"Demontażu Unii" z Kaczyńskim nie będzie? Le Pen o tym nie mówiła
Na spotkaniu w siedzibie Frontu Narodowego w Paryżu Marine Le Pen ani słowem nie wspomniała o "demontażu Unii we współpracy z Jarosławem Kaczyńskim"- twierdzi "WPolityce.pl", przedstawiając zapis nagrania ze spotkania. Tego właśnie sformułowania użyto w tytule artykułu o kandydatce na prezydenta Francji. Teraz autor artykułu przyznaje: to słowo nie padło.
Zobacz także: Rzeczpospolita: Le Pen podejmie współpracę z Kaczyńskim w demontażu Unii
Burza po słowach Marine Le Pen o Kaczyńskim. Na Twitterze zawrzało
"Jeśli wygram, podejmę współpracę z Kaczyńskim w demontażu Unii" - miała mówić, według "Rzeczpospolitej", kandydatka skrajnej prawicy w wyborach prezydenckich we Francji. Na stronie internetowej "Rzeczpospolitej" ukazało się wyjaśnienie autora tekstu, Jędrzeja Bieleckiego
. "Tekst jest oparty w zasadniczej części na odpowiedziach Le Pen na pytania 'Rz' w trakcie konferencji prasowej". "Na pytanie 'Rz', czy Orban i Kaczyński mogliby być sojusznikami Le Pen w budowie nowej Europy liderka Frontu Narodowego odpowiada: 'W każdym razie w wielu tematach tak sądzę. Jeśli jutro zostanę prezydentem Republiki Francuskiej, myślę, że tak, mogę nawiązać debatę z panem Orbanem o tym, co nam się wydaje niedopuszczalne, nie do wytrzymania w sposobie, w jakim Unia Europejska dzisiaj działa. To samo odnosi się do pana Kaczyńskiego" - cytuje "Rzeczpospolita" w wyjaśnieniu.
Jak czytamy, w pewnym momencie padło pytanie o potencjalnych sojuszników Francji rządzonej przez Marine Le Pen. Dziennikarz pytał o to, z którymi europejskimi rządami Le Pen mogłaby potencjalnie współpracować i czy wśród tych rządów znalazłby się rząd PiS.
Tekst wywołał burzę wśród obserwatorów sceny politycznej. Sam Jarosław Kaczyński, pytany o sprawę, odrzekł: - Wszelkiego rodzaju sugestie, że chcemy wyprowadzać Polskę z Unii są kłamstwem. Ktoś, kto tak mówi, kłamie, manipuluje. Dziś staje realny problem Europy dwóch prędkości. Słuchałem Buzka, który mówił, że sprawa jest właściwie rozstrzygnięta. To jest dopiero niebezpieczne - podkreślił.
Szefowa FN odrzekła, że chce "radykalnej zmiany funkcjonowania Unii". - Moim zdaniem europejskie narody odzyskują obecnie suwerenność i wolność. W ramach tego odzyskiwania wolności i suwerenności mamy sojuszników w szeregu państw europejskich. Liga Północna we Włoszech, FPÖ w Austrii, PVV w Holandii. I bez względu na to, co by się nie mówiło, także UKIP w Wielkiej Brytanii. Oraz wszyscy ci w otoczeniu Theresy May, którzy myślą tak samo jak my. Nawet jeśli sojusze nie są formalne, to mamy szereg wspólnych idei. Na przykład z Polską, która oskarża Unię słusznie o nieuprawnioną ingerencję polityczną w jej wewnętrzne sprawy. Oraz z Orbanem. Nie mam osobiście kontaktu z Orbanem, ale mamy podobne poglądy w różnych kwestiach. Odrzucenie gotowości ingerencji UE w wewnętrzne sprawy państw jest wyraźne" - mówiła Le Pen.
W tym momencie Jędrzej Bielecki z "Rzeczpospolitej" zapytał, czy Orban i Kaczyński mogą być sojusznikami Le Pen w "w tej nowej Europie"? Kandydatka na prezydenta Francji odparła: "Tak myślę. W każdym razie w niektórych kwestiach. Jeśli jutro zostanę prezydentem Republiki Francuskiej, myślę, że będę mogła prowadzić debatę z Orbanem, a nawet z Kaczyńskim na temat tego, co wydaje nam się być nie do przyjęcia i nie do zniesienia w sposobie działania Unii Europejskiej. Nie będziemy się z Orbanem i Kaczyńskim zgadzać we wszystkim, zapewne, ale ja uznaję prawo każdego państwa do obrony własnych interesów".
Liderka Frontu Narodowego opisywała także wizję przyszłej Unii, bez własnej waluty, swobody handlu, prymatu prawa europejskiego nad narodowym, swobody przekraczania granic i podejmowania pracy w innym państwie Wspólnoty. Zapowiedziała, że będzie szukać sojuszników w negocjacjach z Brukselą nad taką właśnie przebudową UE. Unia miałaby być strukturą tak luźną, że mogłaby się w niej znaleźć nawet Rosja. - Jeśli Bruksela nie zgodzi się na taką przebudowę, w ciągu pół roku od wygranych wyborów prezydenckich zorganizuję referendum o wystąpieniu Francji z Unii - zapowiedziała Le Pen.
W wyjaśnieniu Jędrzeja Bieleckiego w "Rzeczpospolitej" czytamy: "Czym innym, jak nie 'demontażem UE', jest taki program? Właśnie dlatego w podtytule poniedziałkowego artykułu takiego właśnie określenia użyłem mówiąc o propozycji Le Pen dla Kaczyńskiego, choć to akurat słowo nie padło na środowej konferencji z ust liderki Frontu Narodowego".
Autor przeprosił czytelników za sformułowanie podtytułu w formie cytatu, jednak - jak podkreślił - "samo stwierdzenie, że propozycja Le Pen jest ofertą współpracy w demontażu Unii stanowi moim zdaniem logiczne podsumowanie stanowiska zaprezentowanego przez liderkę Frontu Narodowego".