#dzieńdobryWP Tomasz Siemoniak bezlitośnie o Andrzeju Dudzie
- Nie wyobrażam sobie prezydenta Komorowskiego, który by do mnie takie listy pisał. "Bardzo pilne. Proszę powiedzieć, czy obrona terytorialna nie osłabia armii zawodowej?" - przecież to kompletnie niepoważne. Prezydent nie powinien tak działać - mówił były szef MON Tomasz Siemoniak w Telewizji WP. To reakcja na kolejny upubliczniony list prezydenta do Antoniego Macierewicza.
21.04.2017 | aktual.: 21.04.2017 13:57
Andrzej Duda pytał w liście do szefa MON m.in. o liczbę przeniesień żołnierzy zawodowych z jednostek operacyjnych do nowo tworzonych Wojsk Obrony Terytorialnej; żądał też informacji na temat wpływu dokonywanych zmian na gotowość bojową i mobilizacyjną jednostek wojskowych. Dokument z adnotacją "bardzo pilne" datowany jest na 24 marca.
"Ta karykatura ograbia armię"
- Sprawa jest bardzo poważna. Projekt Macierewicza o obronie terytorialnej, ta karykatura, ograbia armię zawodową z pieniędzy żołnierzy. Prezydent słusznie dotyka tego tematu - komentował Siemoniak w #dzieńdobryWP. Podkreślił jednak, że "prezydent pisze listy, one docierają do opinii publicznej, ale w różnych wypowiedziach są zapewnienia o dobrej współpracy, o poparciu dla Macierewicza". Tymczasem - uważa Siemoniak - "prezydent ma w ręku potężną broń, niezależnie od konstytucji".
W ocenie byłego szefa MON, listy prezydenta pokazują jego "desperacką bezradność". - Gdyby wystąpił publicznie, odciął się od Macierewicza, skrytykował, w jakimś wywiadzie dał sygnał, że się dystansuje, uznałbym, że to poważna rzecz - wyjaśnił.
Nie szczędził ironicznych komentarzy. - Nie wiem, czy w następnym liście prezydent nie napisze: "czemu pan demoluje armię?", "co pan miał na myśli, mówiąc takie, a nie inne bzdury?". Dla mnie to sytuacja przedziwna - mówił Siemoniak.
"Prezydent mógł się wściec"
Z czego wynika takie, a nie inne działanie Dudy? Zdaniem Siemoniaka, być może "prezydent i jego ludzie zobaczyli, że Macierewicz się chwieje - prezes się od niego dystansuje i mówi o ekstrawagancji, jest komisja ds. Misiewicza". Prezydent też - podkreślił polityk Platformy - mógł się wściec, czekając przez godzinę razem z dowódcą NATO na Europę aż Macierewicz z komisji partyjnej dojedzie do Orzysza. - To upokarzające - stwierdził.
- Duda stracił cierpliwość? - pytała prowadząca program, Kamila Biedrzycka-Osica. - Ja na jego miejscu dawno bym stracił - oznajmił Siemoniak. I dodał: - Gdybym był w Orzyszu, na miejscu prezydenta poleciłbym zaczynać uroczystość i koniec. Co to ma być w ogóle? Jest jakaś komisja partyjna i przez to prezydent czeka godzinę? Nie mówiąc o biednych żołnierzach, którzy czekali siedem godzin w deszczu. Amerykański generał też stracił cierpliwość, powiedział: "z szacunku dla żołnierzy nie wygłoszę przygotowanego przemówienia, tylko powiem kilka słów". Trudno o bardziej jaskrawy sygnał.