dodaje: - Powinien tę legitymację schować głęboko w kieszeń w takiej sytuacji. To bardzo uderza w wizerunek TVP, choć ten i tak nie jest najlepszy. Ale tak to jest, jak się zatrudnia ludzi pokroju tego pana. Jak widać agresja to nie tylko jego sposób działania w pracy, ale to po prostu agresywny typ na co dzień.
Naruszanie nietykalności i zakłócanie porządku
Z opisu sytuacji, w której brał udział Łukasz Sitek wynika też, że wyprowadzenie go z pociągu przez funkcjonariuszy nie odbyło się w spokojny sposób. Dziennikarz się szarpał, a to mogło skutkować naruszeniem nietykalności osobistej policjantów. To z kolei przywodzi na myśl sprawę Władysława Frasyniuka.
W trakcie czerwcowej miesięcznicy smoleńskiej Frasyniuk blokował "Marsz Pamięci". Razem z Obywatelami RP usiadł na Krakowskim Przedmieściu tak, by ludzi obchodzący miesięcznicę nie mogli przejść. Został wyniesiony przez policjantów z ulicy, jednak wcześniej miało dojść do popchnięcia jednego z funkcjonariuszy. Oskarżono go o naruszanie nietykalności za co grozi do trzech lat pozbawienia wolności. W przypadku Sitka mógłby paść podobny zarzut.
Kolejny oskarżenie może paść w nawiązaniu do art. 51 Kodeksu Karnego. Czytamy w nim, że "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny (...) podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". Między innymi taki zarzut padł pod adresem działaczy KOD, którzy dwa lata temu protestowali przeciwko prowadzeniu kampanii politycznej w Archiwum Państwowym w Suwałkach. Miało to miejsce w trakcie otwarcia wystawy "Armia Skazańców", w której brała udział Anna Maria Anders ubiegająca się o mandat senatora.
Sitek mógł dodatkowo "wywołać zgorszenie" z jednej strony niecenzuralnym słownictwem. To również podlega karze z art. 51.