Duński miliarder stracił troje dzieci w zamachach na Sri Lance
Wśród 290 osób zabitych w wyniku zamachów na Sri Lance jest co najmniej ośmiu obywateli Wielkiej Brytanii. Najbogatszy człowiek w Danii poinformował, że stracił w zamachu troje dzieci.
Czworo dzieci Andersa Holcha Povlsena przebywało na Sri Lance podczas tegorocznych świąt wielkanocnych. Rzecznik miliardera poinformował w poniedziałek, że troje dzieci z nich zginęło w niedzielnych atakach. Potwierdziło to ministerstwo spraw zagranicznych Danii - donosi "Independent".
Dwa dni przed atakiem córka Povlsena Alma opublikowała na Instagramie zdjęcia trójki swojego rodzeństwa przy hotelowym basenie.
Povlsen jest największym udziałowcem koncernu Asos i największym prywatnym właścicielem gruntów w Szkocji.
"Wszędzie była krew"
Kieran Arasaratnam, profesor z Londynu, który był wtedy w hotelu Shangri-La, powiedział BBC, że po wybuchu zapanował "totalny chaos".
- Wszędzie była krew. Wszyscy biegali i nikt nie wiedział, co się dzieje. Ludzie mieli krew na ubraniach. Ściany i podłoga też były nią pokryte. Widziałem, jak był ktoś niósł młodą dziewczynę do karetki - powiedział.
Większość ofiar spośród 290 ofiar to obywatele Sri Lanki, ale zginęli również turyści z Wielkiej Brytanii, USA, Danii, Chin, Japonii, Portugalii i Australii.
- Nie mamy informacji o Polakach, którzy by ucierpieli w zamachach na Sri Lance. Trwa weryfikacja informacji o ofiarach i poszkodowanych. Nasza placówka w New Delhi jest w stałym kontakcie z miejscowymi władzami - powiedziała Wirtualnej Polsce Ewa Suwara, rzecznik Mministerstwa Spraw Zagranicznych.
Ofiary z Wielkiej Brytanii
Wysoki komisarz Sri Lanki w Wielkiej Brytanii Manisha Gunasekera powiedziała w poniedziałek, że zidentyfikowano ośmiu obywateli brytyjskich zabitych w atakach terrorystycznych. Są wśród nich 42-letnia Anita Nicholson i jej 11-letni syn Alex. Według doniesień mediów byli w hotelu Shangri-La w Kolombo, kiedy wybuchła bomba.
Do serii zamachów terrorystycznych doszło na Sri Lance w niedzielę rano. Celem pierwszych ataków było sanktuarium św. Antoniego oraz hotele Cinnamon Grand, Shangri-La i Kingsbury w Kolombo, stolicy kraju. Doszło do nich tuż przed godz. 9.00 lokalnego czasu. Wtedy wierni przybyli na nabożeństwo, a w hotelach turyści jedli śniadania.
W tym samym czasie doszło do eksplozji w kościele św. Sebastiana w Negombo oraz w kościele Syjon w mieście Batticaloa. Kilka godzin później dwa kolejne wybuchy miały miejsce tuż za Kolombo, jeden z nich w pensjonacie, gdzie zabito dwie osoby, a drugi w pobliżu wiaduktu.
Trzech policjantów zginęło podczas przeszukania domu na obrzeżach Kolombo. Przypuszcza się, że jego mieszkańcy zdetonowali materiały wybuchowe, aby zapobiec aresztowaniu.
Źródło: "Independent"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl