Człowiek nie miał wpływu na zatrucie Odry? "Tego bym się bał jeszcze bardziej"
Mimo prowadzonych w Polsce i Niemczech badań, wciąż nie udało się ustalić co zatruło życie w Odrze. Prof. Jacek Piskozub ocenił, że przyczyną nie koniecznie musi być rozpuszczenie w wodzie toksycznej substancji, a zmiany klimatu. - Ja bym się bał tego jeszcze bardziej, bo to znaczy, że nie możemy z tym nic zrobić, bo zmiany klimatu, w krótkim czasie, nie powstrzymamy. Będą jeszcze gorsze susze, Odra będzie jeszcze bardziej wyschnięta, fale upału będą jeszcze większe - powiedział.
Prof. Piskozub to fizyk morza z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. Naukowiec wskazał w TVN24, że gdyby jednak okazało się, że za zatrucie Odry odpowiada jakaś konkretna substancja, to wciąż problem jest bardzo duży i może już zagrażać Bałtykowi oraz wypoczywającym nad nim turystom.
- Morza to nie zniszczy, bo morze ma olbrzymią objętość, natomiast typowa cyrkulacja na południowym Bałtyku jest taka, że to pójdzie na wschód, czyli w stronę Międzyzdrojów, Rewala. Ja bym tam zachował ostrożność i zamknął te kąpieliska, bo nie wiemy, z czym mamy do czynienia - radził.
Z kolei inny ekspert, prof. Adam Tański, wskazuje na jeszcze jedno zagrożenie. Chodzi o tony martwych ryb, które wciąż mogą znajdować się w Odrze. - Mamy lawinowy efekt domina. Rozkładają się tony białka, powstają związki azotowe, które przekształcają się w te zagrażające życiu kolejnych ryb - tłumaczył w Polsat News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: katastrofa nad Odrą. Niemcy się boją. "Jesteśmy wstrząśnięci"
Odra umiera. Trwają badania
Pierwsze sygnały o śniętych rybach w Odrze pojawiły się pod koniec lipca. Znaleziono je na dolnośląskim odcinku rzeki w okolicach Oławy. Na początku sierpnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu stwierdził, że w wodzie występuje substancja toksyczna, która jest szkodliwa dla organizmów wodnych. Wrocławski WIOŚ zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.
W kolejnych dniach zanieczyszczenie dotarło na lubuski odcinek Odry. Polskę obiegły zdjęcia śniętych ryb wyrzucanych na brzeg. 10 sierpnia Wody Polskie informowały, że z rzeki wyłowiono pięć ton śniętych ryb, następnego dnia była to już liczba dwukrotnie większa. Mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują też, że widzieli w rzece martwe bobry.
Do 12 sierpnia skażenie wystąpiło również na zachodniopomorskim odcinku rzeki. Tego dnia rozesłano też pierwsze alerty RCB do mieszkańców.
W piątek wieczorem premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o dymisjach w związku z zaniedbaniami w sprawie zatrutej Odry. Stanowisko stracił szef Wód Polskich Przemysław Daca oraz szef Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michał Mistrzak.
Źródło: fakt.pl/tvn24.pl/polsatnews.pl