Córka szuka zaginionej przed 24 laty matki. "Pamiętam twój głos, zapomniałam jak pachniesz"
Katarzyna od 24 lat szuka mamy. Halina Sawicka w 1994 r. wyjechała do Niemiec, by zarobić na utrzymanie rodziny. - Mamo, czuję, że żyjesz. Odezwij się, nawet jeśli masz już inną rodzinę. Tęsknię za tobą i czekam - apeluje Katarzyna Sawicka.
Białystok, 1994. Spakowane torby Haliny Sawickiej leżą w pokoju. Ośmioletnia Kasia wkłada ukradkiem do jednej z nich swojego pluszowego króliczka. Chce, by chronił mamę i przyniósł szczęście. Nie wie, że nigdy nie zobaczy już ani jej, ani zabawki.
Halina Sawicka ma 33 lata. Wyjeżdża z rodzinnego Białegostoku do Niemiec, by znaleźć lepiej płatną pracę. W domu zostawia męża i dwie małe córki: Kasię i Marzenę.
"Nie pamietam zapachu mamy"
- Pamiętam jak mama stawała przed lustrem i robiła sobie makijaż. Albo kiedy wychodziła po mnie przed dom, krzycząc, że obiad jest gotowy. Pamiętam jej kolor włosów i oczu, głos, ale nie mogę sobie przypomnieć zapachu – mówi Katarzyna Sawicka.
Halina Sawicka wyjeżdża do małego niemieckiego miasteczka Braunschweig. Nagle kontakt się urywa. – Nadeszła moja komunia. Wszyscy liczyli na to, że mama na pewno zrobi mi niespodziankę i nieoczekiwanie przyjedzie. Ale nie pojawiła się – mówi Katarzyna Sawicka.
Do hotelu, w którym mieszkała kobieta, jedzie jej siostra. Znajduje jednak tylko porzucone ubrania i rzeczy osobiste. Rodzina zgłasza sprawę na policję, ale mimo poszukiwań za pośrednictwem Interpolu, nic nie udaje się ustalić. Córki Sawickiej dwa lata temu były wzywane na badania DNA, gdy w Niemczech znaleziono martwą kobietę odpowiadającą wyglądem ich mamie. Wynik jednak był negatywny.
Tysiąc zaginionych
- Mamo, czuję, że żyjesz. Odezwij się, nawet jeśli masz już inną rodzinę. Tęsknię za tobą i czekam – apeluje Katarzyna Sawicka.
Halina Sawicka jest jedną z 1099 osób na liście poszukiwanych przez Fundację Itaka. 90 proc. zaginionych udaje się odnaleźć, ale z każdym rokiem pojawia się 1000 nowych zgłoszeń. - Z każdym dniem szansa na odnalezienie osoby zaginionej maleje. Jednak zdarza się, że po latach odnajduje się ona cała i zdrowa. Zdarza się też, że nie chce kontaktu z rodziną – mówi Izabela Jezierska-Świergiel z Itaki.
Najstarsza sprawa fundacji sięga lat 50. Są też zaginieni z lat 60. I 70. - Długotrwałe zaginięcia są największym dramatem rodzin. Ciągłe oczekiwane i nadzieja, która nigdy nie gaśnie to coś, z czym muszą żyć bliscy zaginionych. To wiecznie trwająca żałoba, która odbiera spokój – mówi Jezierska-Świergiel.
Itaka poszukuje zaginionych poprzez udostępnianie ich wizerunku w mediach i na portalach społecznościowych. Kontaktuje się ze szpitalami i ośrodkami pomocy na terenie Polski. W przypadku zaginięć zagranicznych wysyła zapytania do konsulatów i zaprzyjaźnionych instytucji zajmujących się poszukiwaniem osób zaginionych w danym kraju.