Rekord zakażeń COVID-19. Kryteria narodowej kwarantanny już przekroczone
Nie żółta strefa, nie czerwona strefa, a "kwarantanna narodowa". Już 20 powiatów z najwyższymi wskaźnikami zakażeń COVID-19 kwalifikowałoby się do całkowitego zamknięcia. Kwalifikowałoby się, gdyby rząd sięgnął po wskaźniki z kolejnych fal. A na liście są i Warszawa, i Lublin, i Białystok.
Fala zakażeń zmierza z każdym dniem ze wchodu Polski na zachód. W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 18,5 tys. nowych i potwierdzonych zakażeń. Ostatnim razem taki wynik pojawił się w pierwszych dniach marca, a do końca tego samego miesiąca liczby powędrowały do 35 tys. infekcji.
I choć sytuacja jest wyjątkowo poważna tylko w kilku regionach, to nie sposób nie zauważyć, że liczby zakażeń rosną w skali całego kraju.
Gdyby rząd skorzystał z zasad, które wprowadzał podczas poprzednich fal - już dziś cała Polska byłaby "czerwoną strefą", a na dodatek niektóre regiony musiałyby zostać niemal całkowicie zamknięte. Ich mieszkańcy poddani byliby "kwarantannie narodowej".
Od średnio 9 tys. zakażeń - cała Polska miała być strefą czerwoną. W okolicach 19 tys. zakażeń - cały kraj wprowadzać miał zasady "bezpiecznika". Od 27 tys. zakażeń - cała Polska miała być objęta kwarantanną narodową. Tak miała wyglądać kolejność postępowania rok temu, choć rząd nigdy na kwarantannę się nie zdecydował. I to pomimo przekraczania jej kryteriów wiosną tego roku.
Przedłużą stan wyjątkowy? Rzecznik rządu zdradza plan
Kwarantanna narodowa - to określenie pojawiło się jesienią ubiegłego roku, gdy premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski ostrzegali: albo przestrzeganie zasad się poprawi, albo zamrożone będzie niemal całe życie społeczne. Po raz pierwszy i ostatni rząd zdecydował się wprost poinformować o kolejnych krokach epidemicznych i powiązać je z konkretnym wskaźnikiem.
"Narodowa kwarantanna" miała pojawić się w momencie, gdy średni (mierzony w skali całego tygodnia) wskaźnik zakażeń przekroczy próg 70-75 infekcji na każde 100 tys. mieszkańców. Skąd taki wzór? Przeliczenie na każde 100 tys. mieszkańców ma pozwalać na lepsze porównywanie regionów, które mają różną populację. Z kolei tygodniowa średnia miała odsiać chwilowe wahania - jak np. jedno duże, ale zlokalizowane i ograniczone ognisko zakażeń.
W skali całego kraju Polska jest jeszcze daleko od tego miejsca. W tym momencie wskaźnik ten wynosi 36 zakażeń na każde 100 tys. mieszkańców kraju. Inaczej wygląda sytuacja na poziomie województw i powiatów.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia już dziś ten krytyczny próg przekracza jedno województwo - woj. lubelskie. Z kolei na ścieżce do przekroczenia są województwa mazowieckie i podlaskie. Wskaźnik dla woj. podlaskiego to 69, a dla woj. mazowieckiego 56. I oba regiony zaliczyły znaczny wzrost w stosunku do ubiegłego tygodnia (Mazowsze o 86 proc., Podlasie o 40 proc.).
Gdyby skoncentrować się na sytuacji w poszczególnych województwach (i porzucić kryterium wprowadzenia w całej Polsce jednej czerwonej strefy) to podział wyglądałby w następujący sposób. Strefa żółta wypada w przedziale od 10 do 25 zakażeń na każde 100 tys. mieszkańców. I kwalifikuje się do niej 5 województw.
Strefa czerwona w przedziale od 25 do 70 infekcji na każde 100 tys. mieszkańców. W tym wypadku kwalifikuje się do niej 10 województw. Strefa czarna - czyli miejsce przebijające wskaźnik "narodowej kwarantanny" wypada w 1 województwie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Warto przypomnieć, że to podział według kryteriów zaprezentowanych przez rząd jesienią ubiegłego roku. Powyżej wpis z listopada 2020 roku.
I na poziomie powiatów są miejsca, w których wprowadzenie "kwarantanny narodowej" byłoby usprawiedliwione. Z trzech województw z najwyższymi wskaźnikami, najgorsza sytuacja epidemiczna jest Chełmie i powiecie chełmskim, Lublinie oraz powiecie puławskim na Lubelszczyźnie. Tak wiele zakażeń jest jeszcze tylko w Białymstoku i powiecie białostockim.
Kryteria te spełniają również cztery inne powiaty, w tym Warszawa, pow. pruszkowski, pow. legionowski czy pow. grodziski. W sumie jest to 20 regionów - w tym miast.
Mapy powstały na bazie bazy danych przygotowanej przez niezależnego analityka Piotra Tarnowskiego.
W ostatnich tygodniach minister zdrowia Adam Niedzielski przekonuje, że oprócz liczby zakażeń decydująca w kwestiach obostrzeń powinna być dostępność łóżek. Z danych resortu wynika, że w woj. lubelskim zajętych jest niemal 8 na 10 łóżek przygotowanych dla pacjentów z COVID-19. Na Mazowszu jest to 67 proc., a na Podlasiu 63 proc. W większości regionów Polski dostępnych jest ponad połowa miejsc dla pacjentów. Podobnie wygląda statystyka dostępnych respiratorów.
Jak wskazuje Ministerstwo Zdrowia, szczyt zakażeń dopiero przed Polską. - Mówimy o szczycie w przedziale 25-30 tys. przypadków - przekazał podczas środowej konferencji prasowej rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Wskazał, że takie liczby powinny pojawić się na przełomie listopada i grudnia. Z kolei szczyt hospitalizacji najprawdopodobniej przypadnie na połowę ostatniego miesiąca roku. W tej chwili w szpitalach znajduje się około 11 tys. osób właśnie z powodu COVID-19.
Zanim akcja szczepień rozkręciła się na dobre, przy takich samych liczbach zakażeń, w szpitalach było około 20 tys. osób.