Starli się w PiS o Trumpa. Poszli z papierami do Kaczyńskiego [KULISY]
W PiS trwa spór co do przyczyn zwycięstwa Donalda Trumpa. W partii zderzają się dwie narracje. Frakcje starają się przekonać do swoich argumentów Jarosława Kaczyńskiego. Tak wykuwa się strategia na wybory prezydenckie w 2025 roku.
Mateusz Morawiecki i związani z nim politycy będą przekonywać prezesa PiS, że kluczem do zwycięstwa w kolejnych wyborach w Polsce nie będzie walka z gender czy "ideologią LGBT", ale nacisk na przekaz o kosztach życia, mówienie o gospodarce czy skutkach tzw. zielonej transformacji. - Trump miał precyzyjny przekaz do konkretnych grup i dzięki temu wygrał - twierdzi jeden z rozmówców WP.
Stronnicy byłego premiera - a także on sam - podkreślają, że Trump wygrał dlatego, że mówił o potrzebach "zwykłego Amerykanina". A dla niego ważny jest portfel, to, jak mu się żyje na co dzień: lepiej czy gorzej niż wcześniej?
Gospodarka, rozwój, postawienie na rodzimy przemysł, a z drugiej strony inwestycje, walka z inflacją i tak dalej - to ma zdaniem byłego szefa rządu znaczenie kluczowe dla ludzi. A także bezpieczeństwo - i militarne, i gospodarcze, i to w życiu codziennym, czyli Wiążące się również z bezpieczeństwem ekonomicznym.
"Donald Trump odniósł sukces, bo Amerykanie widzieli w nim lidera, który rozumie ich codzienne troski i priorytety. Nie dał się wciągnąć w pułapkę demokratów. Zamiast eskalować ideologiczne konflikty, skupił się na gospodarce i bezpieczeństwie - na tym, co faktycznie wpływa na życie ludzi. Gdy jego przeciwnicy próbowali go zdyskredytować, on odpowiadał konkretnymi propozycjami: poprawa sytuacji gospodarczej, kontrola migracji, wolność słowa, obrona wartości" - napisał na portalu X Piotr Mueller, jeden z najbliższych współpracowników Morawieckiego.
- W kampanii nie może dominować wojna ideologiczna, spór o aborcję, "potwory gender" i atak na LGBT, ale precyzyjne wskazanie, które postulaty lewicowo-liberalnych elit bezpośrednio uderzają w codziennie życie zwykłych ludzi. Trump pokazał, że można ten przekaz wyważyć - twierdzi w rozmowie z WP jeden z polityków PiS.
Kluczem ma być trafienie z precyzyjnie dobranym przekazem do konkretnych grup społecznych. Dzięki temu - tłumaczą stronnicy Mateusza Morawieckiego - będzie można pozyskać różne grupy elektoratu, z różnych pokoleń i o różnych wrażliwościach. Od młodych po seniorów.
Oczywiście PiS nie ma co liczyć na lewicę i zatwardziałych przeciwników (a tych jest ponad połowa głosujących), ale może - wedle części polityków tej partii - zawalczyć o niezdecydowanych i maksymalnie zmobilizować zwolenników prawicy. Mówi o tym Morawiecki, mówił o tym również w rozmowie z WP Przemysław Czarnek uważany, co ciekawe, za jednego z bardziej radykalnych i kontrowersyjnych polityków PiS.
Szkopuł w tym, że stronnicy Morawieckiego, jak poseł Paweł Jabłoński, piszą o konieczności przekonywania centrum, a tacy politycy, jak Czarnek czy była premier Beata Szydło twierdzą, że "mitycznego centrum nie ma". O to między innymi toczy się spór w ramach PiS. Spór otwarty.
Jak pisaliśmy w WP, pomiędzy posłami PiS doszło nawet do sprzeczki na temat przyczyn wygranej Donalda Trumpa.
Europoseł i wiceprezes PiS Patryk Jaki stwierdził na portalu X, że kandydat Republikanów wygrał kampanią, którą w Polsce nazwano "radykalną".
"W każdym przemówieniu uderzenie w ideologię gender czy zielone głupoty. Trumpowi przeciwnicy postawili ponad 100 zarzutów. Nie ma przestępstwa, o które nie zostałby posądzony od gwałtów do kradzieży. Zrobili najazdy i przeszukania jego domów. Próbowali impeachmentu i nagonki na niespotykaną skalę. A on cały czas stał i wygrał" - napisał Jaki w serwisie X.
Inny europoseł, stronnik Morawieckiego Waldemar Buda odpowiedział mu, że jest to "całkowite niezrozumienie narracji Trumpa." "Donald Trump jako konserwatysta i przedstawiciel prawicy w 80 proc. swojego przekazu odnosił się do zagadnień gospodarczych! Wewnętrznych i ogólnoświatowych. Koszty życia, konkurencyjność gospodarki, zubożenie klasy średniej, dominacja produkcji tzw. powszechnej, ze strony Chin" - wymieniał Buda.
Jak stwierdził, "badanie exit poll dokładnie to potwierdza - dla ludzi kryterium wyboru była kwestia demokracji i właśnie gospodarki". "Był atakowany sprawami aborcji, LGBT, których skrzętnie unikał" - podkreślił stronnik Mateusza Morawieckiego.
"Donald Trump doskonale ustawił akcenty swojej oferty dla Amerykanów. Z sondaży wynikało, że najważniejsza jest gospodarka i nielegalna imigracja i wśród jego postulatów właśnie te dwa tematy najmocniej się przebijały" - zauważył z kolei były szef rządu w wywiadzie dla Interii.
Jak słyszymy, analizy z USA - od artykułów prasowych po dane i wnioski ekspertów - trafiają na biurko prezesa w centrali PiS przy Nowogrodzkiej. Szkopuł w tym, że różne narracje reprezentują politycy PiS z różnych frakcji. A stawka tego sporu jest wysoka: wybory prezydenckie.
Środowisko Mateusza Morawieckiego nie chce, by w kampanii dominował przekaz proponowany przez Patryka Jakiego. Dystansuje się również od Przemysława Czarnka, choć były minister edukacji stara się ważyć od jakiegoś czasu obie narracje - "radykalną" i "prorozwojową".
Jednak według stronników byłego premiera Czarnek nie będzie dobrym kandydatem do wygrania drugiej tury z Rafałem Trzaskowskim, bo może nie tylko zmobilizować drugą stronę, ale też zaprzepaścić próby walki o głosy niezdecydowanych wyborców.
- Czarnek ma negatywny elektorat, nie ma szans na głosy młodych, którzy pamiętają go z czasów szefowania MEN-em. Kandydat PiS w drugiej turze musi zdobyć dodatkowe kilkanaście procent głosów, a Czarnek nie ma na to szans - twierdzi przeciwnik tej kandydatury.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl