Donald Tusk o projekcie PiS: to będzie atak na każdego z nas
Jeśli uda się PiS politycznie podporządkować sądy, to będzie to atak na każdego obywatela. To będzie atak na każdego z nas - stwierdził Donald Tusk. Tak odniósł się do złożonego przez posłów PiS projektu nowelizacji ustaw sądowych, które mają m.in. dyscyplinować sędziów.
- Donald Tusk ocenił, że wdrożenie projektu PiS ws. dyscyplinowania sędziów, będzie "atakiem na każdego z nas"
- Jego zdaniem Polacy powinni się temu zdecydowanie przeciwstawić
- Przyznał, że cieszy się z wyboru Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na kandydata KO w wyborach prezydenckich
- Skrytykował też, "sukces" Mateusza Morawieckiego na szczycie klimatycznym
- W państwach unijnych tak sformułowane przepisy nie tylko nie istnieją, ale nie mają prawa istnieć. To, co się dzieje, wydaje się kropką nad i w procesie dyscyplinowania sędziów. Chciałbym, żebyście zwrócili państwo uwagę na język, jakim posługują się autorzy tej ustawy. Oni nie ukrywają, że chodzi o dyscyplinowanie sędziów pod względem politycznym. O zmuszenie ich do milczenia. Nie jestem tutaj dzisiaj po to, żeby otwierać kampanię polityczną w tej kwestii. Ale warto, żeby dotarło to do każdego Polaka: jeżeli PiS-owi uda się podporządkować sądy, będzie to atak na każdego obywatela - powiedział Donald Tusk.
Były premier przekonywał, że Polacy muszą sami stanąć w obronie sądów.
- Świat, Unia Europejska, opinia publiczna będą starały się wspierać wszystkich, którzy chcą bronić rządów prawa w Polsce tylko wtedy, kiedy Polacy będą chcieli ich bronić. Zainteresowanie jest wprost proporcjonalne do determinacji obywateli. Jeśli Polacy nie powiedzą stanowczego nie, nie ma się co łudzić, że opinia publiczna będzie bardziej gorliwa - dodał Tusk.
Przypomnijmy, że w czwartek wieczorem posłowie PiS złożyli do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji ustaw sądowych. Jednym z jego celów ma być dyscyplinowanie sędziów. - To odpowiedź na działania, które podejmuje część środowiska sędziowskiego, które samo nazwało się nadzwyczajną kastą - poinformował poseł PiS, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości Jan Kanthak.
Proponowane przepisy zakładają między innymi "możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa". Projekt proponuje również zakazanie sędziowskim samorządom "podejmowania uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz".
Zobacz także: Grzegorz Schetyna: każdy sędzia, który założy mundur PiS, będzie potępiony i rozliczony
Możliwe są również inne sankcje. Chodzi m.in. o przeniesienie na inne stanowisko służbowe oraz kary finansowe, które orzekałaby Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego i rzecznicy dyscyplinarni.
Podczas konferencji Tusk odniósł się także do wyboru Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na kandydatkę PO w wyścigu o prezydenturę w Polsce. - Trzymałem kciuki za obu kandydatów, ale serce mi bije mocniej, że jest to Małgorzata Kidawa-Błońska - przyznał Tusk. - Wydaje mi się kandydatem najlepszym z możliwych do starcia z aktualnym prezydentem i aktualną polityką - ocenił.
Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. To już pewne. Małgorzata Kidawa-Błońska kandydatem PO na prezydenta
- Nie zgadzam się fundamentalnie z argumentami, że jest za mało bojowa lub za mało charyzmatyczna - dodał. - Oczekuję z wielkim napięciem, by czołową rolę w polskiej polityce zaczęli odgrywać ludzie, którzy przejawiają ciepło a nie wrogość. Synonimem charyzmy nie jest bycie twardzielem. Polska polityka potrzebuje ludzi gotowych do robienia dobra i działania nie przeciwko ludziom - ocenił Tusk.
Tusk podczas konferencji pytany był także o ocenę negocjacji Mateusza Morawieckiego w sprawie klimatu. Polska jako jedyna nie bierze udziału w porozumieniu klimatycznym. Morawiecki stwierdził, że do neutralności będziemy dochodzić "własnym tempem" i nie zgadzamy się na jej osiągnięcie w 2050 roku. Jarosław Kaczyński uznał negocjacje prowadzone przez Morawieckiego za sukces.
- Nie należy atakować polskiego rządu za to, że stara się dla Polski uzyskać ekskluzywne warunki. Sam fakt, że rząd stara się o szczególny status Polski, nie jest niczym nagannym - stwierdził Tusk. Przypomniał, że jak był premierem, też starał się tłumaczyć w Europie, że "w sprawie karania Polski za cele klimatyczne i emisyjne trzeba cały czas trzymać się zdrowego rozsądku". - Natomiast dramatem jest treść, istota tego, co załatwił premier. Bić się trzeba nie o to, żeby Polacy byli dłużej truci. Trzeba było zrobić wszystko, żeby Polska otrzymała jak najlepsze warunki nie po to, by przedłużać czas trucia, ale by dostać jak najwięcej unijnych pieniędzy na redukcję emisji - tłumaczył były przewodniczący Rady Europejskiej.
Jego zdaniem wynik tych negocjacji, to "rzecz niebezpieczna z punktu widzenia członkostwa Polski w UE". - Cały czas toczy się gra, czy Europa podzieli się na UE dwóch prędkości, na kluby, czy będzie jednolita i solidarna. Ta decyzja jest bez precedensu. PiS-owscy komentatorzy powołują się na brytyjskie precedensy. Wiemy, jak się to skończyło. Polska jest ostatnim krajem, który powinien cieszyć się z tego, że w Unii różne państwa mają różne statusy - dodał Tusk.