Doba nie wystarczyła na zmiany w TVP, ale rewolucja nadciąga. Nie pomogą "barykady i druty kolczaste"
Dokładny plan i termin rozpoczęcia rewolucji w TVP - za którą odpowiada nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz - to ściśle strzeżona tajemnica. Według źródeł WP odmieniona telewizja ma zacząć nadawać jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Kampanijna zapowiedź Donalda Tuska była jasna. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej pod koniec września podczas spotkania z wyborcami w Bydgoszczy zapowiedział, że zmiany w mediach rządowych będą błyskawiczne. - Po wygranych wyborach i po utworzeniu nowego rządu będziemy potrzebowali dokładnie 24 godzin, żeby telewizja "pisowska", rządowa, zamieniła się znowu w publiczną - zadeklarował.
Na deklaracji się skończyło, bo rząd został zaprzysiężony grubo ponad dobę temu, a TVP nadal jest telewizją sprzyjającą Prawu i Sprawiedliwości. Na jej antenie wciąż pojawiają się pracownicy, których postawa nie miała nic wspólnego z zasadami dziennikarstwa. Twarzą partyjnego przekazu byli i są m.in. Miłosz Kłeczek, Magdalena Ogórek czy Samuel Pereira, którzy teraz mówią o rzekomej walce o "wolność mediów". Nie protestowali przeciw ograniczeniom, kiedy to politycy PiS utrudniali pracę dziennikarzy, czy forsowali Lex TVN.
Według źródeł Wirtualnej Polski, rewolucja w TVP nadchodzi wielkimi krokami, ale konkretny plan i termin rozpoczęcia zmian są ściśle strzeżoną tajemnicą w obozie władzy. - Szczegóły znają Bartłomiej Sienkiewicz, Donald Tusk i może pojedyncze osoby. Musimy być szybcy i precyzyjni – mówi nam jeden z ważnych wiceministrów.
Rozmówca jest przekonany, że zmiany na antenie TVP będą widoczne już w czasie świąt, co oznacza, że operacja w TVP rozpocznie się w tym tygodniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosną frustracja i oczekiwania
Źródła WP zwracają uwagę, że trwanie propagandowych mediów zaczyna frustrować kolejnych polityków nowej większości. A ta wciąż jednak ufa, że nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz będzie skuteczny.
- Każdy dodatkowy dzień zwłoki powoduje, że PiS buduje swoją propagandę - mówi nam jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej. Polityk oburza się na wniosek grupy posłów PiS do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który wydał zabezpieczenie, bo jak mówi, "ludzie się gubią i boją się, że szczujnia dalej będzie działała".
Prawnicy uspokajają. "Zabezpieczenie wydane przez Trybunał Julii Przyłębskiej jest nie tylko wadliwe ze względu na skład, ale także nie jest prawnie skuteczne ani wobec Skarbu Państwa, ani Ministerstwa Kultury. Według Kodeksu postępowania cywilnego, które się tu stosuje odpowiednio, sąd może skierować nakazy i zakazy w trybie zabezpieczenia tylko wobec stron postępowania, a według wniosku uczestnikami tego postępowania są tylko Sejm i Prokurator Generalny - nie SP i nie Minister Kultury" – wyjaśnia w WP prawniczka Katarzyna Bilewska.
To, że zmiany są nieuniknione, potwierdza w WP szefowa klubu Nowej Lewicy. Anna Maria Żukowska uważa, że zapowiedzi Donalda Tuska dotyczące zmian w dobę, były niepotrzebne. - Mówiłam, że to się tak nie uda i nie ma co obiecywać rzeczy, których się nie dowiezie. To nie jest realne, żeby zmienić TVP w 24 godziny. Natomiast uspokajam, pracujemy nad tym i to się wydarzy niewątpliwie w najbliższym czasie.
Żukowska chciałaby "świąt bez propagandy"
Posłanka twierdzi, że zmian nie powstrzymają nawet barykady. - Ci, którzy się tam okopali, postawili sobie druty kolczaste, barykady, są w błędzie. Dokonamy zmian zgodnie z prawem, a ci, którzy tam są, a nie są dziennikarzami, niedługo nie będą pracować - mówi.
Żukowska dodaje, że nie zna szczegółowej daty, ale ma nadzieję, że zmiany w TVP będą widoczne już w czasie Bożego Narodzenia. - Myślę, że święta powinny się odbyć w spokojnej atmosferze. Dobrze by było, gdyby nie były zakłócane propagandą TVP, którą widzieliśmy przez osiem lat – dodaje.
Dwoje rozmówców Wirtualnej Polski związanych z TVP twierdzi, że sytuacja w TVP jest coraz bardziej napięta wbrew zapewnieniom na antenie o normalnej pracy. - Kamery są w gotowości, żeby uwiecznić wejście do TVP. Operatorzy mają dyżury, a władze Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, Michał Adamczyk, Samuel Pereira oraz szef "Wiadomości" Marcin Tulicki rozważali nocowanie w TVP.
W TVP "gotowi do okupowania budynków"
- Wiem, że siedzą w jednym z gabinetów. Byli gotowi do okupowania budynków, nie wiem, czy ostatecznie wychodzą na noc do domu. Na korytarzach pracownicy TVP nie mają wątpliwości, że wszyscy chcieliby zostać wyniesieni albo wywiezieni, żeby mogli budować swoją propagandę na prawicy – mówią nasi rozmówcy związani z TVP.
O nieopuszczanie TVP i ewentualny zamiar okupowania TVP zapytaliśmy Samuela Pereirę. Pracownik TVP odpowiedział, że nie ma w zwyczaju tłumaczyć się: "Mogę powiedzieć tylko, że nie damy się zastraszyć i nie będziemy ulegać żadnym działaniom nielegalnym" - przekazał w wiadomości.
Wcześniej stwierdził, że "jest dyrektorem Info i nic się w tej materii nie zmienia". Dyrektorów w Spółce może odwołać prezes zarządu, a skład zarządu może zmienić jedynie legalnie wybrana Rada Mediów Narodowych (Art. 27. Ustawy o Radiofonii i Telewizji). W związku z powyższym nie widzę jakichkolwiek powodów, żeby opuścić miejsce pracy - napisał.
Pereira w serwisie X zareagował też na ujawnienie w WP, że nowym szefem TVP Info ma zostać Paweł Moskalewicz.
"Wy żyjecie w alternatywnej rzeczywistości z własnymi władzami TVP na uchodźstwie... Prawo do zmiany dyrektorów w TVP ma prezes, nie pracownicy Sorosa, a legalnych zmian w mediach publicznych może dokonywać RMN albo większość sejmowa za pomocą ustawy podpisanej przez prezydenta" - napisał szef propagandowego TVP Info, który niebawem ma stracić funkcję.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski