Chaos w Biełgorodzie. Kim są zdrajcy Putina?
Rosjanie w trybie pilnym ewakuowali urządzenia z obiektu "Biełgorod-22", który jest magazynem amunicji jądrowej. Zrobiono to, gdy grupa żołnierzy Legionu Wolności Rosji i Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego wkroczyła w poniedziałek na teren obwodu biełgorodzkiego w Rosji. Między innymi o tym incydencie w programie "Newsroom" Agnieszka Kopacz-Domańska rozmawiała z były zastępcą dowódcy strategicznego NATO, gen. Mieczysławem Bieńkiem. - Takie dywersyjne jednostki zasilają ludzie z różnych środowisk. Dominuje tam przede wszystkim motywacja ideologiczna, oni dla Putina są zdrajcami i prawdopodobnie nie będzie dla nich miejsca w Rosji - ocenił gen. Bieniek. Generał przyznał, że nie wiadomo, jaka może być siła rażenia oddziałów partyzanckich. Ekspert ocenił jednak, że oddziały tej grupy mogą łatwo i szybko wycofać się na bezpieczny dla nich teren pod kontrolą wojsk ukraińskich. - Cele tych działań mogą być różne, ale to wyraźny sygnał, że władze Rosji nie mogą czuć się bezpiecznie na swoim terytorium. Podobna sytuacja jest na Krymie. Przypomnijmy jednak, że Ukraina oficjalnie nie wspiera działań poza swoimi granicami - dodał gen. Bieniek.