Dlaczego Polska nie może przekazać Niemcom ukraińskiego nurka? "Mają brud za pazurami"
Zbyt wiele jest brudu i nieuczciwości wokół powstania oraz działalności gazociągu Nord Stream 2 - uważa dr Sławomir Dębski analityk i był szef PISM. Według niego niemiecki system nie daje gwarancji uczciwego procesu Wołodymyra Ż., podejrzanego o zniszczenie gazociągu. Zatem Polska nie powinna wydawać go Niemcom. W piątek sąd podejmuje kluczową decyzję.
W piątek 17 października Sąd Okręgowy w Warszawie rozstrzygnie, czy wydać stronie niemieckiej Wołodymyra Ż., ukraińskiego nurka podejrzanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Mężczyzna nie przyznał się do zarzutów. Został zatrzymany w Polsce na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Opisywaliśmy, iż nie ukrywał się przed służbami. W Pruszkowie pod Warszawą prowadził firmę jako ekspert w dziecinie wentylacji i klimatyzacji.
Sprawa budzi zainteresowanie mediów z całego świata. Do Warszawy przyjeżdżają nie tylko reporterzy telewizji CNN, BBC czy niemieckich stacji telewizyjnych. Nawet japońskie media wysłały swoich dziennikarzy na posiedzenie sądu.
Obrońca podejrzanego mec. Tymoteusz Paprocki nie chce komentować sprawy przed rozprawą. Jak dowiaduje się Wirtualna Polska – obrona ma nadzieję na podobny zwrot sytuacji, jaki nastąpił we Włoszech. W środę tamtejszy Najwyższy Sąd Kasacyjny uchylił decyzję o wydaniu Niemcom innego podejrzanego o udział w akcji zniszczenia gazociągu. Wskazany jako domniemany szef operacji były kapitan armii ukraińskiej Serhij Kuzniecow, pozostanie we Włoszech. Sprawa jego ekstradycji ma zostać ponownie rozpatrzona przez nowy skład orzekający.
Czy Polska jest bezpieczna? Ppłk: daleki jestem od paniki
Eksperci analizują, jakie możliwości ma polski sąd w sprawie Wołodymyra Ż. i na jakie przepisy może się powołać, rozstrzygając kwestię jego ewentualnego wydania Niemcom. W ocenie dr. Sławomira Dębskiego, politologa i byłego dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, sprawa ma nie tylko wymiar prawny, ale też polityczny, bo sięga samego rdzenia niemieckiej polityki energetycznej ostatnich dekad. Przedstawia trzy argumenty za odmową ekstradycji.
Niemcy nie są w stanie przeprowadzić uczciwego śledztwa
Zdaniem dr Dębskiego, niemiecki wymiar sprawiedliwości przez ponad 20 lat nie potrafił wyjaśnić kluczowej kwestii, czyli roli kanclerza Gerharda Schrödera w decyzji o budowie gazociągu Nord Stream.
- Mamy do czynienia z pewną zmową polityczną w Niemczech, która roztoczyła nad Nord Streamem swoisty immunitet. Próby śledztw, dotarcia do dokumentów kończyły się informacją, że materiały są niedostępne. To pokazuje, że Niemcy nie są w stanie przeprowadzić uczciwego śledztwa - mówi Dębski w rozmowie z WP.
- Niemcy mają w tej sprawie za pazurami tyle brudu i nieuczciwości, że ich wymiar sprawiedliwości nie daje rękojmi do przeprowadzenia sprawiedliwego procesu - podkreśla.
Nord Stream był uprawnionym celem militarnym dla Ukrainy
Dr Sławomir Dębski zwraca uwagę, że gazociąg Nord Stream 2 miał nie tylko charakter infrastruktury krytycznej, ale również strategiczny i polityczny. Uruchomienie gazociągu miało skutkować wstrzymaniem tranzytu rosyjskiego gazu do UE przez terytorium Ukrainy. Utrata zysków z tranzytu to forma nacisku na Ukrainę.
- To była siła, którą Rosja chciała zmusić ten kraj do podległości. Ten instrument zawiódł, dlatego w 2022 roku doszło do wznowienia wojny - uważa analityk. - Tym samym Nord Stream stał się instrumentem infrastruktury militarnej. Warto pamiętać, że do jego zniszczenia doszło już po tym, jak Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce. To nie była pierwsza eskalacja w wojnie infrastrukturalnej - podkreśla ekspert.
Według Dębskiego, w tym kontekście atak na Nord Stream był działaniem militarnym, a nie aktem sabotażu czy terroru. - Skoro ta infrastruktura miała znaczenie militarne, to w momencie, gdy została zaatakowana, osoby biorące udział w tej operacji powinny być traktowane jako żołnierze i kombatanci - kontynuuje analityk.
Jak wyjaśnia, prawo międzynarodowe i wojenne nie przewiduje, aby żołnierze prowadzący działania przeciw infrastrukturze wroga mogli być sądzeni w ramach postępowania karnego.
Immunitet dla interesów z Rosją
Trzecim argumentem, na który wskazuje dr Sławomir Dębski, jest ryzyko ustanowienia politycznego precedensu przez stronę niemiecką. Jego zdaniem, Niemcy dążąc do postawienia Ukraińca przed sądem, próbują w sposób pośredni stworzyć nową zasadę ochrony rosyjsko-niemieckiej infrastruktury, nawet w sytuacji wojny.
- Niemcy chcą pokazać, że infrastruktura krytyczna zbudowana wspólnie z Rosją, jak Nord Stream 2, powinna być objęta swoistym immunitetem. To bardzo niebezpieczne, bo sugeruje, że w przypadku rosyjskiej agresji, nie tylko na Ukrainę, ale być może także na inne państwa czy Polskę, takich obiektów nie wolno niszczyć, ponieważ powstały z niemieckim udziałem - tłumaczy Dębski.
Jak ocenia ekspert, takie podejście osłabiłoby wspólne odstraszanie Rosji i ułatwia rozbijanie jedności Zachodu. - To tworzy precedens sprzeczny z polskim interesem narodowym i bezpieczeństwem. Osłabia odstraszanie Rosji i pozwala jej wbijać klin między wschodnią flankę NATO a państwa, które czują się bardziej bezpieczne z racji geograficznego oddalenia od Rosji - podkreśla były szef PISM. Dodaje, że właśnie dlatego Polska nie powinna ulegać niemieckim próbom objęcia immunitetem infrastruktury, która służyła finansowaniu rosyjskiej machiny wojennej.
Ponadto ekspert zwraca uwagę, że niezależnie od decyzji polskiego sądu w sprawie ekstradycji ukraińskiego nurka, wątpliwości pozostaną.
Premier Donald Tusk oświadczył, że sprzeciwia się przekazaniu Ukraińca Niemcom. Podkreślił jednak, że to niezależna decyzja sądu. "W interesie Polski i w interesie zwykłego poczucia przyzwoitości i sprawiedliwości na pewno nie jest oskarżanie albo wydawanie tego obywatela w ręce innego państwa. Decyzja będzie należała do sądu, ale tutaj nasze stanowisko jest jasne" - powiedział Tusk konferencji prasowej 8 października.
Kim jest Wołodymyr Ż.? Dla wielu już jest bohaterem
Obrońca Wołodymyra Ż. adwokat Tymoteusz Paprocki, podkreśla, że jego klient nie może być karany za działania podejmowane w czasie wojny w Ukrainie, jeśli dotyczyły one niszczenia rosyjskiej infrastruktury gazowej.
- Myślę, że mój klient jest bohaterem choćby z tego powodu, że jako obywatel Ukrainy jest oskarżany przez jedno z państw Unii Europejskiej o zniszczenie rosyjskiej infrastruktury krytycznej, należącej do spółki finansującej rosyjską wojnę. Już sam fakt postawienia mu takich zarzutów czyni go bohaterem - przekonywał w rozmowie z WP mec. Tymoteusz Paprocki.
Skrzynka mailowa adwokata została zapełniona setkami apeli o zwolnienie Ukraińca z aresztu, aby mógł odpowiadać z wolnej stopy. Na wcześniejszych etapach przed sądem odbywały się manifestacje poparcia dla Ukraińca.
Julianna, żona aresztowanego Ukraińca w wypowiedzi dla WP dziękowała wszystkim osobom, które angażowały się i przesłały apele w obronie Wołodymyra Ż. "Znam go od 30 lat i jestem pewna, że nie jest osobą zdolną do popełnienia czegoś złego. Ta sprawa jest dla mnie szokiem i nie wiem, jak wyjaśnić ją dzieciom, zwłaszcza nastoletniemu synowi" - mówiła.
Przypomnijmy, że zniszczony we wrześniu 2022 r. gazociąg Nord Stream 2 był przedsięwzięciem Gazpromu i kilku niemieckich spółek. W wyniku eksplozji zatrzymano dostawy gazu do Niemiec, a niemieckie organy wszczęły śledztwo, starając się ustalić wykonawców akcji.
Operacja "Średnica" została przeprowadzona przez ośmioosobową grupę: organizatora, sternika jachtu, czterech nurków oraz eksperta od materiałów wybuchowych. Zespół wykorzystał jacht "Andromeda", wynajęty w Rostocku na fałszywe dokumenty. Sabotażyści przez blisko trzy tygodnie przemieszczali się po wodach Bałtyku, od Rügen do Bornholmu, gdzie dokonali ataku.
Według ustaleń niemieckich służb Wołodymyr jako nurek odpowiadał za podłożenie ładunków. Mjr dr Anna Grabowska-Siwiec, emerytowana funkcjonariuszka kontrwywiadu ABW, komentowała, że decyzja o zatrzymaniu w Polsce to "kwestia wiarygodności wobec naszych partnerów". - Polskie służby musiały wykonać ruch, inaczej godziłoby to w sens współpracy Polski i Niemiec, będących w jednym sojuszu. Inne działanie byłoby niedopuszczalne i sprzeczne z prawem, bo zatrzymanie odbyło się na podstawie europejskiego nakazu - tłumaczyła.
Polska prokuratura podkreśla, że w sprawie zatrzymania obywatela Ukrainy kluczowe są przepisy prawa oraz procedury międzynarodowe. - Nie jesteśmy jako polskie organy od tego, by oceniać, czy ktoś jest winny, czy nie. Oceniamy tylko, czy istnieją przesłanki do uruchomienia procedury dotyczącej wydania takiej osoby na podstawie polskich przepisów - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Skiba.
Jak informowaliśmy, swoje zdanie mają również Polacy. 41 proc. ankietowanych w badaniu Ariadna dla WP uważa, że Polska powinna wydać Niemcom Ukraińca Wołodymyra Ż. Większość zapytanych - 57 proc. opowiedziała się też za ścisłą współpracą Polski z Niemcami w śledztwie, niezależnie od decyzji dotyczącej ekstradycji podejrzanego.