Dwulatek spacerował po parapecie na III piętrze bloku. Ojciec spał. Był pijany
Dwuletni chłopiec stał na parapecie otwartego okna mieszkania na III piętrze bloku w Wałczu. Malca zauważył przypadkowy przechodzień, który wezwał na miejsce policję i ruszył na pomoc. Na miejscu była siostra chłopczyka i pijany ojciec. Jak się okazuje dwulatek, stał w oknie mieszkania też miesiąc temu. Wówczas zdarzenie nagrał sąsiad, a film przekazał lokalnemu portalowi Extra Wałcz. Informowaliśmy o nim również na łamach Wirtualnej Polski.
10.11.2021 19:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po ostatnim wypadku malca i jego o rok starszą siostrę odebrano rodzinie.
Do wypadku doszło przed godziną 12. Przechodzący w okolicy mężczyzna zauważył na parapecie okna na III piętrze bloku małego chłopca. Wezwał na miejsce policję i ruszył na górę. Na miejscu zastał ojca, który ostatecznie zabrał chłopca. Policjanci, którzy przybyli zbadali stan jego trzeźwości. Okazało się, że miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. O tym, że malec stoi na parapecie, nie wiedział, bo spał. Matki w tym czasie w domu nie było.
To nie pierwszy raz
Podobne zdarzenie miało miejsce w połowie października. Ten sam chłopiec również stał na parapecie okna. Zdarzenie telefonem nagrał wówczas jeden z sąsiadów, który zawiadomił policję oraz przesłała film do lokalnego portalu Extra Wałcz. Gdy policja dotarła na miejsce, malec był już bezpieczny w domu.
Dzieci zostały odebrane
Jak informuje TVN policja skierowała sprawę do sądu rodzinnego
- Zarówno kiedy doszło do tej pierwszej sytuacji niespełna miesiąc temu i tej wczorajszej, niezwłocznie powiadomiliśmy sąd rodzinny i instytucje pomocowe – powiedziała cytowana przez stację aspirant Beata Budzyń z Komendy Powiatowej Policji w Wałczu.
We wtorek sąd rodzinny w Wałczu zdecydował o odebraniu 2-latka i jego rok starszej siostry rodzicom. Maluchy mają trafić do rodziny zastępczej na czas postępowania. W środę ojciec 2-latka usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednią utratę życia lub zdrowia. Przyznał się do winy i wyraził skruchę. Grozi mu teraz do pięciu lat więzienia.
Rodzina znajdowała się pod opieką kuratora. Mężczyzna miał nadużywać alkoholu. Jak zaznaczają śledczy, przez pół roku miał jednak nie pić. Złamał abstynencję na dzień przed zdarzeniem.
Jak informuje TVN "Sędzia dodał, że we wtorek, kiedy dwulatek ponownie wyszedł na parapet, matki chłopca nie było w domu, ponieważ składała na policji zeznania w związku ze zdarzeniem z 14 października".
Źródło: TVN/"Extra Wałcz"