"Czuję się jak żebrak". Ustawa dezubekizacyjna rujnuje zdrowie inwalidki
- Na wszystko mi nie starczy, więc zastanawiam się, co zapłacić w pierwszej kolejności. Czynsz kosztuje 650 złotych, a jeszcze są leki, rachunki za prąd i gaz, no i telefon, jedyny kontakt ze światem - mówi nam Lidia Janicka, od urodzenia inwalidka, matka gen. Mariana Janickiego, szefa BOR w czasach rządów PO. Jej emerytura w wyniku ustawy dezubekizacyjnej spadnie do 850 złotych.
02.11.2017 | aktual.: 07.08.2019 09:40
- Mama ginie w oczach - powiedział o matce generał Marian Janicki, szef BOR w czasach rządów PO. W wyniku ustawy dezubekizacyjnej, która weszła w życie 1 października, pani Lidia, która całe życie z powodu inwalidztwa nie pracowała, straciła ponad połowę renty po zmarłym mężu, Włodzimierzu Janickim, zatrudnionym do 1987 roku jako kierowca w BOR. Z Panią Lidią rozmawialiśmy w sierpniu tego roku.
Po wejściu ustawy dezubekizacyjnej w życie maksymalna emerytura dla osób objętych ustawą nie może być wyższa niż średnie świadczenie w ZUS. W przypadku emerytur jest to około 2 tys. zł, a renty 1,5 tys. zł.
W Święto Zmarłych, przy grobie Włodzimierza Janickiego pani Lidia płakała. - Mówiłam do zmarłego męża, że nie wiem teraz, po co on tak się poświęcał dla pracy, chcąc dzieciom zapewnić dobre życie, a mi niezależność, skoro to wszystko zostało teraz odebrane? - żali się i mówi, że mąż, widząc to wszystko z góry, w grobie się pewnie przewraca. Znajomi i dalsza rodzina, których pani Lidia spotkała przy grobie, pytali po cichu generała Janickiego, co się dzieje z jego mamą, bo źle wygląda.
Pani Lidia źle sypia. Budzi się 2-3 razy w nocy, chodzi po mieszkaniu, non stop myśli, liczy, jak rozdysponować pieniądze. - Na wszystko mi nie starczy, więc zastanawiam się, co zapłacić w pierwszej kolejności. Czynsz kosztuje 650 złotych, a jeszcze są leki, rachunki za prąd i gaz, no i telefon. Nie odłączę go, to mój jedyny kontakt ze światem, w tym z córką, która mieszka za granicą - mówi.
Córka pani Lidii to Jolanta Wiśniewska, od 28 lat mieszka w Austrii, gdzie pracuje jako pielęgniarka. Do matki dzwoni codziennie, przyjeżdża do niej co dwa tygodnie. - Mama w miesiąc się postarzała, potwornie schudła. A kiedy byłam u niej i zajrzałam do lodówki, to miała w niej pasztetową i zupkę chińską - mówi łamiącym się głosem. - Wcześniej, gdy przyjeżdżałam lubiła gotować, a teraz tego nie robi, bo nie ma za co kupować produktów. Kupuje tylko to, co niezbędne do przeżycia. Za każdym razem, gdy jestem, daję jej pieniądze, ale ona wstydzi się je ode mnie przyjmować.
_Pani Lidia Janicka jest inwalidką od urodzenia, urodziła się bez ręki. Mimo to, całe życie zajmowała się samodzielnie domem. _
26 października pani Lidia obchodziła 77 urodziny. Dawniej zapraszała liczną rodzinę. W tym roku zapowiedziała, że przyjmuje jedynie życzenia, a jeśli ktoś chce ją odwiedzić, to musi sam przynieść coś do jedzenia. - Z jednej strony było mi bardzo miło, bo rodzina przyniosła obiad i tort, a z drugiej czułam się upokorzona, poniżona - mówi pani Lidia. - Tak samo kiedy prosiłam dzieci o to, żeby kupiły mi nowe buty na jesień, bo poprzednie prawie się rozpadły. Miesiąc się do tej prośby zbierałam. Czuje się jak żebrak, który musi prosić. Równie dobrze mogłabym stanąć pod kościołem i prosić o pieniądze. Wstydzę się tego bardzo.
Według szacunków MSWiA, na mocy ustawy zostanie obniżonych ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. rent i 9 tys. rent rodzinnych. Zmiany mają przynieść około 546 mln oszczędności rocznie. Od decyzji będzie można się odwołać do sądu. Rodzina pani Lidii Janickiej już złożyła wniosek w tej sprawie.