Czeka nas wielkie zaskoczenie w wyborach prezydenckich?
Po błyskotliwym zwycięstwie Jerzego Buzka w eurowyborach na Śląsku wewnątrz Platformy Obywatelskiej narasta dyskusja, kto będzie lepszym kandydatem tej partii w wyborach prezydenckich. Do mikrofonu działacze PO mówią, że niekwestionowanym pretendentem jest Donald Tusk, ale w rozmowach nieoficjalnych zastanawiają się, czy większych szans nie miałby właśnie były premier z AWS.
09.06.2009 | aktual.: 23.06.2009 15:51
Do rozliczeń dojdzie wkrótce we wszystkich ugrupowaniach startujących w wyborach. Wojciech Olejniczak (SLD) z pewnością zechce policzyć się z liderem Sojuszu Grzegorzem Napieralskim za nerwówkę w nocy po wyborach, kiedy jak wańka-wstańka zmieniały się sondaże: wszedł-nie wszedł. Jednak znacznie ważniejsze będą ewentualne przetasowania powyborcze w partiach centroprawicowych.
O ile umiejętnie podpuszczani przez mainstreamowe media politycy PiS dali już w kilkanaście godzin po zamknięciu urn publiczny pokaz obrzucania się niewybrednymi komentarzami, nawet bez czekania na ostateczne wyniki i bez wypunktowania dobrego w końcu rezultatu, o tyle w PO rozważania na temat przywództwa oraz elekcji prezydenckiej toczą się podskórnie. Rezultat osiągnięty przez Buzka i wiążący się z tym kapitał polityczny rozstrząsany jest bez udziału publiczności.
– Przystanek eurowybory został pokonany i w tym samym składzie jedziemy dalej, do wyborów samorządowych i prezydenckich. Role zostały rozdane, Jerzy Buzek został naszym kandydatem na szefa Parlamentu Europejskiego – zapewnia nas Janusz Lewandowski, który kolejny raz zdobył mandat eurodeputowanego. Na pytanie, co będzie, gdy Buzek, nawet przy wsparciu wszystkich polskich delegatów, nie zdobędzie tego stanowiska, Lewandowski odpowiada: – Gramy o pozytywny wynik. Na razie nie rozmyślamy o innych scenariuszach.
Jednak z informacji „Gazety Polskiej” wynika, że przez wielu działaczy PO inne scenariusze już od dawna brane są pod uwagę. Jeden z nich przewiduje start Bronisława Komorowskiego – wciąż zajmuje on poważną pozycję w wewnątrzpartyjnym rankingu. – Rozpatrując hipotetycznie kandydatów na najważniejsze funkcje w polityce krajowej, to równie ważną kandydaturą jest Bronisław Komorowski – ze swoim doświadczeniem i sprawowaną obecnie funkcją marszałka Sejmu – tłumaczy w rozmowie z „GP” poseł PO Antoni Mężydło.
Makiaweliczna zagrywka Tuska
Do dwójki kandydatów Tusk–Komorowski jeszcze przed wyborami dołączył Jerzy Buzek. Artur Balazs, dawniej jeden z liderów AWS, czyli formacji, która wysunęła Buzka na premiera, w wywiadzie dla „Dziennika” roztaczał wizję korzyści, jakie wypływałyby z kandydowania Buzka na prezydenta. – Jest on nagłaśniany przez PO jako kandydat na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Nie jest jednak członkiem Platformy. A mam poczucie, że mógłby być kimś więcej. Moim zdaniem Donald Tusk chce go wysłać do europarlamentu, żeby pozbyć się prezydenckiego rywala. Buzek ma olbrzymi autorytet, jest do bólu uczciwy, kocha ludzi. On mógłby uspokoić konflikty. Gdyby Tusk potrafił odłożyć na bok własną ambicję, też wskazałby profesora Buzka jako najlepszego kandydata – twierdził Balazs.
– Nie ulega wątpliwości, że Jerzy Buzek byłby świetnym kandydatem na prezydenta – powiedział nam eurodeputowany PO Bogusław Sonik. – Jestem jednak pewien, że nie zrobi nic przeciwko Donaldowi Tuskowi, a wręcz przeciwnie: wesprze go w wyborach prezydenckich. Moim zdaniem, najdoskonalszym ukoronowaniem kariery politycznej Buzka będzie wysoka funkcja w Parlamencie Europejskim. Znacznie poważniejszą rolę na arenie krajowej widzieliby dla Buzka niektórzy jego współpracownicy, którzy nie mogą się pogodzić z komentarzami, że szefostwo PE byłoby wspaniałym zwieńczeniem kariery politycznej tego polityka. – Wątpię, czy Buzek rzuci wyzwanie Tuskowi, to nie leży w jego charakterze. Nawet Teresa Kamińska (prawa ręka i przyjaciółka byłego premiera – przyp. red.) nie zrobi tego za niego – mówi jeden z naszych rozmówców.
Teresa Kamińska, minister w rządzie Buzka, sądzi, że jej szef „nie sprawdza się w maglu politycznym”. Choć przez cztery lata był premierem, nie uważano go za postać nr 1 polskiej sceny publicznej. Ale na pytanie, czy mógłby pełnić inną rolę polityczną w Polsce, Kamińska odpowiada: – Ma wszystkie zalety, aby tworzyć dobrą jakość, dobre standardy. Nigdy nie ukrywał, że jest zaprzyjaźniony z politykami i PiS, i PO.
Senator Krzysztof Zaremba, który zakładał PO i odszedł z niej niedawno po ośmiu latach, uważa, że Buzek ma o wiele większe predyspozycje jako kandydat na prezydenta niż Donald Tusk. – Jest lepiej merytorycznie przygotowany, bardziej stonowany, ciepły w stosunku do ludzi, nie jest cynikiem i nie jest skupiony na sobie jak premier Tusk. Wystawienie prof. Buzka jako kandydata do europarlamentu to makiaweliczna zagrywka Donalda Tuska, pozbywającego się wszystkich, którzy mogą mu zagrozić, jak prof. Zyta Gilowska czy Maciej Płażyński. Donald Tusk i jego otoczenie to grupa zgranych, często cynicznych graczy. Chcąc pozbyć się rywala, działają bezpośrednio.
Jeden z obecnych parlamentarzystów zwraca uwagę, że usuwanie przeszkód na drodze Tuska do prezydentury trwa od dawna, a Buzek nie był pierwszy. – Po łapach dostał Bronek Komorowski, w tej chwili jest zupełnie ubezwłasnowolniony.
Mieszanie w diabelskim kotle
Działacze Platformy jak ognia unikają publicznych wypowiedzi na temat wewnątrzpartyjnych notowań Tuska i Buzka.
– Takie dywagacje to mieszanie w diabelskim kotle! Nie chciałbym na ten temat dyskutować. Ale z całą pewnością Jerzy Buzek będzie naszym faworytem w najbliższych wyborach na... przewodniczącego Parlamentu Europejskiego – powiedział nam senator Platformy Jarosław Gowin.
I poważniej dodaje: – W tej chwili snucie planów, czy Jerzy Buzek powinien być jednym z kandydatów PO na urząd prezydenta, jest jeszcze przedwczesne.
W podobnym tonie wypowiada się Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu Tuska ds. równego traktowania. – Prof. Buzek jest bardzo odpowiedzialnym politykiem, jeżeli został wybrany na pięcioletnią kadencję do Parlamentu Europejskiego, to z pewnością wywiąże się z tego zobowiązania wobec wyborców. Oczywiście, wszystko się może zdarzyć, jeśli zostanie poproszony, by kandydował w wyborach prezydenckich. Ale pamiętajmy, że wybory są już za rok, a kadencja europarlamentu dopiero się rozpocznie. Może więc będzie kandydował w następnych wyborach prezydenckich – snuje domysły Radziszewska. Antoni Mężydło sądzi, że Buzek nie ma ambicji ubiegania się o najważniejsze funkcje w polityce krajowej, a pokazywanie go przez komentatorów jako kontrkandydata Donalda Tuska w najbliższych wyborach prezydenckich jest niczym innym jak judzeniem i szczuciem. Nie zmienia to faktu, że dyskusja, kto będzie lepszym kandydatem na prezydenta, już się w Platformie toczy. Socjolog prof. Andrzej Rychard nie wyklucza, że wyrasta nam nowy
lider, który nie kojarzy się jako przywódca partii, co należy uznać za jego największą zaletę.
Anita Gargas
Współpraca: Dorota Kania, Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski
Ten kapitał się nie zmarnuje
Z Jerzym Buzkiem rozmawia Teresa Wójcik.
Czy ten kapitał polityczny, który pan posiada w kraju, nie będzie zmarnowany w Parlamencie Europejskim?
- W poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. uzyskałem także najlepsze wyniki. W wyborach 7 czerwca miałem wynik 2,5 razy wyższy. Wyborcy docenili mój trud, widać więc, że nie zmarnowałem czasu i nie zawiodłem ich oczekiwań. Nie ma powodu, aby tym razem było inaczej.
Jak pan przyjmuje opinie niektórych działaczy PO, którzy uważają, że byłby pan najlepszym kandydatem na prezydenta RP?
- Zostałem zobowiązany przez wyborców, aby zgodnie z powierzonym mi mandatem działać w polskim interesie przez całą pięcioletnią kadencję w PE. I w 2014 r. złożyć sprawozdanie z wykonania zadań. Tu gdzie startowałem do wyborów, w regionie śląskim, takie postępowanie jest oczywiste.
Jak pan ocenia głos senatora Krzysztofa Zaremby, że wystawienie pana kandydatury na przewodniczącego PE to usunięcie przeszkody na drodze Donalda Tuska do prezydentury?
- Trudno mi oceniać takie dziwactwa.