Dlaczego PiS rzucił Szydło na pożarcie? W partii sami tego nie wiedzą
Od poniedziałku komentatorzy zastanawiają się, dlaczego PiS ponownie wystawił Beatę Szydło jako kandydatkę na szefową komisji PE ds. zatrudnienia i skazał ją na powtórną klęskę w Europarlamencie. - Sam tego nie rozumiem - przyznaje WP jeden z europosłów PiS. Teraz nikt nie przyznaje się do pomysłu - dodaje.
17.07.2019 | aktual.: 17.07.2019 14:41
Odkąd Beata Szydło po raz drugi została odrzucona przez członków parlamentarnej Komisji ds. Zatrudnienia i Spraw Społecznych (EMPL), politycy PiS przedstawiali różne wersje wytłumaczenia porażki: Szydło przegrała ze względu na "zemstę za Timmermansa", w wyniku złamanej obietnicy, lub po prostu dlatego, że jest przedstawicielką "chrześcijańskich wartości".
Ale prywatnie członkowie delegacji PiS sprawę przedstawiają nieco inaczej.
- Sam tego nie rozumiem. Było jasne, że przegra. Czyj to był pomysł? Teraz do tego nikt się nie przyznaje - mówi anonimowo jeden z europosłów.
Drugi tłumaczy jedynie, że "taka zapadła decyzja polityczna" - co może sugerować, że decyzja przyszła z Warszawy. Ale dodaje, że delegacja do końca miała jednak nadzieję, że parlamentarzyści z lewicowych i liberalnych grup zgodzą się na powierzenie szefostwa komisji Szydło.
Przeczytaj również: Kaczyński o klęsce Szydło: Zapłaciła za to, że uznaje chrześcijańskie wartości
Co obiecał polski wysłannik Merkel?
Powodem tych nadziei mogła być wizyta w Polsce sekretarza generalnego niemieckiej CDU Paula Ziemiaka, który w niedzielę spotkał się z prezesem PiS. Jak pisały "Gazeta Wyborcza" i "Die Welt", PiS najwyraźniej źle zrozumiał przesłanie Niemca o polskich korzeniach, interpretując je jako obietnice zapewnienia poparcia w PE dla Szydło w zamian za poparcie europosłów PiS dla Ursuli von der Leyen.
Ale źródło WP zbliżone do niemieckiej partii rządzącej twierdzi, że Ziemiak faktycznie taką obietnicę złożył. I zrobił to mimo faktu, że dla wszystkich było jasne, że nie mógł jej spełnić. Europosłowie CDU i ich sojusznicy w europejskiej chadecji już podczas pierwszego głosowania poparli Szydło. Więc żeby jej kandydatura przeszła, niemieccy chadecy musieliby przekonać konkurencyjne partie do akceptacji byłej premier.
- Jak miałby to zrobić, skoro CDU toczy ciągłe walki z SPD w rządzie i nie ma łatwego przełożenia na nią ani na inne partie? Tym bardziej, że SPD od początku mówiła, że nie będzie głosować na kandydata PiS - mówi nasz rozmówca. - W Konrad-Adenauer-Haus [siedzibie CDU - przyp.red.] łapali się za głowy kiedy usłyszeli o tym, co zrobił Ziemiak - dodaje.
Szydło odpada
Co dalej z Szydło? Kolejne głosowanie wyboru na szefa komisji EMPL już w czwartek. Jeszcze w środę rano wicepremier Jacek Sasin sugerował, że była szefowa rządu może po raz trzeci ubiegać się o pozycję przewodniczącego komisji. Ale w późniejszych rozmowach z WP europosłowie PiS wykluczyli taką możliwość. Wśród alternatywnych kandydatów jest m.in. Elżbieta Rafalska. Ale i ona może spodziewać się porażki. Liberałowie, socjaldemokraci i Zieloni od początku bowiem zapowiadają, że nie uczynią szefem komisji parlamentarnej żadnego z posłów PiS ani węgierskiego Fideszu.
Ponieważ jednak wedle ustaleń komisja ds. zatrudnienia przypada zdominowanej przez PiS grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), alternatywą mogłoby być zgłoszenie kogoś z zagranicznych koalicjantów PiS, np. czeskiego ODS.
Ale europoseł PiS Ryszard Czarnecki wyklucza taką możliwość.
- Lewica nie będzie nam dyktować, kogo możemy wystawić - stwierdza kategorycznie.