Debata na Legii. Jaki chciał znokautować Trzaskowskiego, a dostał parę ciosów w wątrobę

Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski w pierwszej debacie prezydenckiej dotyczącej warszawskiego sportu potwierdzili, że są zawodnikami wagi ciężkiej i tylko oni liczą się w starciu o stolicę. Nikt jednak nikogo nie znokautował, choć było parę fauli i ciosów poniżej pasa.

Debata na Legii. Jaki chciał znokautować Trzaskowskiego, a dostał parę ciosów w wątrobę
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Michał Wróblewski
Michał Wróblewski
SKOMENTUJ

- Chciałbym, żebyśmy wyszli z tych tradycyjnych sporów partyjnych i spojrzeli na sport w Warszawie w szerszej perspektywie - w tak koncyliacyjny sposób kandydat PiS na prezydenta Warszawy rozpoczął swoje wystąpienie podczas debaty prezydenckiej na stadionie Legii Warszawa.

Na Łazienkowskiej debatowało ze sobą 9 kandydatów na urząd włodarza stolicy, ale tylko dwóch z nich wywoływało emocje. Nie dlatego, że przeważali nad konkurentami merytorycznie (pod tym względem obiektywnie najlepiej przygotowani byli b. wiceprezydent Jacek Wojciechowicz i burmistrz Sławomir Antoniuk). Ale dlatego, że Rafał Trzaskowski z Patrykiem Jakim starali się sprowadzić dyskusję do wymiany ciosów przede wszystkim między sobą. I tak też się stało.

Przykuli uwagę widzów, czego dowodem są ogromne zasięgi w sieci. Pod tym względem to także - a może przede wszystkim - sukces organizatorów: klubu Legii Warszawa i portalu 300polityka. Udało im się zebrać najliczniejsze jak dotąd grono kandydatów.

Szybkie przejście do ataku

Jaki zarzucał Trzaskowskiemu - jako przedstawicielowi Platformy Obywatelskiej, która od ponad dekady rządzi w mieście - że "infrastruktura klubów warszawskich jest w fatalnym stanie". I że dlatego "ludzie nie chcą korzystać z tej infrastruktury rekreacyjnie i amatorsko". Trzaskowski piłeczkę odbijał, twierdząc, że jest zupełnie odwrotnie. I że Platforma wybudowała kilkanaście "orlików", "syrenek", wyremontowała OSIR-y.

Kandydat PO też zaczął łagodnie: stwierdził, że "Warszawa potrzebuje hali widowiskowo-sportowej" i zapewnił, że taką wybuduje - przy wsparciu konkurencji. - Mój konkurent mówi, że sport łączy, mam nadzieję, że dokładnie tak będzie - powiedział Trzaskowski.

Na tym wymiana uprzejmości się skończyła.

Obraz
© WP.PL | Michał Wróblewski

Duch Lecha Kaczyńskiego i ciosy poniżej pasa

- Obecne władze są z siebie zadowolone, na dowód tego dwa razy wymieniają Drukarza Warszawa - powiedział Patryk Jaki, odnosząc się do Trzaskowskiego (w liczbie mnogiej). Tak jak by to on sprawował dziś władzę w stołecznym ratuszu.

Polityk PiS dorzucał do pieca: - Sport w Warszawie jest zaniedbany. Warszawa nie powinna mierzyć się z innymi miastami w Polsce. Niech mierzy się z największymi miastami europejskimi! Wszystkie kluby mają wybudowany stadion przez miasto. To jest obowiązek, a nie coś, czym powinniście się chwalić!

Obraz
© WP.PL | Michał Wróblewski

W odpowiedzi Rafał Trzaskowski stwierdził, że wszelkie inwestycje sportowe w Warszawie blokowali... politycy PiS. - Radni PiS głosowali przeciwko rozbudowie stadionu Legii. Mariusz Błaszczak chciał skarżyć decyzję o rozbudowie do Komisji Europejskiej! Jak słyszę z ust przedstawiciela PiS coś na ten temat… Oczywiście kibice Legii sami to ocenią - mówił kandydat PO.

Wywołał także ducha śp. Lecha Kaczyńskiego. A to był cios poniżej pasa. - Za rządów Lecha Kaczyńskiego w stolicy nie było żadnej poważnej inwestycji. Symbolem tego, jak PiS zajmowało się sportem, było aresztowanie Tomasza Lipca [b. ministra sportu w rządzie PiS - przyp. red.], który pracował za czasów PiS w OSIR-ze w Warszawie - rzucił do Jakiego Trzaskowski.

I obiecywał kolejne inwestycje w mieście - głównie te zapowiadane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz w poprzednich latach, co zostało wytknięte przez sztab kandydata PiS.

Jaki więc kontrkandydatowi z PO się odwijał: - Mój szanowny konkurent opowiada: "wprowadzimy”, "będziemy wprowadzali”. No, jasne, od 12 lat nie mogli tego wprowadzić, bo przeszkadza im Patryk Jaki. Rozliczcie się z tego, co zrobiliście do tej pory, a nie mówcie, co będziecie robić! Nie macie wiedzy na temat sportu - kpił kandydat PiS z Rafała Trzaskowskiego. Wypominiał mu też "akcję widelec" czy aresztowanie Maćka Dobrowolskiego - mimo że Rafał Trzaskowski z tymi (skądinąd skandalicznymi) wydarzeniami nie miał nic wspólnego.

Polityk PO wyrzucał z kolei wiceministrowi sprawiedliwości, że jako parlamentarzysta PiS nie zagłosował za poprawkami wniesionymi przez PO, dotyczącymi zwiększenia finansowania na Skrę Warszawa czy przeznaczenia pieniędzy na budowę hali widowiskowo-sportowej. - W polityce liczy się wiarygodność. Bo obiecać można wszystko - dokładał Jakiemu Trzaskowski.

Kandydat PiS bronił się: - Mój szanowny konkurent [to jeden z ulubionych zwrotów Jakiego w tej kampanii - przyp. red.] z Platformy opowiadał, że nie głosowałem za poprawkami. To populizm. Najpierw te projekty trzeba wpisać do budżetu, a potem głosować je w parlamencie. Mój szanowny konkurent tego nie wie, bo nie ma żadnego doświadczenia w samorządzie. A ja mam - stwierdził Patryk Jaki.

Tak wyglądała w skrócie pierwsza debata prezydencka w stolicy. A w zasadzie pierwsze bezpośrednie starcie między dwoma głównymi pretendentami do urzędu prezydenta Warszawy.

Kto komu odgryzie ucho

Rafał Trzaskowski do ostatniej chwili wzbraniał się przed ogłoszeniem decyzji o udziale w debacie. Patryk Jaki już przed nią czuł się zwycięzcą.

Ale jeśli sądził, że wejdzie na ring i znokautuje szybko konkurencję, to musiał czuć się rozczarowany. Kandydat PO puntkował go i nie dał zepchnąć się do narożnika.

Ten pojedynek gigantów nie miał jednoznacznego rozstrzygnięcia. Nie było zwycięzcy. Po debacie pozostał bitewny kurz i pewność, że Patrykowi Jakiemu z Rafałem Trzaskowskim w bezpośrednim zderzeniu w najważniejszych debatach, które dopiero przed nami, łatwo nie będzie.

Oby nie było tak, że na końcu któryś z nich nie wytrzyma i - jak nieszczęsny Mike Tyson - pod wpływem emocji odgryzie rywalowi ucho. Na razie wszystko wskazuje jednak na to, że zwycięzca w Warszawie wygra na punkty.

Obraz
© WP.PL | Michał Wróblewski

Michał Wróblewski dla WP Opinie

Źródło artykułu: WP Opinie

Wybrane dla Ciebie

Kiedy rozmowa Trump - Putin? Jest odpowiedź doradcy prezydenta
Kiedy rozmowa Trump - Putin? Jest odpowiedź doradcy prezydenta
Sankcje nie działają. Rosja otrzymuje zagraniczne urządzenia do dronów
Sankcje nie działają. Rosja otrzymuje zagraniczne urządzenia do dronów
Putin o zawieszeniu broni. Stawia warunek
Putin o zawieszeniu broni. Stawia warunek
Izraelski atak w Syrii. Zbombardowali budynek w Damaszku
Izraelski atak w Syrii. Zbombardowali budynek w Damaszku
Putin i Łukaszenka podpisali gwarancje bezpieczeństwa
Putin i Łukaszenka podpisali gwarancje bezpieczeństwa
Historyczna korespondencja. Donald Tusk otrzymał cenny podarek od prezydenta Erdogana
Historyczna korespondencja. Donald Tusk otrzymał cenny podarek od prezydenta Erdogana
RIA Nowosti zamyka biuro w Atenach. Padły oskarżenia
RIA Nowosti zamyka biuro w Atenach. Padły oskarżenia
Dowody na mataczenie. Przetrwały na grupie Mateckiego
Dowody na mataczenie. Przetrwały na grupie Mateckiego
Sprawa wiceministra Ziejewskiego. Minister Jaworowski żąda wyjaśnień
Sprawa wiceministra Ziejewskiego. Minister Jaworowski żąda wyjaśnień
Sikorski skrytykował Dudę. "Przez 10 lat się nie przyzwyczaił"
Sikorski skrytykował Dudę. "Przez 10 lat się nie przyzwyczaił"
"Nierealne". Europosłowie KO stają w obronie właścicieli aut spalinowych
"Nierealne". Europosłowie KO stają w obronie właścicieli aut spalinowych
Ostre słowa z Ukrainy. "Rosja chce kontynuować wojnę"
Ostre słowa z Ukrainy. "Rosja chce kontynuować wojnę"