Dlaczego ukraińską jednostkę w Polsce nazwano legionem? Wspólny kłopot Tuska i Zełenskiego

Donald Tusk i Wołodymyr Zełenski uzgodnili, że na terenie Polski zostanie sformowany, wyszkolony i uzbrojony "ukraiński legion". Dlaczego jednostki nie nazwano dywizją, brygadą, pułkiem? - Nikt nie wie, ilu żołnierzy liczy legion. Ambicje polityków są duże, a tutaj trudno ocenić, ilu ochotników się zgłosi - uważa gen. Roman Polko.

Wołodymyr Zełenski z wizytą w Polsce. Obok premier Donald Tusk
Wołodymyr Zełenski z wizytą w Polsce. Obok premier Donald Tusk
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Tomasz Molga

Na terenie Polski ma powstać i być szkolona formacja składająca się z obywateli Ukrainy, którzy na ochotnika zgłoszą się do obrony swojego kraju - wynika z zapisów podpisanego w poniedziałek przez premiera Donalda Tuska i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego porozumienia w zakresie bezpieczeństwa.

- Ogłoszenie naboru uważam za bardziej skuteczne rozwiązanie niż przymuszanie poborowych do powrotu do kraju. A słyszeliśmy już o takich działaniach, jak ograniczanie wydawania nowych dokumentów. Jeśli damy tym ludziom dobre wyposażenie, sprzęt, wyszkolenie, to oni staną się wartościowym wsparciem dla kraju - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM, uczestnik misji stabilizacyjnych oraz wojny w Iraku.

- Niech sobie generałowie Putina tworzą armię złożoną z więźniów i niewolników. Z niewolnika nie ma wojownika. Jestem przekonany, że Ukraińcy mają o co walczyć i się z tego wywiążą - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ilu żołnierzy liczy legion? Nie ma takiej jednostki

Jednocześnie gen. Polko przyznaje że trudno ocenić, z jakim odzewem Ukraińców mieszkających w Polsce spotka się inicjatywa utworzenia legionu. Uważa, że z tego powodu w oficjalnych informacjach nie pada nazwa konkretnej formacji, jak np. brygada (licząca około 3-4 tys. żołnierzy) czy dywizja (składająca się z kilku brygad). "Legion" to sformułowanie bezpieczne dla polityków, ponieważ nie wiąże się z określoną liczbą żołnierzy.

Wsparcie szkoleniowe będzie udzielane w ramach unijnej misji EUMAM i we współpracy z sojusznikami na podstawie innych porozumień - zakłada porozumienie. Gen. Polko był zdziwiony, że w dokumencie upubliczniono dane o wcześniejszym zaangażowaniu Polski.

Nasi wojskowi przeszkolili jedną trzecią z 50 tys. Ukraińców ćwiczących w ramach misji EUMAM. Polska przeprowadziła szkolenie dla ponad 22 tys. członków ukraińskiego personelu - czytamy w porozumieniu.

Ukraiński legion w Polsce. Co sądzą sami Ukraińcy?

W trakcie ostatniej mobilizacji władze Ukrainy podały, iż w rejestrach poborowych brakuje około 650 tys. mężczyzn, którzy wyjechali na Zachód, choć podlegają wojskowemu obowiązkowi. Jak informowaliśmy, rząd Ukrainy podjął decyzję, że poborowi mężczyźni w wieku 18-60 lat mogą wyrobić czy odnowić niektóre dokumenty (np. tzw. paszporty zagraniczne) tylko w Ukrainie. Taki przymus wzbudził kontrowersje u Ukraińców mieszkających w Polsce.

Wielu obywateli ukraińskich pisało wówczas na profilu na Facebooku samej ambasady, dopatrując się łamania konstytucji, naruszania ich praw obywatelskich. "Lepiej byłoby stworzyć w Polsce ośrodki szkoleniowe, w których można odbyć profesjonalne szkolenie dla tych, którzy boją się wejść na front bez treningu, jak mięso armatnie! Korzyści byłoby więcej!" - zwracał uwagę urzędnikom w komentarzach w sieci m.in. Oleksandr z Ukrainy.

Kontrowersje jednak pozostały: - Jesteśmy zaskoczeni propozycją powstania legionu. Nie wiadomo, jakie będzie zainteresowanie. Potrzebny jest czas na namysł w takich sprawach - mówi WP przedstawicielka ukraińskiej organizacji, zajmującej się pomocą emigrantom i uchodźcom.

Co przekona Ukraińców do zgłoszenia się na ochotnika?

- Kilkaset tysięcy poborowych pozostających w UE to potencjalna druga, zapasowa armia Ukrainy. Zapewne część mężczyzn, wyjeżdżając z kraju, obawiała się, że ich udział w wojnie sprowadzi się do roli mięsa armatniego. Sądzę, że prędzej przekona nich pokazanie profesjonalnych przygotowań takiego legionu niż działania propagandowe - podkreśla.

Nie wiadomo, czym dokładnie inspirowali się politycy, ogłaszając powstanie legionu. Jednak w grudniu 2023 roku taki sam pomysł publicznie podpowiadał gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

- Kijów mógłby zawrzeć porozumienia z Polską, aby współpracowano przy mobilizacjipowiedział Wirtualnej Polsce gen. Skrzypczak, komentując polityczną burzę u sąsiadów, gdzie sztab i politycy głowili się, skąd wziąć pół miliona ludzi potrzebnych na wojnę z Rosją.

Gen. Skrzypczak odniósł się wówczas do przykładu z historii. - Rok 1940 i mobilizacja Polaków we Francji. Pozwoliło to gen. Władysławowi Sikorskiemu na zgromadzenie kilkudziesięciotysięcznej armii, która stanęła u boku aliantów - przypomniał rozmówca WP.

Wiosną 2022 roku, czyli na początku wojny, władze Ukrainy utworzyły Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Równolegle w Polsce pojawiły się ogłoszenia o rekrutacji do ukraińskich sił zbrojnych.

Według nieoficjalnych szacunków ukraińskich polityków międzynarodowy legion mógł liczyć 20 tys. żołnierzy. Byli to głównie obcokrajowcy, choć niektórzy mieli pochodzenie ukraińskie. Trzecią nacją pod względem liczebności byli Polacy.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiewojskodonald tusk
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski