Drwią z awantur polityków PiS‑u. "Durny pomysł"
Przepychanie, zabieranie mikrofonu, przekrzykiwanie polityków opozycji. Na taki sposób rywalizacji w kampanii postawili politycy PiS-u. Koalicja Obywatelska nie ma nic przeciwko. Twierdzi, że na "awanturnictwie" rządzących… jedynie korzysta.
26.07.2023 | aktual.: 26.07.2023 21:57
- To jest obraz ich rozpaczy. Przez osiem lat tego nie robili, ograniczali nasze wystąpienia w Sejmie, ale nie posunęli się do robienia awantur na naszych konferencjach prasowych. Widać, jak ich to po ośmiu latach boli. Wiedzą, że nie mają nic do przekazania, i dlatego zamiast robić swoje wydarzenia i starać się trafiać z własnym przekazem, wybrali chuliganerkę - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej Arkadiusz Myrcha.
I dodaje: - To świadczy o nich, a nie o nas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmawiamy o szeregu konferencji organizowanych przez KO, na których pojawiali się znienacka wiceministrowie i sztabowcy PiS-u. Schemat działania jest prosty: zakrzyczeć przeciwników, wejść im w kadr, kłócić się, przepchać. Słowem: "rozwalić" wydarzenie.
Arkadiusz Myrcha na jednej z takich konferencji nie wytrzymał i odwinął się krzyczącemu wiceministrowi Kowalskiemu: - Janusz, strasznie plujesz, uspokój się!
Nagranie z tej sceny stało się później wiralem w sieci.
Po tym zdarzeniu ważny polityk PiS uczestniczący w obradach sztabu, w rozmowie z WP uśmiechał się: - Zgodzę się, nie było to najbardziej "estetyczne" politycznie. Ale swój cel osiągnęliśmy: nic z konferencji PO się nie przebiło. O to chodziło. Na sztabie podjęliśmy decyzję w tej sprawie momentalnie, wręcz spontanicznie.
Z kolei rzecznik rządu Piotr Mueller w programie "Tłit" WP zalecał więcej dystansu i zapewniał: - To było raczej pojedyncze zdarzenie. Sądzę, że więcej nie będzie się to powtarzać.
Sztab KO: czy PiS zorientuje się, że to durny pomysł?
Rzecznik rządu mylił się w swoich przewidywaniach. Schemat się powtórzył.
W tym tygodniu konferencję rzecznika Platformy Obywatelskiej Jana Grabca i innych polityków KO - w tym samorządowców i lekarzy - przerwał wiceminister klimatu Jacek Ozdoba.
Politykowi nie spodobało się to, że największa formacja opozycyjna krytykuje rząd za to, że nie podejmuje działań w zakresie utylizacji nielegalnych wysypisk z toksycznymi odpadami. Ozdoba postanowił wyjść przed kamery, przejąć mikrofony od konkurencji i "zagadywać" przekaz Platformy.
To właśnie na tej konferencji obecny tam z Janem Grabcem lekarz, widząc natarczywość wiceministra klimatu, już chciał "wypisywać mu receptę".
Cała sytuacja wyglądała kuriozalnie. Ale politycy KO przekonują, że takie działania polityków obozu władzy im… pomagają.
Arkadiusz Myrcha mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że KO "sobie z tym bez problemu poradzi". - Dotrzemy do Polaków w internecie, mediach społecznościowych, a dzięki promowaniu nas przez PiS, nasze zasięgi są jeszcze większe. Oni myślą, że systemowo będą nam szkodzić, a nie zdają sobie sprawy z tego, że robią nam reklamę - twierdzi Myrcha.
Rzecznik sztabu KO zapewnia, że jego formacja będzie "robić swoje" i zamierza dalej organizować konferencje i inne wydarzenia przed siedzibami kluczowych instytucji państwowych. Myrcha zapewnia, że politycy PO nie będą "chować się" w zamkniętych salach czy siedzibie partii.
- Nie damy się wytrącać z równowagi, a tym bardziej wycofywać się z naszych zaplanowanych działań. Przecież to wyłącznie PiS na tym traci, nie my - przekonuje rozmówca WP.
A przy okazji dziękuje PiS-owi za to, że "pomaga Platformie przebić się z przekazem i informacjami o skandalach tej władzy". - Oni sprawiają, że wszyscy mówią o naszych konferencjach. Zastanawiam się, czy ktoś od nich zda sobie sprawę, jaki to durny pomysł z ich punktu widzenia - twierdzi Myrcha.
PiS: jeśli ktoś poczuje się dotknięty, to będzie interweniował
Jak widzą to przedstawiciele innych partii opozycyjnych? Jeden z liderów PSL, Marek Sawicki, nie widzi w tym przypadku szczególnej różnicy między dwoma największymi formacjami.
- Zdziczenie obyczajów. Wzorce tego typu działań pan Ozdoba mógł wziąć chociażby od pana Nitrasa. Jedni drugich warci. Po 30 latach w polityce nie spodziewałem się, że jej standardy sięgną takiego dna. Młodzi ludzie wchodzący do polityki, zamiast podnosić jej standardy i proponować dyskusję na programy, to organizują eventy, przepychanki, oskarżenia - mówił polityk w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
Szkopuł w tym, że nie było na razie przypadku w tej prekampanii, kiedy politycy KO zakłócaliby w ten sposób wydarzenia organizowanie przez PiS. I - jak słyszymy - sztabowcy największej partii opozycyjnej nie zamierzają tego robić.
Czy PiS zamierza dalej tak działać? Sztabowcy nie są w stanie odpowiedzieć. Raz mają interweniować, raz nie. Wszystko w zależności od tego, który polityk - najczęściej z rządu - poczuje się "dotknięty" informacjami przekazywanymi przez Platformę.
O dziwo w środę 26 lipca do żadnych awantur na konferencjach prasowych nie doszło. W PO żartują, że być może politycy PiS "wystraszyli się" posłanek Platformy - na przykład Aleksandry Gajewskiej, która na jednej z konferencji w Warszawie wytykała rządowi organizowanie propagandowych pikników za publiczne pieniądze. - Głupio przy kobiecie robić z siebie pajaca - mówi jeden z posłów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kampania się zaostrza
Jak można usłyszeć nieoficjalnie od polityków PiS, nowy styl prowadzenia kampanii - mocno ofensywny, obliczony na bezpośrednie starcie z konkurentami - jest efektem zmiany szefa sztabu. To Joachim Brudziński, europoseł PiS, dowodzący dziś kampanią formacji Jarosława Kaczyńskiego, zarządził, że ma być "ostro" i "bez skrupułów".
Cel: uderzać w Donalda Tuska, wytykać "kłamstwa" jego partii, przypominać grzechy rządów PO-PSL i straszyć, że jeśli Platforma przejmie władzę, dla Polski to będzie "katastrofa".
A co z programem PiS? Wyborcy muszą na niego poczekać. Rządzący mają pokazać go we wrześniu. Kiedy dokładnie? Są różne rozważania.
Niektórzy w obozie władzy zastanawiają się, czy organizowanie konwencji programowej na początku września będzie dobrym pomysłem. Nauczyciele zapowiadają strajki, rodzice będą zdenerwowani powrotem dzieci do szkół, spadną nastroje po końcu wakacji.
Z drugiej strony są i tacy, którzy twierdzą, że konwencja w pierwszy wrześniowy weekend będzie strzałem w dziesiątkę - bo... będzie można pochwalić się darmowymi laptopami dla uczniów.
Nie zmienia to faktu, że program w tej kampanii będzie jedynie w tle. Najważniejsze będą emocje. Te negatywne.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski