Cimoszewicz: nigdy nie zmieniałem oświadczenia
Włodzimierz Cimoszewicz oświadczył, że nigdy nie zmieniał swojego oświadczenia majątkowego. Według niego, zarzuty Anny Jaruckiej są atakiem na jego osobę. Dodał, że jest to element kampanii wyborczej i ma on podważyć opinię o jego uczciwości.
W dokumentach Anny Jaruckiej nie ma wzmianki o akcjach PKN Orlen
Według ABW, w oświadczeniu Cimoszewicza znalezionym w mieszkaniu jego b. asystentki Anny Jaruckiej nie ma wzmianki o akcjach PKN Orlen i nie różni się ono od jego poselskiego oświadczenia, dostępnego na stronach internetowych Sejmu.
Włodzimierz Cimoszewicz powiedział na konferencji prasowej, że jego obydwa oświadczenia majątkowe - sejmowe i ministerialne są takie same. Dodał, że chce, by Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ujawniła oświadczenie złożone w Kancelarii Premiera.
Odrzucając zarzuty o sfałszowanie oświadczenia majątkowego, marszałek Sejmu zwrócił też uwagę, że wprowadzenie zmian do tego dokumentu jest niemożliwe ze względów prawnych i formalnych. Dodał, że nigdy w historii nie było takiego przypadku.
Odnosząc się do korespondencji z ówczesnym szefem sejmowej komisji etyki Franciszkiem Stefaniukiem, Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że dotyczyła ona wyceny mieszkania. Dodał, że chodziło o ustalenie jego rzeczywistej wartości.
Sfałszowanie oświadczenia majątkowego za 2001 rok zarzuciła Włodzimierzowi Cimoszewiczowi jego była asystentka społeczna Anna Jarucka. Jarucka przekazała sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen oświadczenie, że w 2002 r., na prośbę Cimoszewicza, zmieniła jego oświadczenie majątkowe za 2001 r. usuwając z niego informację, że w 2001 r. Cimoszewicz posiadał akcje PKN Orlen. Jej zdaniem, Cimoszewicz kłamie, twierdząc, że pomylił się, nie wpisując do oświadczenia za 2001 r. akcji PKN Orlen.
Jarucka twierdzi też, że trzymała w domu pierwsze oświadczenie Cimoszewicza zawierające informacje o akcjach PKN Orlen oraz list do przewodniczącego Komisji Etyki Poselskiej, Franciszka Stefaniuka, w którym marszałek Cimoszewicz prosił o zamianę oświadczenia majątkowego.
Twierdzi, że Cimoszewicz prosił ją o wykreślenie z dokumentu informacji o posiadanych akcjach PKN Orlen.
ABW, przeszukując w styczniu 2005 r. mieszkanie Jaruckiej w związku z podejrzeniem, że wyniosła ona z MSZ tajne depesze, znalazła m.in. oświadczenie majątkowe Cimoszewicza za 2001 r. Według ABW, w oświadczeniu nie ma wzmianki o akcjach PKN Orlen i nie różni się ono od jego poselskiego oświadczenia, dostępnego na stronach internetowych Sejmu.
"To skrajna nielojalność i przestępstwo"
Kandydat na prezydenta ocenił zarzuty Jaruckiej jako nieprawdziwe. Dodał, że jest to element kampanii politycznej. Jego zdaniem, jest to też skrajna nielojalność ze strony Anny Jaruckiej. Powiedział, że osoba ta - pracując w MSZ - była podejrzana o kradzież. Cimoszewicz podkreślił, że jej wówczas nie zwolnił, a jedynie wysłał na urlop. Później prokuratura umożyła wobec niej postępowanie. Wkrótce po tym Jarucka popadła w kolejne tarapaty. Włodzmierz Cimoszewicz dodał również, że Anna Jarucka kontaktowała się z jego współpracownikami w celu uzyskania protekcji przy wyjeżdzie na placówkę zagraniczną. Podkreślił, że - tak jak w każdym podobnym przypadku - odmówiono jej tego.
Cimoszewicz zwrócił się też do wszystkich instytucji państwowych, które są kompetentne, by w pełni wyjaśniły tą sprawę i wyjaśniły jaka jest prawda.
Zaznaczył, że jego b. asystentka popełniła przestępstwo, bezprawnie wynosząc z MSZ jego oświadczenie majątkowe - rozważa skierowanie tej sprawy do prokuratury. Dodał, że w czasie kiedy był ministrem, Jarucka była podejrzana o dokonanie kradzieży.
Według niego, wymaga wyjaśnienia, "kto i dlaczego doprowadza do całej tej sytuacji" i jaki jest związek Jaruckiej z politykami "zaangażowanymi w tę sprawę". Cimoszewicz zaapelował do ABW o ujawnienie jego oświadczenia, które złożył jako szef MSZ w Kancelarii Premiera.
Wśród dokumentów zabezpieczonych przez ABW u Jaruckiej jest także list marszałka do Stefaniuka. Jak powiedział Cimoszewicz, jego korespondencja z ówczesnym szefem Komisji Etyki Poselskiej dotyczyła sposobu wyceny jego mieszkania, którego wartość należało wskazać w oświadczeniu majątkowym. Z kolei według ABW, w liście tym mowa jest o akcjach Agory. Giertych na ścieżce wojennej z ABW
Jednocześnie w piątek prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie zatajenia informacji w oświadczeniu majątkowym Cimoszewicza o posiadaniu akcji PKN Orlen.
Z kolei wiceszef sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Roman Giertych zapowiedział, że we wtorek złoży doniesienie do prokuratora generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy ABW, którzy - jego zdaniem - bezprawnie przeszukali mieszkanie b. asystentki Włodzimierza Cimoszewicza. Jednak, jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski, nie stwierdzono żadnych uchybień w postępowaniu ABW w tej kwestii.
ABW powiadomiła prokuraturę o popełnieniu przez Giertycha przestępstwa, które miałoby polegać na pomówieniu Agencji. Według posła LPR, w ten sposób ABW chce go zastraszyć. Być może we wtorek przedstawi komisji śledczej wniosek o złożenie zawiadomienia do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez Agencję, polegającego na zastraszeniu.
Na wtorek zaplanowano przesłuchanie Jaruckiej przez sejmową komisję śledczej ds. PKN Orlen. Posłowie chcą m.in. wyjaśnić sprawę przeszukania przez ABW mieszkania Jaruckiej.
Członek komisji Antoni Macierewicz (RKN) powiedział w piątek, że konieczna jest konfrontacja stanowisk marszałka Sejmu i jego byłej asystentki. Marszałek pytany przez dziennikarzy, czy wziąłby udział w takiej konfrontacji, powiedział, że jest to na razie pytanie "hipotetyczne".
Jak ocenił wiceprzewodniczący komisji śledczej Zbigniew Wassermann (PiS), piątkowa konferencja marszałka była "próbą urobienia opinii publicznej" i pokazania, że niezależnie od tego, co jego b. asystentka Anna Jarucka zezna przed komisją, to i tak jest osobą niewiarygodną.
Członek komisji śledczej Konstanty Miodowicz (PO) poinformował, że to on poprosił Jarucką, by napisała to oświadczenie. Jak podkreślił, powstało ono, aby uzasadnić wniosek o zwołanie posiedzenia komisji "w trybie pilnym" i przesłuchanie Jaruckiej.
Podkreślił, że pierwszy raz spotkał się z b. asystentką Cimoszewicza właśnie w czwartek. Wcześniej, jak powiedział, "prywatnie zwierzyła się jego znajomemu, a on poinformował go - wiedząc, że informacje, które uzyskuje dotyczą spraw żywotnie interesujących komisję orlenowską".
Szef komisji ds. PKN Orlen Andrzej Aumiller powiedział, że do czasu obejrzenia dokumentów zabranych Jaruckiej przez ABW wstrzyma się z komentarzami zarówno na temat treści jej oświadczenia, jak i piątkowych informacji ABW potwierdzonych przez Cimoszewicza.
Aumiller podkreślił jednak, że źle się stało, że wiceszef komisji ds. PKN Orlen Roman Giertych upublicznił w czwartek oświadczenie Jaruckiej, z czym, jego zdaniem, należało wstrzymać się do jej przesłuchania.
"Jarucka jest zdrowa na umyśle"
Poseł Miodowicz powiedział, że Cimoszewicz stara się sprawić wrażenie, że za oświadczeniem jego b. asystentki kryje się jakieś działanie "spiskowe". Tymczasem w całej tej sprawie nie ma żadnej tajemnicy - uważa Miodowicz.
Podkreślił też, że Jarucka nie przyszła ze swoimi informacjami do komisji - przeciwnie była "wyraźnie nieskłonna" by upubliczniać tę sprawę, m.in. przez poddanie się przesłuchaniom komisji. Dodał, że w związku z tą sprawą Jarucka czuje się "zastraszana". Powiedział, że nie wie, czy jest tak istotnie, ale Jarucka "tak to odbiera".
Poseł PO ocenił, że nie rozumie, dlaczego Jarucka miałaby być mniej wiarygodna niż Cimoszewicz. Jak podkreślił, jest ona z pewnością osobą "zdrową na umyśle, ma zintegrowaną osobowość i stabilną psychiką oraz jest bardzo logiczna w swoich wypowiedziach". Nieprzypadkowo była współpracownicą i asystentką pana Cimoszewicza, rozumiem, że on nie zatrudnia inwalidów umysłowych - podkreślił.
Miodowicz uważa, że m.in. w świetle informacji przekazanych przez Jarucką, dyskusji podlega zakres kłamstwa, jaki wyświadczył Cimoszewicz komisji, ale że kłamał - to nie podlega wątpliwości.