Mają dość wojny? Coraz częściej mają mówić o ustępstwach
Ukraina zbliża się do trzeciej zimy z wojną w tle, która, jak ocenia niemiecki tygodnik "Der Spiegel", może okazać się najbardziej wymagająca i kluczowa dla dalszych działań. Po raz pierwszy w Kijowie rozważa się możliwość trudnych kompromisów z Rosją, na co wpływ mają zarówno zmęczenie społeczeństwa, jak i ograniczone zasoby militarne.
13.10.2024 | aktual.: 13.10.2024 19:46
"Optymizm, który wśród wielu w kraju wywołał ukraiński atak na terytorium Rosji w pobliżu Kurska w sierpniu, wyparował, chociaż Ukraińcy nadal okupują część regionu" – zauważa "Der Spiegel". Wojna, choć wyczerpująca dla obu stron, zdaje się mocniej wpłynąć na obrońców, którzy stają w obliczu malejącej determinacji i zasobów.
"Jednak w tej chwili wygląda na to, że najpierw Ukrainie zabraknie sił, woli i zasobów. Żołnierze są wyczerpani, społeczeństwo staje się zmęczone wojną. Ludność coraz częściej krytykuje prezydenta i jego potężny sztab" - pisze tygodnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zachodnie wsparcie nie wystarczy?
Mimo że zachodni sojusznicy nie zamierzają dopuścić do upadku Ukrainy w najbliższym czasie, według "Der Spiegel" nie widać perspektyw na wystarczające wzmocnienie Kijowa, które pozwoliłoby na skuteczne działania ofensywne. Tygodnik wskazuje m.in. na ostrożną politykę USA, gdzie ustępujący prezydent Joe Biden wciąż nie daje Ukrainie zgody na użycie amerykańskiej broni do ostrzału celów na terenie Rosji.
"Jeśli Donald Trump, który chwalił się, że jest w stanie zakończyć tę wojnę w ciągu '24 godzin', zostanie wybrany 5 listopada, sytuacja Ukrainy może się pogorszyć. Jednak Ukraińcy nie oczekują cudów również od kandydatki Demokratów na prezydenta Kamali Harris" - pisze "Der Spiegel". Wysoki rangą ukraiński urzędnik anonimowo przyznał tygodnikowi: "Niezależnie od tego, czy będzie to Trump, czy Harris, Amerykanie będą powoli, ale pewnie się wycofywać".
Ukraińskie morale i scenariusze kompromisu
Chociaż w Ukrainie wciąż trwają dyskusje o możliwościach kontynuacji walki, społeczna akceptacja dla długotrwałej wojny zaczyna maleć. Po raz pierwszy od początku inwazji Rosji w lutym 2022 roku zaczęto w Kijowie otwarcie omawiać scenariusze, w których Ukraina może zrezygnować z prób odzyskania wszystkich okupowanych terytoriów, co mogłoby oznaczać oddanie nawet 20 proc. swojego aktualnie zajętego terenu.
Jeden z rozmówców tygodnika przyznał, że istnieje potrzeba dokonania rewizji wcześniejszych założeń. - Wierzyliśmy, że zwycięstwo musi oznaczać bezwarunkową kapitulację Rosji Putina - przyznał. Jak podkreślił, ewentualne porozumienie musi także uwzględniać interesy Rosji.
Do niedawna podobne deklaracje były wyłącznie elementem rosyjskiej propagandy. Jednak na początku sierpnia sam Wołodymyr Zełenski przyznał, że "nie wyklucza przeprowadzenia referendum w sprawie przyszłych losów terytoriów ukraińskich w celu zakończenia wojny", ale "wymaga to woli Ukraińców".
Zobacz także
Ukraińcy i Rosjanie mają dość wojny
W połowie lipca portal zn.ua opublikował wyniki sondażu, z którego wynika, że nieco mniej niż połowa Ukraińców uważa, że nadszedł czas na rozpoczęcie negocjacji z Rosją.
Podobnie wyniki dało badanie przeprowadzone na początku października wśród Rosjan przez Centrum Lewady. Z badania wynika, że 31 proc. respondentów poprze decyzję prezydenta Władimira Putina, jeśli zakończy on wojnę na warunkach Kijowa. Przypomnijmy, Ukraina domaga się całkowitego wycofania wojsk rosyjskich ze wszystkich okupowanych terenów.
Społeczne i militarne podziały
Wojskowy impas daje się zauważyć nie tylko na froncie, ale także w nastrojach społecznych oraz w armii. Kreml przelewa dużo rosyjskiej krwi za każdy kilometr kwadratowy Ukrainy. Według "Der Spiegel" straty po stronie rosyjskiej sięgają 200 tys. żołnierzy, zaś Ukraina straciła około 80 tys. ludzi.
Dodatkowe pęknięcia widać również w samej Ukrainie. Tygodnik podkreśla, że "w Ukrainie są dziesiątki tysięcy zabitych i rannych cywilów, osób zaginionych i więźniów". Co więcej, wiele milionów obywateli zdecydowało się na ucieczkę za granicę. Państwo zdaje się być wyniszczane nie tylko przez wojnę, ale także przez jej następstwa społeczne, jak wysoki wskaźnik rozwodów oraz niski wskaźnik urodzeń. "Kraj się wykrwawia" - stwierdza obrazowo niemiecki tygodnik.
Różne perspektywy młodych i "wojujących patriotów"
Pomimo spadku społecznego entuzjazmu, nie brakuje w Ukrainie sił, które są zdecydowane na kontynuowanie walki bez względu na rozwój sytuacji. Wołodymyr Fessenko, kijowski politolog, określa tę grupę mianem "wojujących patriotów" i szacuje, że stanowią około jedną trzecią społeczeństwa.
"Der Spiegel" zaznacza, że to właśnie takie podziały mogą stać się istotnym wyzwaniem dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, jeśli zdecyduje się dążyć do porozumienia z Kremlem.
Armia również nie jest jednolita w swoich poglądach. Jeden z ukraińskich oficerów, Andrij Nazarenko wyraził pogląd, że w perspektywie średnioterminowej nie wyklucza zawieszenia broni, choć nie wierzy w trwały pokój. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że musimy pozostać w gotowości - odkreślił inżynier, który niemal bez przerwy walczy od lutego zeszłego roku.
- Wróg się nie zatrzyma, bez względu na polityczne porozumienia. Może nastąpić przerwa na trzy lub cztery lata, po czym wszystko będzie kontynuowane - stwierdził.